Mińsk Mazowiecki kabaretowy

Od prawie 13 lat mają w garści polską scenę kabaretową, bawiąc i śmiesząc setki Polaków. Wciąż bezkonkurencyjni i pomysłowi, zaskakują i pozwalają zapomnieć o szarości codziennego życia. Mowa o kabarecie Ani Mru Mru, który dzięki lublińskiej agencji promocyjno-koncertowej Max Media Art zaprezentował się także mińszczanom

Między czernią a bielą

Mińsk Mazowiecki kabaretowy / Między czernią a bielą

Na sobotni wieczór, 25 lutego kabaret Ani Mru Mru w swoim stałym składzie: Marcin Wójcik, Michał Wójcik i Waldemar Wilkołek, przygotował całkiem nowy program. Ci, którzy zakupili bilety nie mogli więc czuć się zawiedzeni, bo czekało ich 1,5 godziny nieustannego śmiechu i zaskakujących gagów. Na taką dawkę dobrego humoru zdecydowało się około 400.
Już na samym początku Marcin Wójcik witał publikę udzielając kilku cenny porad – można robić zdjęcia, trzeba wchodzić w interakcje z występującymi, a kamerowanie grozi wywleczeniem z sali przez tajnych współpracowników. Na szczęście ta ostatnia to tylko żartobliwa przestroga serwowana jako aperitif przed humorystyczną ucztą. Tak samo jak zapewnienie, że połowa dochodu z biletów przeznaczona jest na cel charytatywny, czyli biedne dzieci... Marcina, Michała i Waldka.
Daniem głównym tego wieczoru był program „Czerń czy biel”, który opowiada o odwiecznej walce tych kolorów, symbolizujących zło i dobro. Kabareciarze starali się wyjaśnić publiczności czym kończą się upojne białe noce; pokazać jakie trudne może być wytłumaczenie komuś czarno na białym oraz jak łatwa może być zmiana charakterów czarnych i białych postaci. Pomagały im w tym skecze: czytana dzieciom „Lokomotywa”, rozmowa z jąkającym się budowlańcem w „Na stadionie” czy poszukiwanie „Zaginionej żony”.
A na deser – występ wspólnie z ochotnikiem z publiczności. Do roli czwartego kabareciarza zgłosił się Karol, który otrzymał odpowiedni ekwipunek, by na chwilę zamienić się w sztygara Janka. Po długich przygotowaniach miał zagrać swoją pierwszą, ważną rolę w górniczym skeczu. Jednak szybko okazało się, że to kolejny dowcip spłatany przez Ani Mru Mru. Kabareciarze dołączyli do Karola w strojach kowboja, policjanta i indianina, tworząc wspólnie znany zespół The Village People i odśpiewując ich zmienioną piosenkę YMCA. Karol nie dał się zaskoczyć i odważnie wczuł się w rolę, zbierając zasłużone brawa.
Tak swojsko zakończyła się kabaretowa uczta z Ani Mru Mru. Dla tych, którym było mało pozostało nagranie programu „Czerń czy biel” na DVD i Blu-ray, która można było kupić na koniec występu.

Numer: 2012 09   Autor: (jk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *