Fenix Siennica utrzymuje się w górnej części tabeli warszawskiej A-klasy i duża w tym zasługa zawodnika o świetnych umiejętnościach piłkarskich i interesującej osobowości, Piotra Markowskiego
Najlepszy Wafel Siennicy

Ile lat grasz już w piłkę i w jakich klubach występowałeś do tej pory?
– Swoją przygodę rozpocząłem w zespołach młodzieżowych PKS Life Siennica w drugiej klasie szkoły podstawowej. Mając 16 lat, zahaczyłem o juniorów Mazovii, ale trener nie widział mnie w składzie, więc przeszedłem do Feniksa, w którym gram od stycznia 2006 roku, z wyjątkiem półrocznego wypożyczenia do Tęczy Stanisławów. Udało mi się też wyrwać na testy do ówczesnych rezerw Legii oraz Polonii. Chyba jednak porwałem się na zbyt szerokie wody, bo na początku występowałem jako skrzydłowy. Dopiero później trener Wójtowicz znalazł dla mnie odpowiednią pozycję, czyli środek obrony i tam czuję się najlepiej. Może na tej pozycji by mi się udało.
Skąd wzięła się twoja ksywka Wafel?
– Może dlatego, że jestem taki słodki. A tak poważnie, mam ją chyba od przedszkola i związana jest ze zbyt zachłannym jedzeniem wafli. W tym wieku dzieci robią różne głupoty. (śmiech)
W razie awansu twój zespół miał się przenieść do siedleckiej okręgówki. Wobec straty punktowej do czołówki – czy to wciąż możliwe?
– Sprowadziliśmy kilku dobrych zawodników, solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy, wygraliśmy wszystkie sparingi oraz prestiżowe turnieje halowe i każdy napalił się na ten awans. Myślę, że na chwilę obecną to nas przerosło. Nie skończyłem jeszcze 23 lat, a jestem jednym z najstarszych zawodników. Brakuje kogoś doświadczonego, ogranego w wyższych ligach, kto poprowadziłby tę drużynę. Strata do drugiego miejsca jest coraz większa, ale musimy grać swoje, nie oglądając się na innych.
A jeśli się nie uda – pozostaniecie w warszawskiej A-klasie?
– Tak. Różnica poziomów na pewno jest i myślę, że górna połowa naszej ligi spokojnie utrzymałaby się w siedleckiej okręgówce. Jeśli dalej będzie motywacja, to może w następnym roku powalczymy skuteczniej.
Co składa się na budżet klubu?
– Głównym i tak naprawdę jedynym sponsorem jest Urząd Gminy w Siennicy, który pokrywa 99% wydatków. Zdarzają się też pojedyncze datki. Nie mamy pensji ani premii, a niekiedy nawet bywa, że musimy dokładać, ale czego się nie robi dla ukochanego klubu.
Jakie są największe atuty Feniksa?
– Do tej pory Fenix kojarzył się z zespołem grającym o utrzymanie, a w tym sezonie każdy był zaskoczony naszą postawą i głównie jest to zasługa trenera Andrzeja Sieradzkiego. To młody człowiek i wie, jak do nas trafić, nie nudzi monotonnymi treningami. Ponadto w lidze mamy jeden z najmłodszych zespołów. Były mecze, gdzie średnia wieku nie przekraczała 20 lat i właśnie w tej młodości drzemie nasza największa siła. Jesteśmy zgrani nie tylko na boisku, ale też poza nim. Wygrywamy razem, przegrywamy razem, a nawet jak pijemy, to też robimy to razem. Tak się buduje atmosferę w drużynie. Nie mogę nie wspomnieć o kibicach, bo grając u siebie na pewno są „dwunastym” zawodnikiem. W momencie, kiedy zatyka i już traci się wiarę, a słyszy się trybunę skandującą twoje nazwisko to daje pozytywnego kopa. Aż chce się grać i walczyć o każdy centymetr kwadratowy boiska.
Niestety, są też pewne niedoróbki, do których trzeba zaliczyć wasze boisko?
– Infrastrukturę mamy jedną z najlepszych w lidze, ale nie ukrywam – murawa należy do najgorszych w naszej A-klasie. Brakuje osoby odpowiedzialnej tylko i wyłącznie za dbanie o płytę, a nie wszystkie obiekty.
Podobno po sezonie masz zamiar odejść do zmierzającej po awans do IV ligi Józefovii?
– Na razie nie ma tematu. Nie chciałbym wyjść na mało ambitnego, ale Fenix to mój klub i naprawdę większą satysfakcją byłby awans z tą drużyną. Korzystając z okazji życzyłbym sobie, żeby na meczach częściej pojawiali się moi kochani rodzice. Może czytając to w gazecie, będą bardziej chętni. (śmiech)
Numer: 2012 17 Autor: Rozmawiała Iwona Padzik
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ