Wzięli i opisali...
Nigdy nie byłam wielbicielką ludowego folkloru, dlatego nie interesowały mnie do tej pory imprezy z nim związane. Chcę wam – organizatorom – jednak podziękować, bo dzięki sobotniej imprezie na którą trafiłam zupełnie przypadkowo, teraz wiem, że to się może podobać...
Folklor z upodobania
Na plac Stary Rynek zaszliśmy z grupką znajomych podczas spaceru. Zaintrygował nas tłum ludzi tam zgromadzonych. Już po chwili okazało się, że atmosfera jest nieporównywalna do wielu imprez w mieście.
Roześmiani ludzie, barwne stroje, wszechobecna muzyka i zapach chleba – to wszystko stworzyło klimat, jakiego znaleźć nie można nigdzie. Co ciekawe, impreza przyciągnęła ludzi w różnym wieku, choć zawsze wydawało mi się, że takie festiwale są tylko dla osób starszych. Niesamowite było to z jakim zaangażowaniem wszystkie zespoły podeszły do muzycznej rywalizacji. Widać już na pierwszy rzut oka, że to dla nich wielkie wydarzenie. Dla widzów natomiast niepowtarzalna szansa na obcowanie z kulturą i tradycją, o której niestety często zapominamy. To doskonały przykład na to, że warto sięgać do korzeni, nie zamykać się na teraźniejszości, bo nasza historia jest bardzo ważna i do tego naprawdę piękna.
Chwilami czułam się jak w innym świecie – pogodni, roześmiani ludzie, życzliwe podejście, tego nie ma na co dzień na naszych ulicach. No, ale nie ma co się dziwić przy takiej organizacji. Pan Piątkowski ma w sobie żyłkę wodzireja, którą potrafiłaby chyba rozruszać najbardziej zatwardziałych. Pierwszy raz zobaczyłam, że naprawdę można świetnie się bawić przy ludowych piosenkach.
W przyszłym roku na pewno już nie trafię na Festiwal Chleba przez przypadek, a z niecierpliwością będę czekać na kolejną taką imprezę.
Numer: 2011 38 Autor: Aneta Nowak
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ