Tragedia w Mieni

Ta zbrodnia wstrząsnęła okolicą. 62-letni Tadeusz Ch. z Mieni prawdopodobnie zabił nożem swoją żonę. Dwa dni później powiesił się w policyjnym areszcie. Prokuratura w Mińsku Mazowieckim prowadzi dwa śledztwa dotyczące małżeństwa Ch. z Mieni. Jedno w sprawie zabójstwa 58-letniej Hanny, a drugie samobójczej śmierci jej męża. Tymczasem w sobotę 23 października małżonkowie razem spoczęli na cmentarzu w Cegłowie

Podwójny mord

Tragedia w Mieni / Podwójny mord

Zdarzenie, które ruszyło lawinę nieszczęść w podmińskiej miejscowości miało miejsce 18 października. Jak zwykle bywa w takich przypadkach, ile osób, tyle wersji zdarzenia. Prokuratura ma swoje ustalenia, ludzie we wsi wiedzą swoje.
– Pokrzywdzona wraz z mężem Tadeuszem Ch. oraz inną jeszcze osobą spożywali alkohol w ich miejscu zamieszkania – informuje Krystyna Gołąbek, rzecznik prokuratury. Wyjaśnia, że postępowanie pozwoliło ustalić, iż w pewnym momencie pomiędzy małżonkami doszło do awantury, w trakcie której Tadeusz kilkakrotnie ugodził żonę nożem. Zaraz potem mężczyzna poszedł do sąsiadów i powiadomił o zabiciu Hanny. Ci wezwali policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze zatrzymali 62-latka, a także jego syna – Kamila Ch., który miał na ciele niewyjaśnione obrażenia. Policjanci zatrzymali również Marcina S., który prawdopodobnie przebywał w domu rodziny Ch. kiedy doszło tam do morderstwa.
– Od początku wiele okoliczności wskazywało, że to właśnie Tadeusz Ch. zabił żonę, jednak dla pełnego wyjaśnienia przebiegu zdarzenia, należało wykonać czynności procesowe z udziałem także dwóch pozostałych zatrzymanych mężczyzn. Przede wszystkim wyjaśnienia wymagało ustalenie, czy i jaką rolę odegrali oni w związku ze zdarzeniem – mówi rzecznik prokuratury i dodaje, że w chwili zatrzymania Tadeusz Ch. był nietrzeźwy.
Czynności procesowe z udziałem domniemanego zabójcy zaplanowano na 20 października. Dzień wcześniej przesłuchano dwóch pozostałych mężczyzn, gromadząc materiał dowodowy potwierdzający, że to Tadeusz Ch. zabił swoja żonę. Sekcja zwłok Hanny Ch. potwierdziła, iż przyczyną jej śmierci były liczne rany kłute klatki piersiowej i okolicy pachwinowej. Niestety, czynności procesowych do końca nie udało się przeprowadzić. W środę rano Ch. popełnił samobójstwo w areszcie.
Jak to możliwe, skoro podczas zatrzymania policja zabiera do depozytu wszystkie niebezpieczne przedmioty, łącznie ze sznurówkami czy paskami od spodni? Okazuje się niestety, że zdesperowany człowiek jest zdolny do wszystkiego. Mężczyzna powiesił się na pętli wykonanej z prześcieradła. Prokuratura ustaliła, że Tadeusz Ch. – z uwagi na charakter czynu, o którego popełnienie był podejrzewany i jego relacje z ofiarą – został objęty szczególnym nadzorem, a to oznaczało, że pomieszczenie, w którym przebywał, było co 15 minut sprawdzane przez policjantów.
– O godz. 4.40 funkcjonariusz skontrolował przez wizjer celę, gdzie oprócz Tadeusza Ch. przebywał drugi zatrzymany mężczyzna, nie związany z tą sprawą. W chwili ostatniej kontroli obaj zatrzymani przebywali na pryczach – wyjaśnia Krystyna Gołąbek. Dziesięć minut później zaniepokojony dziwnymi odgłosami dochodzącymi z aresztu policjant jeszcze raz sprawdził pomieszczenie.
– Funkcjonariusz udał się tam i zobaczył stojącego przy oknie Tadeusza Ch. z zaciśnięta wokół szyi pętlą. Drugi zatrzymany w tym czasie nadal spał na swojej pryczy. Funkcjonariusze podjęli próbę reanimacji – relacjonuje prokurator Gołąbek. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować. Przeprowadzono sekcję zwłok Tadeusza Ch. Według wstępnej opinii biegłego przyczyną jego zgonu było gwałtowne uduszenie spowodowane powieszeniem. Nie ujawniono żadnych śladów wskazujących na to, że do śmierci 62-latka przyczyniło się działanie innych osób.
W małej wiosce pod Mińskiem huczy od plotek. Ludzie prześcigają się w wymyślaniu zarówno wersji zdarzenia jak i przyczyn tego nieszczęścia. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że małżeństwo Ch. choć nie należało do idealnych, żyło jak wiele innych.
– Wychowali przecież kilkoro dzieci. Wszystkie wyrosły na ludzi – mówi kręcąc z politowaniem głową staruszka spacerująca niedaleko domu rodziny Ch.
– A że pili? No może i czasem pili, ale to jak wszędzie. Nikt nie pomyślałby, że tam mogą się pomordować – dodaje kobieta i nie chce więcej wypowiadać się na temat tragedii.
Przysłuchujący się rozmowie mężczyzna dodaje, że z tego co słyszał Hanny nie było w domu, kiedy jej mąż pił. Weszła i wtedy zaczęła się awantura.
– Pani, ja słyszałem, że ona z nożem wbitym w szyję wybiegła na podwórko szukać ratunku. Tam podobno padła – tłumaczy oburzony. Nie dowierza też, że to jej mąż posunąłby się do tego czynu. – Kochał ją, to żona przecież była. Nie wiem co mogłoby się wydarzyć, że aż tak nerwy by go poniosły – mówi i odchodzi, machając ręką.
Przed prokuraturą trudne zadanie. Samobójstwo Tadeusza Ch. utrudnia dokładne ustalenie motywów i przebiegu zbrodni. Dzisiaj pewne jest tylko jedno – towarzyszył jej alkohol.

Numer: 2010 44   Autor: Anna Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *