Złotka Halinowa

Gmina Halinów to ewenement nie tylko w skali powiatu mińskiego. Z ponad 4 tys. rodzin większość młodych to przybysze. Ale – jak dowodzą kroniki Skrudy – wśród starszego pokolenia też nie brakuje osiedleńców ze wschodnich i południowych terenów mińskiej ziemi. Nie brakowało ich także wśród tegorocznych złotych jubilatów...

Willa atencji

Złotka Halinowa / Willa atencji

Burmistrz Adam Ciszkowski nie zaprosił 12 par do surowych sal urzędu, szkoły czy nawet domu kultury, a przyjął je na dywanach i wśród tapet najokazalszej w gminie restauracji Willa Zagórze. Tam ugościł złotych jubilatów dobrym słowem, muzyką klasyczną, obiadem i przede wszystkim medalami od prezydenta RP. Na taki szacunek każda para niewątpliwie zasłużyła, bo nie dość, że nie dała się pokonać trudnościom, to dziś jest przykładem dla młodych, którzy – jak sugerował burmistrz – zbyt często hołubią luźnym związkom.
– Niewiele mogę powiedzieć o małżeńskich radościach i smutkach, bo mam zerowy staż – wyznał z autoironią Ciszkowski. Odzew był natychmiastowy – gromkie oklaski i ciche obietnice, że babcie zmienią się w swatki. Miłym akcentem było odnowienie małżeńskiej przysięgi, którą za Iwoną Jagiełło z USC powtarzali jak przed pół wiekiem połączeni rękoma nowożeńcy. I tak wzruszeni szli po medale i kwiaty od burmistrza, któremu towarzyszył przewodniczący rady Marcin Pietrusiński i sekretarz Robert Grubek.
Wnet salę wypełniły dźwięki pianina i głosy dwóch sopranistek z Arietty. Grała i dowcipami zapowiadała Monika Pacuk, a operetkowe hity o miłości i zdradzie śpiewały Małgorzata Gańko i Marzena Pohorecka. Nikt nie próbował dorównać głosem artystkom z Sulejówka, ale do czasu. Szlagier Ordonówny „Miłość ci wszystko wybaczy” śpiewała już cała sala, a w wielu oczach odżyły wspomnienia.
Po przebytych razem ponad 18 tys. dni i nocy pamięta się jednak tylko najważniejsze wydarzenia. To dzień poznania, ślubu, pierwsze własne mieszkanie, samochód, telewizor i oczywiście narodziny dzieci. Nie mieli ich za dużo, bo wśród 10 sondowanych par tylko Barbara i Jan Kuflowie dorobili się czworga potomstwa, a trzy pary – Nowakowie, Nowakowscy i Olearczykowie mieli po troje dzieci. Reszta to zwolennicy reprodukcji prostej, a nawet jedynaków. Nic dziwnego, że w sumie mają tylko 24 dzieci, a od nich 47 wnucząt i 4 prawnucząt.
To trochę dziwne, bo pobierali się zazwyczaj w młodym wieku. I tak najmłodszą panną młodą była Krystyna Domańska z Hipolitowa z Lucyną Gańko zamieszkałą w Halinowie oraz Wiesławą Rubką z Okuniewa. Miały wtedy po 18-19 lat, biorąc sobie za mężów o 3-4 lata starszych kawalerów. Z wyjątkiem pani Wiesławy, której mąż Tadeusz miał w dniu ślubu wiek Chrystusowy, czyli 33 lata. Co ciekawe – dwie małżonki – Jadwiga Bucholtz i Wanda Kowalczyk wyszły za młodszych od siebie wybrańców. Rzecz jasna, że wcale z tego powodu nie narzekały.
W ogóle wszystkie panie traktowały swoich mężów z wyrozumiałością godną podziwu. Szczególnie ich nadzieje, że po 50 latach „więzienia” mają prawo do wolności. Umawiali się więc jak nie na randki to przynajmniej na kieliszek pitnego miodu, by choć na trochę wróciły młode lata. Bardzo im się podobała maksyma z operetkowej arii – jeśli chcesz to się żeń, ale na jeden dzień. Czy teraz by coś zmienili? Nie, bo choć żony nie zawsze są wyrozumiałe, to jednak swoje. A po 50 latach to nawet jak rodzone.

Numer: 2011 50   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *