Drodzy Czytelnicy

Już myślałem, że po basenowej burzy przyjdą chwile bezmyślnego wytchnienia, by czuć się jak liście zatopione w babim lecie. Powody były dość uzasadnione, bo połowa października to święto polskiej oświaty, a z nią rzadko kto nie jest związany. Jak nie zawodowo, to przez dzieci, wnuczęta lub sąsiadów i przyjaciół. Związki są nie tylko uczuciowe, ale też finansowe, bo edukacja to nadzwyczaj forsożerna i uprzywilejowana sfera budżetu

Sfery wyobraźni

Drodzy Czytelnicy / Sfery wyobraźni

Zacznijmy od czegoś radośniejszego, atakie było niewątpliwie tegoroczne Michalinum czyli konkurs recytatorski odkurzonej mińskiej poetki, którą złośliwcy nazywają Konopnicką w lokalnym wydaniu. Bez przesady, bo dzięki wnukowi dziś Michalina Chełmońska-Szczepankowska na swoje zasłużone pięć minut. Szczerze mówiąc myślałem, że nic z tego nie wyjdzie - początkowa euforia pana Piotra wręcz zagłuszała babcine wiersze. Po ośmiu latach stało się coś nieoczekiwanego – Michalinowe strofy zajaśniały w ustach recytatorów. A przy okazji także wiersze moje i innych mińskich poetów. Warto się z tego faktu tylko cieszyć i... nagradzać.
W tym roku postanowiłem wyróżnić Julię Kulbacką z SP w Starej Niedziałce i Szymka Przesmyckiego z kałuszyńskiego gimnazjum, choć wiem, że inni – Klaudia Rek i Beata Wrzosek – też bardzo się starały, by rozstajne motyle nie były gorsze od odpowiedzi na pytanie – dlaczego oraz istoty rzeczy. Wszystkich zapraszam do redakcji po zasłużone nagrody. Dobrze wcześniej zadzwonić, by się umówić na dogodną porę.
Nie sposób pominąć przy tej okazji rodziców i nauczycieli, którzy są pomocnikami w podejmowaniu trudnych decyzji. Wszystkim nie tylko z okazji święta edukacji życzę zdrowia i wytrwałości. One są ważniejsze od największych pieniędzy i najpiękniejszych orderów.

Pamiętam czasy, kiedy miński burmistrz dzielił nagrody i tytuły mając węża w kieszeni. W tym roku hojność Grzesiaka nie miała granic... przyzwoitości. Jakby chciał nadrobić wieloletnie straty. Pal licho dyplomy, ale gdy w grę wchodzą honory i pieniądze, sprawa nabiera charakteru stricte wyborczego.
Odkryliśmy, że jednak do elekcyjnej konfrontacji może nie dojść. Osoby z kręgu burmistrzowskiej świty mówią bez ogródek, że ich pryncypał czuje się zaszczuty, a winą obarcza nie tylko dochodzących prawdy radnych. Także dziennikarzy piszących sprawozdania z sesji i realizacji mińskich inwestycji.
Wnet może się okazać, że basen to nie wszystko, bo od miesiąca a może i dłużej, nic się nie dzieje na budowie biblioteki. A ma być oddana do użytku już wiosną przyszłego roku. Gdy do tego dojdą ulice, których modernizacja utknęła w fazie projektowania lub zostały odsunięte na święty-nigdy, to uchwalenie budżetu na przyszły rok może przynieść nie tylko burzę, ale trzęsienie ziemi z powodzią. Jeszcze do końca nie wiadomo, czy będzie to efekt nieudolności władzy, czy - jak chce radny Kuć - raczej powolnego, ale skutecznego topienia burmistrza, by nawet nie myślał o starcie na szóstą kadencję.
Jeszcze październikowy wiatr nie obnażył koron mińskich drzew, ale listopad nieuchronnie to uczyni. Prawdę o mińskich inwestycjach też trzeba obnażyć. Na zimową prawdę czeka 30 tysięcy wyborców.

Numer: 2009 42   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *