Drodzy Czytelnicy

Chociaż dopalaczy mamy serdecznie dosyć, musimy jeszcze jakiś czas z nimi pożyć. Jak z rodziną – na dobre i na złe. To dobre jest zdecydowaną reakcją rządu, który przy pomocy prawa z PRL-u zamknął w ciągu doby większość dopalaczowych sklepów. Ale przyjdzie zło, czyli dopalaczowe podziemie. Zawsze tak było, gdy  podaż nie mogła legalnie dogodzić popytowi. My omijanie prawa mamy we krwi ze względu na wieloletnie okupacje naszych ziem, a do tego – jak mówią znawcy – czarny rynek ekscytuje i lepiej smakuje

Dziwy podziemia

Drodzy Czytelnicy / Dziwy podziemia

Po spektakularnej akcji sanepidu wspartego policją i radykalizmem premiera Tuska można się było wzruszyć. Wyglądała naprawdę medialnie, choć gdzieniegdzie do końca się nie powiodła. Gdy więc większość nas z radości zacierała ręce, co sprytniejsi handlarze kolekcjonerskich używek nie tracili zarobku. Nie w sklepie a na ulicy, w samochodach, przez telefon i innymi sobie znanymi sposobami.
Oto nasza chora mentalność – możemy tolerować największe świństwa, byleby nie były legalne, oficjalne lub nie działy się na oczach ludzi. Niech gwałcą, ale po kryjomu, niech biją – byleby bez świadków, niech kradną – oby nie nasze mienie. Powtórzę więc – nawet najgorsze legalne zło jest lepsze od szemranego dobrobytu.
Teraz dopalacze – jak wcześniej narkotyki – zejdą do podziemia i to dopiero będzie walka z wiatrakami. Ale już pod szkołami, dyskotekami i naszymi domami, gdzie niebawem dotrą dilerzy.
Cieszę się z tak radykalnej reakcji rządu, ale docelowe wyjście z sytuacji jest prostsze – badać każdy produkt przed dopuszczeniem do sprzedaży, nałożyć akcyzę, nie sprzedawać małolatom pod groźba sankcji (jak wódkę i papierosy) i... liczyć zyski skarbu państwa.
Przecież wiemy, że dorosłych nikt i nic nie zatrzyma – mogą brać wszystko, ale na własną odpowiedzialność. Wiemy także, że po denaturacie, grzybach, wiagrze i innych wynalazkach ludzie też umierają. Używki są więc dla ludzi mądrych, tj. przewidujących i odpowiedzialnych.

Czy poseł Palikot był mądry, odchodząc od platformianej matki na własny polityczny chleb? Pytanie jest na razie retoryczne, ale jawna i bezkompromisowa krytyka Kościoła może mu przynieść pyrrusowe poparcie. Ten przez dwa tysiące lat znosił wiele, więc palikotowe ironie na pewno hierarchów nie pogrążą, a co najwyżej rozśmieszą. A nawet jeśli będą wypędzeni ze sfer życia publicznego, to i w podziemiu dadzą sobie radę. Przetrwali katakumby, przetrwają i agnostyczną nagonkę. Co innego zniesławiać ich po kolei, ale na taki systemowy zabieg nikt się nie odważy.
Król dopalaczy nie chce schodzić do podziemia, stając do walki z polskim prawem i władzą, która odbiera mu krociowe dochody. Podobnie zachowują się mińscy skaterzy, zawłaszczając urządzenia przy ulicy Ogrodowej. Wykorzystują marazm lokalnych urzędników i prawo, które pozwala im dobro publiczne traktować jak własność prywatną. Nie grożą za to kraty dopóki skatepark ma oryginalne i atestowane urządzenia. Wszelka samowolka to, gdyby doszło do nieszczęścia, już kryminał. I niech nie straszą, że w razie wypędzenia ich z parku pójdą szorować chodniki przed oknami ich krytyków, bo wtedy utracą wszelkie prawa.

Zejście do podziemia leży w naszej nieokiełznanej naturze, ale nawet usprawiedliwiona dekadencja ma swoje granice. Tam też działa prawo popytu i podaży. Gdy więc podziemie za bardzo urośnie w siłę, zamienia się w rewoltę i… przejmuje władzę. Na szczęście od fanów dopalaczy i skaterów nam to nie grozi.

Numer: 2010 41   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *