Drodzy Czytelnicy

Czy głupota może być interesująca? Nigdy, bo głupiec jest głupi stale, zatem nie ma dynamiki, nie ma rozwoju osobowości. Głupiemu można współczuć albo go leczyć, ale głupota – jak każda ułomność – nie może być źródłem wiedzy o świecie, a tym bardziej komizmu. Chyba że w krzywym zwierciadle pokaże absurdy otaczającej nas rzeczywistości. Jednak wtedy to już będzie zwykła głupota

Mądra głupota

Drodzy Czytelnicy / Mądra głupota

Szaleństwo może być rozumem kpiącym z samego siebie, a wtedy głupota pozwala dostrzec rzeczy niewidoczne okiem człowieka zdrowego. Rosyjski „jurodiwy” był nietykalny, bo przez swoje szaleństwo miał kontakt z Bogiem, głupota Szwejka pozwalała obnażać absurd monarchii austro-węgierskiej, a imbecylizm Forresta Gumpa dawał nadzieję i uczył konformizmu. A nasz Stańczyk – czyż nie był trefnisiem mądrzejszym od monarchów i ich wrogów....
Głupota może być również środkiem wyrazu artystycznego, jeżeli będzie użyta jako kostium dla krytyki określonych postaw, stereotypów, wartości czy autorytetów. Jej siła wtedy jest potężna, bo nie tylko ośmiesza cel działania, ale również deprecjonuje kwalifikacje intelektualne, moralne i estetyczne. Wtedy pytamy – co to za wartość, skoro głupota ją demaskuje i jest od niej mądrzejsza?
Ostatnie wydarzenia podczas zjazdu zwiększonej Solidarności niestety nie pachną mądrą głupotą. Ba, śmierdzą szowinistycznym duractwem, które przekroczyło granice kultury. Tak sądzi większość z nas, którzy z niedowierzaniem oglądali reakcje związkowców na wystąpienia premiera Tuska, prezesa Kaczyńskiego i walczącej o dawne ideały heroiny Krzywonosowej.
Spójrzmy na to inaczej – jak wytrawni kabareciarze. Doprawdy, niewiele trzeba zmieniać, by obnażyć miałkość dziejową zjazdowego rozwydrzenia. A śmiechu – po pachy. Wałęsa pewnie by nie wytrzymał i dlatego nie poszedł. Nie dlatego, że ucierpiałby autorytet ikony Solidarności, laureata pokojowego Nobla, a z powodu ograniczonego tolerowania chamstwa. Ma rację, dopóki to chamstwo nie przyjdzie do niego. Wtedy może być za późno.
Są więc sytuacje, że prześmiewcza głupota nie wystarcza, a jedynym sposobem na wygranie walki jest pozbawienie przeciwnika oręża. Bez znaku Solidarności związek stanie się tylko wrzaskliwą przybudówką partyjną PiS-u, a jego działacze – inkasujący miesięcznie po kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych – tylko wykonawcami woli robotników. Bez ochronnego płaszcza idei i historii.
Zbliżają się wybory samorządowe, a z nimi pierwsze porywy kampanii. Trzeba uważać, by nie postawić na czarne konie tępoty. Ale i bez nich nie brakuje w naszym środowisku piewców naiwności. Niełatwo ich rozpoznać, bo niosą ze sobą sztandary obrońców idei. A to niekastrowanych kotów, innym razem rzetelności mediów lub krzywdzonych kalek. Łączy ich ze związkowymi wyjcami jedno – maniakalna zazdrość o wszystko i przeświadczenie – wiem, że jestem nikim. Wałęsa z takimi nie zamierza dyskutować. Ja również, bo gotowi zrobić wszystko, nawet opluć, by kimś być.

Numer: 2010 36   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *