W sprawie burmistrza

Szanowny panie redaktorze, w świątecznym „Co słychać?” zamieścił pan artykuł swojego autorstwa zatytułowany: „Podejrzany Zbigniew G.”. Bez ogródek sugeruje się w nim, iż burmistrz Mińska Mazowieckiego Zbigniew Grzesiak jest przestępcą. Schadenfreude wyziera z tego tekstu z każdego zdania: no wreszcie faceta dopadną - napisał do nas wójt Wojciech Witczak

Nie do obrony

W sprawie burmistrza / Nie do obrony

Wójt Witczak jest pewien, że burmistrz nie jest pieszczochem naszego tygodnika. No, ale w końcu osoba publiczna musi się liczyć z możliwością krytyki. Przecież jest wolność prasy, a ta wolność - choćby najbardziej rozpasana, jest lepsza od nawet jedwabnego kagańca! Jednak wskazuje, że akurat w tym artykule  przekroczyliśmy granice. Zaczęło się bowiem zaszczuwanie człowieka, a przeciw temu Witczak stanowczo protestuje. - Paskudny jest ten artykuł, paskudne jest rozmazywanie twarzy Grzesiaka. On nie jest gangsterem! – krzyczy wójt.
Dalej jest jeszcze ciekawiej. - Znam burmistrza Grzesiaka od wielu lat i mogę ręczyć za jego uczciwość i pracowitość, za jego wielką troskę o Mińsk Mazowiecki i wielką wiedzę o samorządności. Nie chcę rozstrzygać czy w sprawie z Holmą Zbigniew Grzesiak popełnił jakieś błędy, czy ich nie popełnił. Rozumiem jednak jego intencję, gdy za wszelką cenę chciał uniknąć procesu i doprowadzić do ugody. Sądy w Polsce są nierychliwe, a w takich sprawach, zwłaszcza. Gdyby doszło do rozprawy, dziś - i jeszcze długo budowa leżałaby rozgrzebana, a straty byłyby niepomiernie większe niż obecnie – kończy swe wynurzenia obrońca Zbigniewa G.
Już z lektury tego listu widać, że wójt Witczak czyta nas wybiórczo, czyli zauważa w tekście tylko to, co mu pasuje do tezy. Gdyby choć trochę wysilił zmysł obiektywizmu, dostrzegłby nie tylko wszystkie konteksty budowy basenu, ale także prawny aspekt postawienia zarzutów burmistrzowi G. Właśnie pisanego przez inicjał, bo prawo do tego nas przymusza, chroniąc w ten sposób podejrzanego. Mimo naszej propozycji, burmistrz Mińska Mazowieckiego nie skorzystał z przywileju odkrycia twarzy i nazwiska.
To więc nie schadenfreude czyli satysfakcja lub radość z powodu cudzego nieszczęścia, a skuteczne przedstawianie realiów. Czy to nasza wina, że są one niepomyślne dla Zbigniewa G? Czy pokazywanie wszystkich aspektów sprawy – włącznie z głosem podejrzanego – można nazwać zaszczuwaniem lub przyprawianiem mu gęby przestępcy czy gangstera? Po trzykroć NIE!
Panie wójcie, my również mamy nadzieję, że uczciwość i pracowitość mińskiego burmistrza okażą się większe od zarzutów, ale póki co nie zamierzamy niczego zamiatać pod dywan.  Nie od tego jest niezależna prasa, która winna być wierna prawdzie i swoim czytelnikom.
Każdy z nas popełnia błędy, ale cechą ludzi wielkich jest odwaga ich wyjawienia. Tymczasem mamy zjawisko zgoła odwrotne  - butę i lekceważenie krytyków. Tak zresztą zachowuje się większość vipów, którym władza lub pieniądze uderzyły do głowy. 
Rzeczywiście, co do jednego wójt Witczak ma rację - nie jemu orzekać w kwestii błędów podczas budowy basenu i realizacji kontraktu z wykonawcami. To sprawa prokuratury i sądu.
Póki więc nie zapadną wyroki, burmistrz G. jest nie do obrony. To czcza kalkulacja, która może mu bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Numer: 2010 03   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *