Ligi piłkarskie 2010/11

Nie dla wszystkich naszych drużyn z IV ligi i okręgówki inauguracja sezonu okazała się udana. Po pierwszej kolejce smutek zapanował wśród kibiców z Huty Mińskiej, Sulejówka oraz Mińska Mazowieckiego

Niepełna radość

Ligi piłkarskie 2010/11 / Niepełna radość

Nie takiego wyniku oczekiwali mińszczanie z zespołem Zorzy Sterdyń, wszak w ostatnim meczu minionego sezonu rozgromili na własnym boisku rywali aż 8:0. Niestety, już w 5. minucie stracili gola za sprawą uderzenia Michała Saczuka. Pół godziny później przyjezdni drugi raz strzelali na bramkę i również piłka znalazła się w siatce. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy piłkarze Mazovii wzięli się za odrabianie strat, a autorem pierwszego gola w nowej rundzie został Sebastian Kozyra. W 70. minucie goście podwyższyli prowadzenie, a Dariusz Milik strzałem z woleja w okienko nie dał Michałowi Gawinowi żadnych szans na obronę. Pod koniec spotkania mińszczanie mogli zdobyć drugiego gola, jednak piłkę po strzale kapitana Adama Biernackiego z linii bramkowej wybijał zawodnik gości. Nie udało się mińszczanom doprowadzić chociażby do remisu i zawodnicy Zorzy wywieźli z Mińska Mazowieckiego trzy punkty. Na pochwałę zasługuje postawa grupki kibiców, która okrzykami przez większość spotkania wspierała naszych piłkarzy.
Goryczy porażki doznała sulejówecka Victoria, ulegając 0:3 drużynie MKS Ciechanów. Wszystkie gole padły jeszcze przed przerwą. Również nienajlepiej sezon zaczął się dla Tygrysa Huta Mińska. W pierwszej połowie stawiali jeszcze opór zawodnikom Podlasia Sokołów Podlaski, jednak w drugiej odsłonie gospodarze nie pozostawili złudzeń, kto jest lepszy, strzelając aż pięć bramek.
Minimalne zwycięstwo odniosła Tęcza Stanisławów w meczu z beniaminkiem Wektrą Dziewule. Wynik ustalił około 65. minuty Piotr Ryżko po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wśród wszystkich naszych drużyn najlepiej zaprezentowała się Victoria Kałuszyn, gromiąc mocną w poprzedniej rundzie Małkinię aż 5:1. Pierwszy gol dla Victy padł po strzale debiutującego w zespole Jakuba Lewandowskiego. Rywale dość szybko doprowadzili do wyrównania. Niedługo potem za sprawą Michała Osieja kałuszynianie ponownie wyszli na prowadzenie. Kolejne bramki strzelali już tylko gospodarze, a konkretnie Śledziewski, Styś i ponownie Osiej.

Numer: 2010 34   Autor: (ip)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *