Nasi na wakacjach

Ostatni dzwonek, kilka słów podziękowań, symboliczna róża i roześmiana młodzież rozpoczęła upragnione wakacje. Jak mogą być wspaniałe, przekonało się 41 młodych ludzi z terenu gminy Mrozy, biorących udział w obozie wypoczynkowo-szkoleniowym młodzieżowych drużyn pożarniczych. Organizatorem obozu, który odbywał się w pierwszej połowie lipca w jurajskich Siamoszycach było Stowarzyszenie OSP w Grodzisku

Jura dla zuchwałych

Nasi na wakacjach / Jura dla zuchwałych

Zaczęli już w maju, składając do mazowieckiego kuratora oświaty ofertę na organizację wypoczynku letniego dzieci i młodzieży z terenu województwa mazowieckiego. Przedstawili bogatą ofertę wypoczynku oraz szczegółowo rozpisany program szkolenia. Oferta wzbudziła zainteresowanie i w odpowiedzi stowarzyszenie otrzymało dofinansowanie na ponad 11 tysięcy złotych. Duże dofinansowanie otrzymali także z Gminy Mrozy i od ZW OSP. Dzięki temu rodzice wpłacili jedyne 250 złotych.
Młodzież przez pełne piętnaście dni odpoczywała i doskonaliła swoje umiejętności związane z szeroko rozumianą ochroną ppoż. W trakcie obozu poznawała historię i przyrodę jury, uczestniczyła w wielu atrakcyjnych wycieczkach. Na początek organizator zafundował wszystkim nocne straszenie. W zamku w Ogrodzieńcu odbywają się nocne spektakle teatralne – wakacje z duchami. Była biała dama, nikczemny właściciel i wiele innych niezbyt miłych postaci, a wszyscy świetnie ucharakteryzowani i bardzo przekonujący. Wszystko jednak dobrze się skończyło, a oni cali i zdrowi dotarli do obozowiska, aby zaraz wyruszyć do Krakowa.
Dawna stolica wciąż przyciąga turystów swoim pięknem. Oddali się w ręce przewodników, którzy oprowadzili ich po Wawelu. Byli w Muzeum Lotnictwa. Niby nic, a jednak najbardziej oporni początkowo uczestnicy wycieczki kroczyli tuż przy kustoszu, aby poznać tajniki konstrukcji, parametry i historię poszczególnych eksponatów.
Aby młodzi ludzie docenili ciężką pracę górników, organizator zaplanował wycieczkę do kopalni Guido w Zabrzu. 320 metrów pod ziemią to nie żarty, ale tylko na takiej głębokości można zobaczyć, jak wygląda górnicza szychta. Jest ciężko i dlatego wśród mroziańskiej młodzieży raczej nie należy się doszukiwać przyszłych górników.
Ale chyba największą atrakcją tegorocznego obozu okazała się wizyta w Chorzowie w kompleksie wesołych miasteczek – taki polski Disneyland. Tam młodzież spróbowała wszelkich możliwych zakręceń, a przeciążenia były naprawdę duże, prawie lotnicze. Bardzo im się to podobało i z pewnością wrócą tam jeszcze.
Jurę próbowali poznać na rowerach. Wycieczki do ruin obronnych zamków w Mirowie i Bobolicach, na Górę Zborów przysporzyły im wiele nowych doświadczeń nie tylko historycznych.
To nie koniec atrakcji. Po raz pierwszy w życiu wiele osób strzelało z łuków, przełamywało strach i lęk wysokości podczas zajęć w parku linowym, miało okazję obejrzeć walki bractw kurkowych i zakonnych podczas spektaklu o oblężeniu zamku przez Szwedów. A że pogoda dopisywała to codzienne plażowanie i zajęcia wodne w ośrodku były normą. Wszyscy doskonalili techniki pływania, uczyli się wiosłowania i mogli podziwiać naprawdę czystą wodę zalewu z kajaka czy roweru wodnego. Były gry terenowe w pełnym umundurowaniu i z atrapami broni, podczas których trzeba było przeprowadzić konwój i rozłożyć miny, a akcja gaszenia pożaru była kulminacją szkolenia bojowego.
- Dwa tygodnie minęły bardzo szybko, ale wspomnienia pozostaną na długo. Dobrze, że są ludzie dobrej woli, którzy poświęcają swój wolny czas dla młodzieży i pozwalają jej odnaleźć to, co w życiu jest ważne. Dziękuję całej kadrze pedagogicznej, instruktorskiej i medycznej, która pojechała na obóz jako wolontariusze w ramach swojego urlopu wypoczynkowego – podsumowuje Ewa Jagodzińska, zastępczyni komendanta obozu, a na co dzień nauczycielka Zespołu Szkół w Mrozach.

Numer: 2010 30   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *