Demografię łatwiej policzyć niż ująć ją w karby nauki. Jednak wymyślono aż pięć faz rozwoju demograficznego, czyli porządku zmian współczynników urodzeń i zgonów. Nie zawsze są one zgodne z fazami rozwoju gospodarczego, gdy ten jest historycznie zakłócony. Na prowincji różnice są jeszcze większe i mniej zrozumiałe...
Dopusty rozwoju
Już dawno minęły czasy, gdy średnia długość życia oscylowała wokół 50 lat, a wielokrotność kompensowała zgony zarówno dorosłych jak i noworodków. Nie mamy też formy postkomunistycznej i patologicznej, która wskutek stagnacji gospodarczej i emocjonalnego wyjałowienia społeczeństwa, doprowadza do populacyjnej degrengolady. W krajach rozwiniętych demografia spada wolniej, ale nie wskutek liczby urodzeń, a długowieczności emerytów, którym sprzyja poziom wypracowanego bogactwa.
Jesteśmy więc w fazie rozwijającego się społeczeństwa, a ta charakteryzuje się wzrostem liczby urodzeń przy ciągłym zmniejszaniu liczby zgonów. Taki pozytywny trend trwa dopiero od 2 lat, ale trudno przewidzieć na jak długo wystarczy nam motywacji.
Na początku 2010 roku po raz pierwszy od 11 lat odnotowaliśmy w kraju dodatni przyrost naturalny. To efekt znacznego zwiększenia liczby urodzeń nad zwiększającą się śmiertelnością.
W powiecie mińskim nie było inaczej, choć nie wszystkie gminy zasługują na gratulacje. Najgorzej wypadli mieszkańcy miasta i gminy Kałuszyn (-34), gminy Cegłów (-32), Latowicza (-9) i Dobrego (0). Największy przyrost miał Mińsk (+185), mińska gmina (+83), Dębe Wielkie (+69), Halinów (+66) i Sulejówek (+36), a minimalny – Jakubów, Mrozy, Siennica i Stanisławów.
W sumie na 1910 urodzonych w powiecie dzieci (948 dziewczynek i 958 chłopców) zmarły 1503 osoby, co oznacza, że w naturalny sposób przybyło nam 407 obywateli. W tym samym czasie wymeldowało się z powiatu 1451 osób, ale za to przybyło aż 2287, co w sumie przyniosło nie tylko dodatnie saldo migracyjne, ale też pozwoliło powiatowi przekroczyć 144 tysiące ludności, co z kolei spowodowało wybór nie 25, a 27 radnych powiatu.
Dzieci rodzą się głównie w związkach małżeńskich, ale w ostatnich latach już co piąty noworodek był nieślubny.
Tę ogólnokrajową tendencję potwierdzają mieszkańcy powiatu, którzy w 2009 roku stworzyli 1762 rodziny przypieczętowane przysięgą małżeńską. Ale też co piąta para godziła się na rozwód. To jednak mniej niż średnia w Polsce, gdzie na ponad 257 tysięcy ślubów przypada 66 tysięcy rozwodów (ponad 25%).
Najtrwalsze małżeństwa (mierzone stosunkami rozwodów do ślubów) mamy w gminie Latowicz, Dobre i Stanisławów (5-7%), a najkruchsze w gminie Mrozy (aż 38,5%) oraz w gminie Jakubów, Mińsku i Halinowie (od 27 do 24% rozwodów).
W ciągu ostatniego półwiecza długość życia Polaków zwiększyła się o ok. 15 lat u mężczyzn i aż 18 lat u kobiet. Oznacza to, że dziś panowie dożywają średnio 72 lat, a panie – osiemdziesiątki. Mimo tego nie pozbyliśmy się nadumieralności mężczyzn, co też widać wśród starszych mieszkańców ziemi mińskiej, gdzie na jednego emeryta przypada od 3 do 6 równolatek. Nadmiernie zwiększoną umieralność panów zanotowano w gminach Dębe, Jakubów, Siennica, a szczególnie w mieście i gminie Mińsk Mazowiecki, gdzie na 460 zgonów aż 280 dotyczyło mężczyzn (61%). Ale z kolei w Mrozach, Dobrem, Kałuszynie, Stanisławowie czy Sulejówku nieznacznie więcej umarło kobiet. Przynajmniej tak się zdarzyło w ubiegłym roku...
Prognostycy głoszą, że do 2035 roku ludność Polski zmniejszy się do 36 milionów, czyli stanu z początku lat ’80. Ubędzie nie tylko dzieci, ale i Polaków w wieku produkcyjnym, a przed jeszcze większym spadkiem populacji uchronią nas długowieczni emeryci, czyli dzisiejsi 50-latkowie. By do tego nie dopuścić dzietność kobiet musi się zwiększyć z 1,4 pkt do 2,2 pkt. Wtedy uda się nam przekroczyć próg reprodukcji prostej i w ten sposób uchronić kraj przed wyludnieniem.
Numer: 2011 02 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ