Drodzy Czytelnicy

Polacy padli ofiarą gigantycznego oszustwa. Według oficjalnej statystyki dług publiczny Polski to 684 mld złotych, a tymczasem wynosi on ponad 3 biliony, czyli blisko 5 razy więcej – bombardują nas takimi rewelacjami fani spiskowej teorii dziejów. Ich poplecznicy śpiewają przed pałacem prezydenckim, by Bóg zwrócił im wolną ojczyznę, Palikot przepowiada zamordowanie prezydenta, a jeszcze innym demonstracje PiS-u kojarzą się z bojówkami Adolfa H. Kim oni są – zakutymi fundamentalistami, hipokrytami czy prorokami? A może to po prostu chełpliwi głupcy, którzy za chwilę popularności gotowi są na nieludzkie ekstrema ekshibicjonizmu

Pola rozsądku

Drodzy Czytelnicy / Pola rozsądku

Jeśli rzeczywiście bylibyśmy zadłużeni na 3 biliony, to każdy z nas miałby 75-tysieczną dziurę w portfelu lub na koncie. To sumy dla wielu niewyobrażalne, więc należałoby już dzisiaj przymierzać się do sprzedaży kawałka kraju. Może Wolin i część Uznamu, jeśli bratni rząd niemiecki zechce je kupić. A może kupi polskie szpitale i zaprowadzi w nich wreszcie niemiecki porządek – bez kolejek i łapówek.
Trzeba sprzedać służbę zdrowia, bo ZOZ-y są chore, a ich komercjalizacja kuleje. Do końca 2009 r. przekształcono tylko 92 szpitale i 53 oddziały szpitalne. Powiaty przekształciły 63 szpitale, gminy i sejmiki – 17, a miasta kolejne 12.
Minister zdrowia chce, by samorządy pokrywały straty źle zarządzanych szpitali. Jeżeli tego nie zrobią, będą musiały przekształcić je w spółki, a to pierwszy krok do prywatyzacji. Samorządowcy alarmują – szpitale będą bankrutować, ale eksperci twierdzą, że to szansa na uporządkowanie niewydolnego systemu. Do tej pory nikomu się nie udało oddłużyć służby zdrowia, mimo że państwo na ten cel wydało już 20 mld zł. Skalę problemu dobrze obrazuje też wielkość tzw. zadłużenia wymagalnego. Długi, które już powinny zostać spłacone uzbierały się na kwotę 2,7 mld zł.
Jak więc mamy tryskać zdrowiem, gdy listy kolejkowe do specjalistów i na operacje wydłużają dopisywani lepsi od nas, którzy nie muszą czekać w kolejkach. A jeśli chcemy do nich doszlusować, szykujmy dziesiątki setek w kopertach.
Gdy już się wydawało, że rzeczywiście nie biorą na lewo, w Mińsku Mazowieckim wybuchła afera jak najbardziej łapówkarska. System był prosty – jedna z mińszczanek korzystając z dobroci pani doktor załatwiała lewe zwolnienia na gębę, za co otrzymywała odpowiednią rekompensatę finansową. Nie wiadomo, czy dzieliła się z neurolog, ale jest pewne, że życzliwa pani doktor padła ofiarą szantażu. Zapłaciła raz czy dwa, ale to nie zrekompensowało poszkodowanym braku renty. Wtedy pośredniczka (a może sami szantażyści) zgłosiła problem policji. Owocem donosu było aresztowanie pośredniczki, a po rewizji w jej mieszkaniu – osadzenie na 3 miesiące w areszcie.
Sprawa jest rozwojowa, ale rzeczniczka prokuratury nie chce ujawnić szczegółów, a na pewno na razie nie dowiemy się, co czeka lekarkę i jej prześladowców. Tu trzeba koniecznie dodać, że to rzeczywiście życzliwa osoba i konia z rzędem temu, kto by ją podejrzewał o brak rozsądku. A jednak się stało, choć najmniej w tym winy mińskiego i publicznego ZOZ-u, w którym pracowała.
Wszyscy kandydaci na burmistrza muszą być nieskalani. Właśnie poznaliśmy trzeciego – Michała Górasa, który uległ urokowi działaczy Mińskiego Forum, a więc radnym popierającym wiele lat działania burmistrza Grzesiaka. Dla jednych to wada, inni przypisują tej wolcie rozsądek polityczny. Czekamy jeszcze tydzień na wszystkie zgłoszenia kandydatów na wójtów i burmistrzów, by wreszcie dać naszym czytelnikom możliwość prawyborów. Oczywiście bez przekupstwa i w granicach rozsądku.

Numer: 2010 42   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *