Wzięli i opisali...

Droga redakcjo! Chętnie odwiedzam tereny zielone za Budowlanką. Stworzone przez mojego dziadka i innych amatorów przyrody, są dowodem na ludzką pracowitość, zaradność, a także przyjaźń. W ostatnią sobotę przekonałam się jednak, że czasy tak pojmowanej ludzkiej bliskości chyba już minęły

Każdy sobie rzepkę...

Wzięli i opisali... / Każdy sobie rzepkę...

Wspólnotę działkowców niewątpliwie w sposób negatywny zweryfikował deszcz – nieustanny, a może kryzys – nie tylko ekonomiczny. Rzeczywiście, powodów do narzekań jest wiele. Na początku upały, a teraz ulewy. Pan Stanisław już pozbierał marchew, buraki, pietruszkę, cebulę. Było tego niewiele, ale i tak trochę uratował. Bardzo ciężko pracował na swojej działce pan Aleksander, więc nie dziwi nikogo, że narzeka na tak mokrą aurę. Przyjeżdża codziennie i systematycznie okopuje grządki, a wodę odprowadza wprost do sąsiada. Wszystko dobrze, gdy następna posesja wykazuje spadek terenu. Tak, czy tak w końcu kogoś zaleje, np. panią Wandę, która nie ma już siły codziennie kopać dołów. Jej sąsiedzi, specjalnymi kanalikami odprowadzają deszczówkę na dróżkę, a dodatkowo tę zebraną na działce wylewają dzień w dzień wiadrami. Od miesiąca woda na dróżce i na posesjach okolicznych sąsiadów w ogóle już nie wsiąka.
Pojawiające się cyklicznie burze wpływają także na obraz zniszczeń. Dzięki takiej „specjalnej pielęgnacji” ogród „zapobiegliwych” sąsiadów tętni życiem i wabi pięknem kwiatów. Tymczasem naprzeciwko obraz nędzy i rozpaczy. Po dorodnych ogórkach pana Antoniego ani śladu (straszą teraz na górce kompostu), a altanka okopana jest dookoła głębokim rowem. Na następnej posesji uschły wiśnie, orzechy, młode świerki, a po kwiatach zostało tylko wspomnienie. Przedsiębiorczych sąsiadów jednak to nie zastanawia i codziennie leją wodę na dróżkę. Wszak walczą o swoje! Jak widać każdy kryzys powiększa egoizm. Jesteśmy w stanie być bardzo optymistyczni, empatyczni i solidarni, jak nam się powodzi. Jak zaczyna się kryzys, to każdy do siebie. Szkoda, że dobre czasy młodości moich dziadków już minęły. Myślę, że dawniej sąsiad sąsiadowi nie sprawiłby takiej „niespodzianki” i nie zostawiłby go bez pomocy.

Numer: 2011 36   Autor: Wnuczka działkowca





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *