Historie prawdziwe

Ona to 55-latka z okolic Kałuszyna, on o pięć lat starszy mińszczanin. Ona właśnie straciła męża. On daje ogłoszenie towarzyskie, ona odpowiada. Po kilku telefonach kobieta pierwszy raz w życiu czuje się kimś wyjątkowym. Nawet z mężem nie czuła się taka doceniona, a przecież też go kochała... Czy na pewno?

Serce na temblaku

Poznała obcego mężczyznę, zakochała się, a on ją oszukał i zdradził. Melodramat stary jak świat, a jednak pani Emilia wciąż nie może uwierzyć, że była tak naiwna. Prawie się rymuje, ale w gorszej sytuacji jest jej złamane serce.
– Niedawno zmarł mój mąż – opowiada ściszonym głosem. – Byliśmy małżeństwem bardzo długo, ale nigdy tak naprawdę nie byłam szczęśliwa. Mąż lubił się wyżywać... raz na mnie, innym razem na butelce. Mimo to spędziliśmy razem wiele lat. Kiedy umarł, poczułam się samotna. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca.
Nie znosiła samotności, wiec postanowiła poszukać miłości. Zaczęła czytać ogłoszenia matrymonialne i jedno z nich ja zainteresowało: - Mężczyzna 60 lat pozna miłą panią od 50 do 60 lat w celach towarzyskich.
Niewiele myśląc napisała sms-a, prosząc go o kilka informacji o sobie. Okazało się, ze mieszka w mieście, ma na imię Edward, a wykształcenie... teologiczne. Z początku pomyślała, ze może to jakiś ksiądz, ale gdy w słuchawce usłyszała, że jest jego gwiazdeczką najjaśniej świecącą na niebie, że swymi złotymi promykami oświetla mu dróżkę, a on przez nią w ciemnościach podąża do szczęścia, złe myśli wyrzuciła do kosza.
I tak kilka dni bez ustanku. Od - witam cię moja najdroższa – po - gdy jesteś samotna i jest ci smutno i źle na tym świecie pamiętaj, że jest taki lek cudowny, który swą moc zawsze zachowa a jest to lek szczerych słów, kocham cię.
– To było wspaniałe – mówi ożywionym tonem pani Emilia. – Pierwszy raz w życiu czułam się wyjątkowa. Mówił mi takie miłe rzeczy, nazywał swoją kochaną rybką. Twierdził też, że jestem kobietą jego marzeń i że ciągle o mnie myśli. A ile tęsknoty było w jego głosie...
Po dwóch dniach wiedziała już, że Edzio jest jej przeznaczony. Jej marzenia o wielkiej miłości zaczęły się spełniać. Z niecierpliwością czekała na spotkanie z ukochanym.
W końcu ją zaprosił, a ona czuła, ze ma znowu 18 lat.
– Nie mogłam się doczekać – ciągnie swoją opowieść Emilia. – Już nie pamiętam, kiedy byłam taka podekscytowana. Synowa wspierała mnie, kiedy się przygotowywałam do spotkania. Dała mi nawet kilka dobrych rad na początek. Później razem z synem podwieźli mnie do Mińska.
Edward zrobił na pani Emilii ogromne wrażenie. Wspominając pierwsze spotkanie wdowa uśmiecha się pod nosem i promienieje jak dziewica.
– Przystojny i szarmancki – opisuje w dwóch słowach znajomego z ogłoszenia. – Każda kobieta marzy o takim mężczyźnie. Po tych jego telefonach czułam, że między nami jest jakaś więź. Coś wyjątkowego. Edzio zaprosił mnie do siebie. Rozmawialiśmy, a on co jakiś czas mnie dotykał. W końcu poprosił mnie do tańca, ale odmówiłam, bo przecież wciąż noszę żałobę po mężu.. On zaczął mnie mamić pięknymi słówkami. Mówił, że długo na mnie czekał i że bardzo mnie pragnie. W końcu zaczął płakać. Zrobiło mi się go żal, chociaż już się zorientowałam, że chce mnie zaciągnąć do łóżka. Nie mogłam patrzeć na jego łzy i chciałam go przytulić. Wpadł ochoczo w moje ramiona. Przez chwilę staliśmy spleceni w uścisku, a potem poczułam, że całuje moją szyję. Czułam się jak nastolatka.
Jednak na prośbę Edka, żeby została na noc zareagowała stanowczo. Nie chciała się spieszyć. Nie była gotowa na następny krok. Poza tym wtedy już zaczęła mieć pewne podejrzenia.
Wróciła do domu szczęśliwa. Nie przypuszczała, że następnego dnia po jej szczęściu nie będzie już ani śladu.
– Niedaleko tego pana mieszka mój kuzyn z żoną – opowiada już bez radości – To oni mi powiedzieli, że po moim wyjściu przyszła do niego inna kobieta. Ja nie chciałam zostać, to na noc przygruchał sobie drugą.
Kiedy zażądała wyjaśnień, wyśniony kochanek nazwał ja głupią babą. A ona tak go kochała, nie wyobrażała sobie bez Edzia życia. - Tymczasem jemu chodziło tylko o seks. Tak naprawdę mnie nie kochał, a ja głupia mu uwierzyłam. Nie chcę, żeby oszukał jeszcze kogokolwiek. On nie może tak bezkarnie krzywdzić kobiet. Czaruje, wyznaje miłość, obiecuje wierność, ale tak naprawdę chodzi mu tylko o to, żeby zaciągnąć je do łóżka – wylewa jednym tchem swój żal.
Mimo porażki, nie zamierza się załamywać. Może jeszcze znajdzie prawdziwą miłość. Kto wie...
PS. Imiona bohaterów opowieści są zmienione.

Numer: 2010 17   Autor: Janko Fridayski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *