Jak karnawał, to karnawał, ale niekoniecznie sprowadzający się do całnocnych szaleństw na parkiecie, co w minioną sobotę próbowała udowodnić nasza dęta orkiestra
Dęty karnawał
Zaczęli balowo – od poloneza Ogińskiego – aż same nogi rwały się do tańca. I tak prawił przez dwie godziny, a oliwy do ognia dodawała Zofia Noiszewska, ubolewając przed niemal każdym zapowiadanym utworem: - Szkoda, że państwo nie mogą tego zatańczyć. Nie powiedziała wszakże, na ile godzin wystarczyłoby orkiestrze tanecznego repertuaru, ale podobno do takiej roli dyrygent Adam Kwaśnik ją przygotuje.
Zanim jednak dożyjemy balu z orkiestrą dętą (na przykład w pałacowym „amfiteatrze”), posłuchajmy jej brzmienia w sali koncertowej MSzA. Dominowały wiązanki popularnych rytmów, kompozytorów lub wykonawców. Od Franka Sinatry, przez Abbę, gorącą muzykę latynoską, kompozycje Czesława Niemena po walce Johana Straussa (syna) ze smakowitymi ariami z „Zemsty nietoperza” czy też witruozowskimi popisami z musicalu „My Fair Lady”. Były też popisy wokalne pań współpracujących z orkiestrą. Kinga Szaniawska zatrzymała się na chwilę w drodze na bal maturalny, by przypomnieć „Kolorowe jarmarki” Laskowskiego i „W kinie w Lublinie” Brathanków. Zofia Noiszewska wykonała zaś premierowo tytułowy szlagier z filmu „Przeminęło z wiatrem”. Obie solistki oklaskiwała wypełniona po brzegi sala koncertowa z burmistrzowską parą, radnymi i mińszczanami, którzy znaleźli czas w sobotni wieczór na spotkanie z orkiestrą Adama Kwiaśnika.
Trzeba domniemać, że jej zauważalny z roku na rok rozwój muzyczny i repertuarowy powinien już niedługo zaowocować nie tylko obsługą imprez patriotyczno-kościelnych i sporadycznymi koncertami. Tym bardziej, że skład mińskiej orkiestry się zmienia, a nawet młodnieje.
Numer: 2005 04
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ