Hubertus w Ptakach

Jak przystało na święto patrona myśliwych był w Ptakach i koń, i pogoń za lisem, ale inaczej niż na zwykłych Hubertusach. Dlatego, że zarówno myśliwi z Sokoła jak i same Ptaki to wyjątkowi ludzie i niespotykane miejsce

Uśmiech lisa

Tuż za Wólką Dłużewską kierunkowskaz zaprasza do Ptaków, niewielkiej osady tuż nad Piaseczną, która zaraz wpada do Świdra. Żwirówka jest dla aut nieprzyjemna (tarka), ale za to niewielka prędkość pozwala podziwiać nieskażoną przyrodę. Tutaj jest naprawdę pięknie, a wtopione w las i stawy ranczo Zbigniewa i Anny Nowosielskich tylko podkreśla, że można żyć w zgodzie z naturą.
Gospodarz wita po staropolsku i myśliwsku zarazem. Wtóruje mu wielki łowczy wszelkich talentów – Janusz Rewiński, który z Warszawy przywiózł do Ptaków Magdalenę Cwen-Hanuszkiewiczową, aktorkę „Teatru Nowego”.
Jest dość ciepło jak na 6 listopada, ale pan Janusz jeszcze podgrzewa atmosferę toastami i ludowymi śpiewkami. Bo jak tu nie śpiewać, gdy obok ogniska usadowiła się ognista Kapela Ptasińskich, wygrywając znane i skoczne kawałki. Potańczyć też można, gdyby nie totalny brak kobiet. Oprócz pani Magdy, myśliwych odwiedziła siostra gospodarza i jego żona. No, była jeszcze jedna – Wiola Dróżdż z Kośmin, ale jako amazonka wolała pięknego deresza. Był więc hubertowski koń, ale bez lisiej kity. Tę dopiero przytaszczyli myśliwi jako jedyne trofeum polowania. Szczęśliwcem okazał się Tadeusz Jarek i to on został królem łowów, dumnie pozując do reporterskich obiektywów Co słychać?, Linii Otwockiej i Życia Siedleckiego.
Już słońce kryło się za lasem, gdy na stole pojawiła się główna atrakcja tegorocznego Hubertusa – pieczony dzik z kaszą gryczaną i (koniecznie) wodą ognistą na dobre trawienie. Rafał Filipowicz z Celestynowa okrasił go jeszcze radosnymi przyśpiewkami, by lepiej smakował. Zostały tylko kości i śmiech upolowanego lisa, bo ani go zjeść, ani przeznaczyć na kołnierz. Tradycji jednak stało się zadość. Był koń z piękną dziewczyną w przedwojennym siodle, upolowana kita i myśliwsko-ludowa biesiada. Palce lizać, a gospodarzy tylko chwalić za gościnę i nastrój.

Numer: 2005 46   Autor: J. Zbigniew i Przemysław Piątkowscy





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *