Stanisławów sesyjny

Rynek w Stanisławowie od lat straszy swoim widokiem – zniszczone alejki, zdewastowane ławki nie zachęcały do odpoczynku. Radni wpadli w końcu na pomysł, by nadać mu nowy wygląd, dzięki unijnej dotacji. Niestety, nie udało się zdobyć wystarczającej sumy, więc na sierpniowej sesji ostatecznie przekreślono plany odnowy tego miejsca. Jednak w niektórych gminnych samorządowcach nadzieje pozostały

Centrum niezgody

Stanisławów sesyjny / Centrum niezgody

Plany odnowy serca Stanisławowa runęły, gdy okazało się, że LGD – wdrażająca unijny Program Rozwoju Obszarów Wiejskich – nie przyznała wystarczających środków. Maksymalna wysokość dofinansowania nie może w tym wypadku wynosić więcej niż 80% kosztów kwalifikowanych, a więc gmina miałaby do wykorzystania najwyżej 500 tys. złotych. To o wiele za mało na rewitalizację rynku.
Na sierpniowej sesji radni zadecydowali, by nie podpisywać umowy na dotację, przesuwając odnowę centrum w czasie. Jednocześnie poprosili sołtysów i dyrektorów szkół, by składali propozycje inwestycji, które miałyby zmieścić się w unijnym dofinansowaniu. Na posiedzeniach komisji radni skłonni byli przychylić się prośbie przeznaczenia tych pieniędzy na budowę boisk w Stanisławowie i Ładzyniu oraz placu zabaw. Wystarczyło podjąć uchwałę na kolejnej sesji, ale nie obyło się bez kłótni.
– Nie damy ludziom chleba a igrzyska; przepłaciliście 500 tys. złotych – wzburzał się radny Andrzej Kowalczyk, wracając do dyskusji na temat odnowienia centrum Stanisławowa. Jego zdaniem mieszkańcom bardziej przyda się nowy wizerunek rynku, który stałby się wizytówką miejscowości, a nie odległe boiska, z których skorzystaliby nieliczni. Za tym głosem posypały się kolejne, za i przeciw rewitalizacji, jednak przeplatane żalami o pozostałe potrzeby inwestycyjne gminy. Dołączył się do nich jeden z sołtysów, który przy okazji chciał przypomnieć radnym o czekającym na remont Domie Weselnym.
– My jedną inwestycję zaczynamy, a nie kończymy drugiej – żalił się radny Krzysztof Kuć, dorzucając do puli nieskończoną kanalizację. Na sali zawrzało. Zdenerwowanych radnych próbował uspokoić wójt Wojciech Witczak, czego wcześniej nie udało się zrobić przewodniczącemu rady Andrzejowi Kopaczowi. Jego dosadne apele o porzucenie dyskusji na tematy z przeszłości spotkały się z oburzeniem radnego Kowalczyka, który wołał, by nie kneblować mu ust. Domagał się także przeprosin od przewodniczącego, ale się nie doczekał, bo jego imiennik nie miał sobie nic do zarzucenia.
– Ludzie się topią na osiedlu, a my się kłócimy o to, czy posadzić kwiatki na rynku – próbował zakończyć dyskusję radny Stanisław Sasim. Jego zdaniem w gminie jest wiele ważniejszych od centrum miejscowości inwestycji, które czekają na dofinansowanie. Wystarczy tylko napisać odpowiedni wniosek.

Numer: 2011 41   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *