Tragedia w Cegłowie

5 kwietnia 2003 roku w Cegłowie w wypadku samochodowym zostało zabitych trzech chłopców: Mikołaj Branicki, Bartłomiej Bakuła i Jerzy Trojan. Jak to opisał tygodnik Co słychać? – z uśmiechem na ustach zostali przewiezieni na tamten świat przez nieodpowiedzialnego kierowcę – Marcina...

Taniec zabójcy

Tragedia w Cegłowie / Taniec zabójcy

Marcin tak się przejął śmiercią swoich kolegów, że miesiąc po wypadku zdał maturę i dostał się na studia. Całe wakacje chodził i się bawił. Urzędował na grillach, dyskotekach, nawet na sylwestra trzeba było się pobawić, bo przecież ciężko się napracował – w końcu to on zabił trzy osoby i cały czas twierdził, że jest niewinny. Tylko pogratulować tak silnej psychiki u tego młodego człowieka. A mówią, że młodzież w dzisiejszych czasach jest mało odporna. Szkoda tylko, że u sprawcy nie ma ani odrobiny przyzwoitości. Na procesie robił z siebie ofiarę i wyszło na to, że to rodzice nieżyjących chłopców powinni go jeszcze przeprosić za to, że chłopcy wsiedli do jego samochodu i że ich zabił. Jednak sąd nie dał się zwieść; sprawa zakończyła się wyrokiem skazującym Marcina na 3 lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Ale młody człowiek nic sobie z tego nie robi. Dalej chodzi się bawić i odwołuje się do wyższych instancji. Nawet w oczekiwaniu na wyrok pod drzwiami w Sądzie Apelacyjnym dopisywał mu wspaniały humor. Wreszcie Sąd Najwyższy (bo aż tam trafiła sprawa) orzekł jednoznacznie, że Marcin jest winien i ma iść do więzienia. Postanowienie w tej sprawie przyszło po Świętach Bożego Narodzenia, a on, jakby nic się nie stało, idzie na sylwestra.
Rodzicom pozostał tylko ból rozdzierający każdego dnia serce. Nie możemy patrzeć, idąc na cmentarz, gdy zabójca wychodzi z baru w doskonałym humorze i w towarzystwie chłopaka - który śmiał się nazywać „serdecznym przyjacielem” - Mikołaja, a po wypadku stwierdził, że ci co zginęli, sami byli sobie winni. Mikołaj mu pomagał, woził samochodem, a kiedy go zabrakło i nie mógł go już wykorzystać, to pojawił się drugi kolega i w obronie jego chciał nawet zeznawać na rozprawie przeciwko pokrzywdzonym rodzicom. Wszyscy to młodzi ludzie bez jakichkolwiek skrupułów, wyrzutów sumienia, bez charakteru i bez krzyty przyzwoitości. Rozgoryczeni rodzice

Numer: 2005 04





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *