Drodzy Czytelnicy

Lipiec grzeje – naród mdleje, słońce parzy – coś się zdarzy. Wydawałoby się, że już wszystkie klęski i zwycięstwa mamy za sobą, ale to tylko złuda. Powstają nowe miejsca kultu, a kultura (nie tylko kasty polityków) osiągnęła poziom rynsztoku. Niech więc słoneczko nie ustaje w wyjaławianiu mózgów wszystkich zawistników, bo tylko  udar może  doprowadzić ich do stanu normalności

Kult a kultura

Drodzy Czytelnicy / Kult a kultura

Gdy na scenę wkracza krzyż, święty symbol wiary, zaczyna się robić wzniośle lub niebezpiecznie. Nie trzeba być jasnowidzem, by wiedzieć, że postawiony na placu prezydenckiej żałoby krzyż stanie się miejscem pielgrzymek, a w końcu centrum manifestacji politycznych. Im mocniej prezydent Komorowski będzie utwierdzał się w swojej władzy i zdobywał autorytet, tym bardziej wzrośnie pośmiertny kult jego poprzednika.
Obłędem jest twierdzić, że to tylko miejsce żałoby i pamięci, ale też śmiechu warte są tezy o świeckości naszego państwa. Gdyby tak było, krzyże nie zdobiłyby szkół, urzędów czy Sejmu. To nie kwestia wiary czy tolerancji – to tkwiąca w nas hipokryzja, to nasze wielkie udawanie, że jesteśmy tacy sami jak większość społeczeństwa.
Na innych, bardziej wyrazistych od tłumu spadają gromy alienacji, perfidne kłamstwa i wyuzdane epitety. Dotyczy to nie tylko celebrytów ogólnokrajowych, ale i sfer lokalnych. Takie lwy jak Komorowski, Rydzyk, Palikot czy Kaczyński sobie poradzą, ale co ma uczynić nieszczęśnik o wymiarze np. królika. Chce być wielki, a stać go na kaleczą niewdzięczność i plucie na własną marchewkę. A jak trwoga to nie on, bo chciał dobrze, bo stanął w obronie, by zyskać poklask anonimowych klakierów. Tu kult odpowiedzialności poległ  pod gruzem chamskiej kultury wolności.

Lipcowe show operowe znowu przyciągnęło pełny amfiteatr znawców pięknych głosów i miłosnych intryg. Czy wiedzieli, że przyjdą obejrzeć losy prostytutki, która w imię miłości wyrzekła się szczęścia? Czy zrozumieli, że grzeszą, podziwiając przeklęty przez księży mezalians? Spotkaną na ulicy dziwkę wyzwaliby i opluli, ale sztuka wyzwala zgoła inne emocje. To kult dla artyzmu kompozytora i aktorów wznosi naszą kulturę na najwyższe poziomy, wręcz w rewiry kultu. Czy to źle? Dobrze, ale co zrobić z codziennymi plwocinami? One bolą bardziej od kamieni.

I na koniec przypowieść. Na pewnym ślubie doszło do tragedii. Panna młoda dowiedziała się, że jej mąż zabawiał się z chłopcami, a zaproszeni kochankowie zostali przyłapani na gorącym uczynku. I nic by się nie stało, gdyby o ich wyczynie nie dowiedzieli się zdradzeni małżonkowie. W obliczu próby samobójstwa świeżo poślubionej dziewczyny dochodzi do przełomu – wraca uczucie. Wszyscy zaczynają rozumieć, że wolność może zabić małżeństwo, ale też pozwala rozkwitnąć prawdziwej miłości. Gdyby to ona w nas mieszkała, nie trzeba byłoby braku kultury nadrabiać wydumanymi kultami.

Numer: 2010 29   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *