Jackiewicz bez pasa

Rafał Jackiewicz nie zdobył tytułu mistrza świata federacji IBF w kategorii półśredniej. Polski pięściarz przegrał z Dejanem Zaveckiem – 111:117 od dwóch sędziów i zremisował 114:114 od Polaka. Od początku pojedynku Zaveck narzucił swój styl walki i nie pozwalał Wojownikowi wyprowadzać ciosów. Każda akcja Zavecka powodowała olbrzymią wrzawę na trybunach w Lublanie

Za bardzo chciał

Jackiewicz bez pasa / Za bardzo chciał

Już w drugiej rundzie Zaveck wyprowadził kilka mocnych prawych sierpowych, osłabiając Jackiewicza.
Słoweniec przeprowadził dwie szybkie akcje na początku trzeciej rundy, cały czas próbując wyprowadzić swój piekielnie mocny prawy sierpowy. Zaveck konsekwentnie obijał Jackiewicza, a ten z każdą sekundą wyglądał coraz słabiej.
Jednak w czwartej rundzie Jackiewicz postanowił zawalczyć, ale jego ciosy Zaveck umiejętnie blokował i szybko przechodził z defensywy do ataku. Mińszczanin poprawił się w piątym starciu, a w szóstej rundzie wyprowadził jeden ładny cios i... nadal skupiał się na defensywie. Zaveck imponował natomiast przygotowaniem fizycznym. Po Słoweńcu nie było widać zmęczenia, choć jego akcje nie były tak dynamiczne jak na początku.
Po siódmej rundzie w narożniku Polaka zrobiło się nerwowo. Trener Łapin miał pretensje do swego zawodnika, że ten walczy bardzo pasywnie i nie stara się zaskoczyć Zavecka. Reprymenda nie przyniosła jednak efektu, bo każdy cios Jackiewicza kończyła seria Zavecka. Raz tak znakomicie skontrował Polaka, ze ten ledwo dotrwał do końca ósmej rundy.
Kolejna runda to czas klinczowania, a w dziesiątej odsłonie konsekwentnie wyprowadzał ciosy na korpus Zavecka, ale nie robiły one na rywalu większego wrażenia. Kiedy pięściarz z Mińska Mazowieckiego wyprowadzał akcję, od razu spotykał się ze zdecydowaną kontrą Słoweńca.
Jackiewicz zaczął zdawać sobie sprawę, że walki z Zaveckiem nie jest w stanie wygrać. Mina Polaka była bardzo wymowna i już zależało mu tylko na tym, aby nie paść na deski.
Przed dwunastą rundą Zaveck serdecznie uścisnął Jackiewicza, ale później konsekwentnie obijał Polaka i potwierdził, że mistrzowski pas należy mu się zasłużenie.
Po walce Rafał Jackiewicz był świadomy porażki z Zaveckiem, ale nie potrafił powiedzieć – dlaczego nie wykorzystał szansy.
Wszystko było naj-: najlepszy i najcięższy obóz przygotowawczy, najlepsze sparingi, najlepsza waga, z której zbijaniem wcześniej były problemy. Wszystko wyglądało jak w bajce. A tymczasem taka porażka.
– Chyba wziąłem sobie na głowę za dużo spraw, za bardzo chciałem zwyciężyć. Za wszelką cenę pragnąłem zdobyć pas IBF, ale jak się nie wykonuje założeń taktycznych, nie ma mowy o sukcesie – przyznaje mińszczanin.
Miał nie przyjmować ciosów i przerywać serie Zavecka lewym prostym, lewym i poprawiać hakiem na dół. Twierdzi, że bardzo chciał atakować, ale jakoś nie mógł się zebrać. Czuł się bezradny, nic mu nie wychodziło.
Bardzo mu żal tej walki, czemu trudno się dziwić, bo szansa tak szybko się nie powtórzy. A mógł zostać czwartym polskim zawodnikiem, który zdobył tytuł mistrza świata jednej z czterech najbardziej prestiżowych organizacji boksu zawodowego.
Mimo wszystko życzymy panu Rafałowi miłej atmosfery podczas ślubu 2 października, o którym tak szeroko opowiadał w wywiadach przed walką z Zaveckiem.

Numer: 2010 37   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *