W Mińsku Mazowieckim miejskim i wiejskim
Obaj nie są już u sterów władzy i obaj odeszli nie z własnej woli. Grzesiak nie wystartował na burmistrza obarczony karną rozprawą za aquapark, a Dąbrowskiemu zabrakło kilku setek pozytywnego elektoratu. Ich ostatnie miesiące rządów rozliczyły nowe rady i stało się kuriozum. Krytykowany burmistrz otrzymał absolutorium, a wójta pogrążono za niekoniecznie jego winy
Na granicy smaku
Już podczas informacji z długiego okresu między sesjami burmistrz Jakubowski nie zapomniał o głosowaniu absolutoryjnym. Gdyby doszło do obstrukcji, cień padłby również na jego kilkutygodniowe rządy. Nie zgodził się więc z radną Rombel, że cokolwiek się w mieście ślimaczy, a na pewno nie modernizacja ulic. Nawet Chochołowska po proceduralnych kłopotach ma szansę na realizację, ale – by nie było za wesoło – dopiero w 2012 roku. Oczywiście, nie bez współpracy z gminą, która jednak udzieli tylko wsparcia formalnego i moralnego.
Wnet się okazało, że realizowany przez Grzesiaka ubiegłoroczny budżet to inwestycyjny majstersztyk, choć wydatki zrealizował tylko w 93,6%, a planowany deficyt zmniejszył z ośmiu do niecałych dwóch milionów. RIO była jednak „za”, a radna Szymkiewicz (w nowej fryzurze) jeszcze bardziej i poszła za nią większość radnych. W ten sposób sentymenty i polityka stworzyły nową jakość – koalicję absolutoryjną.
Jak się łatwo domyśleć stan jednomyślności był krótkotrwały i wkrótce doraźna zgoda zamieniła się w ostrą dyskusję. Przyczyną były projekty uchwał likwidujące dwie spółki skarbu miasta – PGK i ZDM, by stworzyć bezpośrednio podległy burmistrzowi zakład drogowo-komunalny. Temat i dyskusja to materiał na całkiem oddzielny artykuł, więc skupmy się na działaniach doraźnych, czyli odpowiedziach na pytania radnych.
Wynika z nich, że Jakubowski nie będzie budował szkoły przy ul. Grochowskiej, na salę sportową przy GM-2 nie ma pieniędzy, a w komisjach konkursowych mogą uczestniczyć tylko ludzie burmistrza. Już bez ogródek, wręcz na zimno, informował, że w Dąbrówce nie będzie kuchni, a – co najciekawsze – promocja miasta nie jest kierowana do mieszkańców, a na zewnątrz.
– Nie liczmy więc na imprezach obecnych mińszczan – punktował zawiedzionych kulturomaniaków, którzy często nie mają wiedzy o działaniach promocyjnych i pojęcia, ile one kosztują.
Podobny styl rządów można zauważyć u wójta Piechoskiego, który jednak nie zabiegał o absolutoryjny konsensus. Kilka godzin poświęconych gminnej oświacie miało wpływ nie tylko na nastroje radnych, ale także absolutorium. Poszło o nadmierne – zdaniem nowej władzy – dofinansowanie szkół, które wydrążają z budżetu 5 milionów złotych. Przy okazji radni mieli pretensje do dyrektorów o cukierkowe przedstawianie oświaty, a były wójt udowadnial, że poza subwencją i zadaniami własnymi, na szkoły przeznaczył nie więcej niż 400 tys. zł.
Ale radna Zofia Kuć policzyła, że na inwestycje wydał tylko 63%, a targowisko okazało się porażką. I tak mimo pozytywnej opinii RIO, radni przy remisie 7:7 nie podjęli uchwały aprobującej realizację budżetu i poparli 10 głosami wniosek komisji rewizyjnej o nieudzielenie absolutorium.
Byłemu wójtowi pozostało czworo wiernych radnych, więc będzie im trudno bronić racji i honoru Dąbrowskiego. Chyba, że po absolutorium wszyscy zabiorą się do rozwiązywania bieżących problemów bez ciągłego wytykania błędów poprzednikom. Znając życie, bardziej prawdopodobne są utarczki i pomówienia, które niepotrzebnie zmieniają sesję w pyskówkę.
PS. Do bulwersujących problemów z sesji miasta i gminy z pewnością powrócimy.
Numer: 2011 28 Autor: J. Zbigniew Piątkowski

Komentarze
DODAJ KOMENTARZ