Drodzy Czytelnicy

Zanim w niedzielę pójdziemy do wyborczych urn, warto się zastanowić, w jakiej Polsce chcemy żyć. Wprawdzie prezydent nie ma siły wykonawczej premiera, ale może wiele popsuć. Nie dlatego, że jest złym człowiekiem, a z pobudek stricte politycznych. Dlatego powinniśmy wybrać człowieka, który nie chce psuć, a budować

Psujki wyborcze

Drodzy Czytelnicy / Psujki wyborcze

Służba medyczna, która zwie się teraz ochroną zdrowia doprowadza chorych do szału. Lubiący się leczyć mniej cierpiący są nawet zadowoleni, bo kolejki i powszechny marazm to dla nich zdrowotny teatr. Naprawdę chorzy nie mogą czekać miesiącami, więc leczą się prywatnie lub – zdesperowani – korzystają z pomocy specjalisty na ostrym dyżurze. To taki wybieg omijający kolejkowe procedury, ale konieczny w aktualnej sytuacji naszego lecznictwa. Jedynym wyjściem jest komercjalizacja, a ostatecznie prywatyzacja przychodni i szpitali, którą wyborcze psujki straszą i szczują swoich kontrkandydatów.
To pierwszy powód, by prezydentem był Bronisław Komorowski. Jest jeszcze co najmniej kilka, by wspomnieć tylko pełną rodzinę, aparycję, charakter czy popularność i zaplecze polityczne dające mu realne szanse wygrania prezydenckiej batalii.
Wcale to nie znaczy, że nie mam żalu do PO, która w konkretnych działaniach nie spełnia wyborczych postulatów. Ich lista jest długa, ale poczekajmy, aż nikt nie będzie jej blokował. Na razie musi nam wystarczyć normalność, którą trzeba szanować.
Boję się, że niestety nie doceniamy wolności, skazując się na rządy ludzi nieporównanie patriotycznych, szczerzej wierzących, mocniej kochających czy rzetelniej mówiących. Czy ci lepsi też potrafią przepraszać, żałować za grzechy i pomagać bez liczenia profitów?
Nie ma głupich! Nie będę płacił na telewizję opanowaną przez demiurgów własnych prawd czy radio ograbiające naiwne staruszki. Wbrew wyborczym psujkom jestem z Cimoszewiczem, który już przed pierwszą turą poparł Komorowskiego. Tylko kandydat PO może dać nam szansę wyjścia ze łzawego patriotyzmu, spiskowej teorii dziejów i fałszywej zasady szufladkowania ludzi według pozorów i pomówień.

Pamiętając o niedzielnym głosowaniu nie powinniśmy tracić z oczu naszych lokalnych spraw, które również pachną już wyborami. Skoro tak, to wzmożona aktywność radnych jest naturalna, a wraz z nią kandydatów na wójtów i burmistrzów.
W Mińsku Mazowieckim na razie ruszyli radni, ale ich atak rozbija się o mur ostentacji burmistrza i strach podległych mu urzędników. Poza tym reagują zbyt późno i nieprecyzyjnie, więc muszą się liczyć z lekceważeniem. Zresztą Grzesiak już o nic nie musi walczyć z wyjątkiem honoru. Jeśli wytrzyma do końca, na pewno zasług mu nikt nie odmówi, a jeśli nie, to koniec z marzeniami o tytule męża stanu, który nie tylko dobrze zaczyna, ale też kończy.
Na razie wszystko się psuje. Nawet mińskie Orliki, które wszystkim się udają, poległy nad Srebrną. To jakieś fatum, kolejny zbieg okoliczności czy wyborcze psujki? Odpowiedzi na te trudne pytania uzyskamy dopiero po wyborach.

Numer: 2010 25   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *