Niewiele osób wierzyło w jakikolwiek kompromis, a jednak burmistrz Jakubowski zrozumiał, że bez porozumienia niczego nie ugra. Na ustępstwa poszli też radni z opozycji, ale nie bez walki o obiecane wyborcom inwestycje, przede wszystkim drogowe. I tak powstał budżet Mińska Mazowieckiego na 2011 rok, który – jak wiadomo od lat – będzie jeszcze wielokrotnie zmieniany
Grabie ugody

Po pierwszej budżetowej odsłonie, czyli uchwaleniu planu inwestycji na najbliższe pięć lat nic nie wskazywało na konsensus. Najpierw wiceprzewodniczący Góras i Jurek upomnieli burmistrza Jakubowskiego, by rozmawiał z radnymi, a nie z mediami na konferencjach prasowych czy w kontrowersyjnych wywiadach. Zarzucili mu publiczne ujawnianie kosztów inwestycji, brak inwestycyjnej intuicji i lęk przed bezpiecznym zadłużaniem. Dostało się i radnemu Kuciowi, który – zdaniem krytycznych radnych – oszukuje mieszkańców. Ostatnim przykładem kłamstw jest punktowa hierarchia ulic, którą trzeba zweryfikować.
Kuć próbował tłumaczyć, że chodziło mu o przetargi, które przynoszą szkody miastu, jeżeli wartość inwestycji jest zaniżona.
Kłótnia przyniosła rozstrzygnięcie zgodne z wolą opozycji – m.in. w planie została modernizacja kuchni w SP-2, a spadła rozbudowa szkoły artystycznej i mobilny internet. Wszystko wynikiem głosowania 12:8.
Podobnie mogło się zdarzyć podczas uchwalania budżetu na bieżący rok, a szczególnie aż 40 wniosków różnych komisji, które szczegółowo przedstawiła radna Teresa Szymkiewicz. Radnym chodziło o prawie 13 milionów, które były do rozdysponowania po rezygnacji z przebudowy ul. Chochołowskiej i stołówki, rozbudowy szkoły artystycznej i wprowadzenia stałego (ale tylko 256-kilobitowego) mobilnego internetu.
Było więc o co walczyć, ale burmistrz Jakubowski próbował radnych zbić z tropu. Mówił więc o ulicznych absurdach, czyszczeniu budżetu w imię bitwy politycznej i kuluarowej zmowie radnych MF-PiS. Za choć częściową modernizacją Chochołowskiej był radny Płochocki, a Kuć za... przerwą.
Narady trwały ponad godzinę i od wejścia radnych na salę było widać, że się dogadali. Jednak na początku radny Góras jeszcze raz dowodził, że wszystkiemu winne są konferencje prasowe, a radny Ślusarczyk, że problemy powstały przez brak dostępu do informacji, które ponoć zablokował sam burmistrz.
– Do mnie jest tak samo blisko jak do urzędników, a konferencje służyły dotarciu do mieszkańców, a nie do radnych – odparował burmistrz.
– Urzędnicy powinni być do naszej dyspozycji, panie burmistrzu – ripostował Robert Ślusarczyk, który już chyba czuł moc szefa komisji rewizyjnej, bo wkrótce nim został po rezygnacji Mireckiego.
Rozpoczęło się żmudne głosowanie poprawionych wniosków. Na tyle długie, że tylko śledzili je (z wypiekami na twarzach) bezpośrednio zainteresowani mieszkańcy ulic i radni. A co uchwalili? Na pewno Chochołowskiej zostało 2,5 z ponad 6 milionów, a Sikorskiego, Piasta, Arynowska i Kazimierza Wielkiego muszą jeszcze poczekać. Mogą się za to cieszyć mieszkańcy Strugi i Zacisza, które otrzymały środki na asfalt. Sporo ulic będzie miało projekty wykonawcze. Dzięki odstąpieniu od rozbudowy MSzA MDK zyskał 100 tysięcy na organizację jubileuszu miasta oraz prawie tyle samo organizacje pozarządowe.
Jednak budżet to prawie 100 milionów dochodów i 110 mln zł wydatków, z których inwestycje stanowią ponad 30 milionów. Walczyli więc radni o co trzecią złotówkę, która ma spowodować choć częściowe wyjście z ulicznego błota. Nie można z tym czekać kolejnych 20-30 lat. To prawda, że radni opozycyjni grabią do siebie, ale – jak widać – w słusznej sprawie. Bo – jak mówił na sesji Leon Jurek – mieszkańcy małych, błotnistych ulic też płacą podatki.
Numer: 2011 06 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ