Drodzy Czytelnicy

Nie ma świętych krów – pytamy, dziwimy się, a nawet krzyczymy, gdy co jakiś czas ktoś nam każe czcić wątpliwy autorytet. Bronimy się także przeciw bezkrytycznemu hołdowaniu uznanym i popularnym arbitrom życia. Mamy takich na scenie krajowej i lokalnej, gdzie nikt nie jest i nie może być świętym, czyli nietykalnym

NIEgrzeszna krytyka

Drodzy Czytelnicy / NIEgrzeszna krytyka

Przy okazji kolejnego finału WOŚP Polacy dzielą się na zwolenników i krytyków Jurka Owsiaka. Ponad sto tysięcy wolontariuszy i 50 milionów złotych robi wrażenie, ale nie ma tego dobrego, co by na złe nie wyszło.
Fakt, tylko ksiądz-idiota może powiedzieć z ambony, że włożone do puszki pieniądze są grzechem. Jednak podczepianie się pod autorytet orkiestry wszelkiej maści hochsztaplerów to także nie powód do dumy. A co, jeśli z Owsiakiem chcą trochę pograć funkcjonariusze państwa i jego organów? Wtedy orkiestra staje się bardziej urzędowa niż świąteczna i nie zdziwiłbym się gdyby ktoś sprytny chciał na początku stycznia rozpocząć kampanię wyborczą.
Oczywiście, Owsiak na to nie pozwoli, ale być może nie są pozbawieni racji jego krytycy, którym nie podoba się, że każdy widzi tylko orkiestrowe zyski. A gdzie wydatki na transmisję telewizyjną, plakaty, puszki, sceny, gadżety i pracę członków fundacji – pytają. Nie łudźmy się, to wszystko kosztuje nie tysiące, a miliony złotych. Kto więc dzisiaj może przysiąc, że policzone uczciwie wszystkie koszty nie przewyższają dochodów...
To okazuje się nieważne, bo tak naprawdę WOŚP nie zbiera na specjalistyczny sprzęt ratujący zdrowie noworodków, a ratuje nasze człowieczeństwo. Orkiestra Owsiaka jest wielką socjalizacją nie tylko młodzieży, ale i całkiem dojrzałych a wyalienowanych zjadaczy chleba.
Zaufanie do Owsiaka u jednych budzi miłosierdzie, u innych – zazdrość czy odrazę, a u pozostałych lęk i kompleksy. Nie dziwmy się więc, że w pierwszą niedzielę stycznia stajemy po różnych stronach orkiestrowej barykady, mimo że zbudowano ją z ludzkich serc. To przez nią nasz Barwny Ptak nigdy nie będzie świętą krową, a jedynie utalentowanym celebrytą, który znalazł niszę krzykliwej pomocy bliźniemu. Tak będzie aż po kres jego żywota, bo ludzkie dzieła doceniane są w pełni dopiero po śmierci ich twórcy.
Nie ma więc nie tylko świętych krów, ale i proroków wśród swoich. Trzeba się z tym pogodzić, by zły dotyk nie zburzył naszych celów i jasności umysłu.
Wbrew pozorom wielkości, nawet Wielki Gracz jeszcze do tego nie dojrzał, wyzywając swoich krytyków od szmat i kreatur. Fakt, trudno o kulturę, mając przed sobą takie bezkompromisowe sztuki, ale prawdziwi zwycięzcy powinni się wznieść ponad ujadającą sforą.
Krytyka nigdy nie jest grzeszna, choć popełniają ją całkiem grzeszni ludzie. Co innego zawistne opluwanie, ale to już całkiem nieludzka historia.

Numer: 2012 02   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *