Natura 2011
Mieszkańcy Wólki Dłużewskiej od jakiegoś czasu żyją w strachu. W ich miejscowości prawdopodobnie pojawiają się psy, które potrafią zagryźć nawet dorosłą sarnę. Ludzie boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci
Co zagryzło sarnę?

W tej spokojnej podsiennickiej miejscowości od kilku miesięcy nie mówi się o niczym innym. Tematem, który spędza sen z powiek mieszkańców są dziwne zdarzenia do jakich dochodzi nocami. Do jednego z nich doszło miesiąc temu.
W sobotni poranek pan K. wybrał się na spacer. Relaksując się w malowniczych zakątkach rezerwatu przy rzece Świder natknął się na zagryzioną sarnę. Widok był porażający. Pierwsze o czym pomyślał to zaalarmowanie odpowiednich służb. Wykręcił numer 997. Połączył się z policją w Otwocku.
– Dyżurny, który przyjmował zgłoszenie ze zrozumieniem wysłuchał mojej relacji, zapisał szczegóły. Poproszono mnie jednak o kontakt z komendą w Mińsku, która znajduje się bliżej mojej miejscowości i w końcu to na jej terenie działania doszło do tego zdarzenia – opowiada pan K.
Niespełna dziesięć minut później znalazł bezpośredni numer do naszej KPP. Tutaj przekazał tę samą informację, co policjantowi w Otwocku.
– Pani funkcjonariusz odbierająca telefon wręcz mnie wyśmiała i stwierdziła, że takimi sprawami nie zajmuje się policja. Na moje pytanie do kogo mam dzwonić, stwierdziła, żebym przedzwonił sobie do straży pożarnej, tam jest sztab kryzysowy – wspomina mieszkaniec Wólki Dłużewskiej. Postąpił zgodnie z zaleceniami policjantki. Dodzwonił się pod numer 998 i tam powtórnie opowiedział o swoim znalezisku. Pół godziny później otrzymał telefon, iż w ciągu kilku godzin sarna zostanie uprzątnięta.
Tak się jednak nie stało. Mężczyzna opowiada, że zwłoki zwierzęcia pokrył śnieg, a później prawdopodobnie rozszarpały je zwierzęta. Do dziś dnia do końca nie ustalono co spowodowało śmierć sarny. Świadkowie twierdzą, że została zagryziona, ale to nie pierwszy taki przypadek w okolicy.
– Co jakiś czas dzieją się tutaj podobne rzeczy. Koło naszej wsi już kilka zwierzaków zostało zagryzionych. Pewnie to psy, ale dlaczego nikt nie zrobi z tym porządku – pyta napotkany 68-letni mężczyzna. Ludzie we wsi spekulują, snują domysły jak może dochodzić do takich zdarzeń.
– Nie ma tu sfor dzikich psów, a mimo tego coś się dzieje. Boimy się o swoje dzieci, wnuczki, przecież same wracają często ze szkoły. Ja gadać nie chcę, ale we wsi obok ktoś trzyma myśliwskie psy, a one potrafią zapolować na największe zwierzaki. Może je wypuszcza – zastanawia się jeden z mieszkańców.
Mieszkańcy nie wiedzą, gdzie szukać pomocy w tej sytuacji. Większość służb nie czuje się odpowiedzialna za chociażby zbadanie całej sprawy, nikt nie podejmuje interwencji. Miejmy nadzieję, że odpowiednie władze zareagują zanim dojdzie do prawdziwej tragedii.
Numer: 2011 04 Autor: Anna Sadowska
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ