Poród w CC

Zaskakują nas doniesienia o porodach w samolocie, pociągu, czy na morskim statku. My też mamy naszą lokalną sensację o urodzeniu dziecka w samochodzie tuż pod ośrodkiem zdrowia w Jeruzalu, w poniedziałek nad ranem, 8 sierpnia

Akuszer polowy

W niedzielę 7 sierpnia w rodzinie Kozierowiczów w Lipinach odbywała się rodzinna feta na cześć pierwszych urodzin najmłodszej latorośli – Karolka, ulubieńca babci Genowefy i prababci Marianny. W poczęstunku dla gości znalazł się olbrzymi tort, słodycze i domowe frykasy. Zmęczona uroczystością 26-letnia mama Ewa położyła się spać. I ani ona, ani nikt z rodziny nie podejrzewał, że nie będzie to spokojna noc. Ewa, będąca po raz drugi w ciąży nie przypuszczała, że tak jak z pierwszym dzieckiem, poród będzie przedwczesny. Wszak obecny termin przypadał na 8 września, a więc równo za miesiąc.

Niestety, koło północy zaczęły się pierwsze sygnały porodowe. Zaalarmowana rodzina zlekceważyła te objawy. Jednak przed trzecią nad ranem było już wszystko wiadome – odeszły pierwsze wody płodowe. Brat Jacek, który przyjechał z Poznania do rodziny na okres żniwny, natychmiast zakrzątnął się i przygotował swój samochód do jazdy, zabierając na wszelki wypadek kocyki. Mąż Ewy – Mariusz Niedziałek był całą sytuacją bardzo zszokowany, ale okazał się doskonałym pilotem. Dzięki jego refleksowi nie wjechali rozpędzonym Cinquecento w przydrożną figurkę. W ciągu kilkunastu minut dojechali do ośrodka zdrowia w Jeruzalu. Jacek wybiegł z samochodu i wszczął alarm.
W tym czasie Ewa zaczęła rodzić i obydwaj mężczyźni zajęli się odbieraniem dziecka. Kiedy przy samochodzie pojawił się obudzony doktor Ireneusz Skrzypek, zostało mu tylko przeciąć pępowinę i opatrzeć ranę.
W szalonym tempie już czwórka młodych lipinian pojechała do mińskiego szpitala, gdzie młodą położnicą zajęto się pieczołowicie. Mały Przemek został umieszczony w inkubatorze, a jego mama na sali poporodowej. Oboje dzielnie znieśli przygodę – Ewa już po południu zaczęła chodzić, a nieświadomy zamieszania malec upominał się o pokarm.
A w Jeruzalu dr Skrzypek gratulował młodym szwagrom udanej wyprawy i mądrego zachowania w niecodziennej sytuacji. Mały Przemek ma zagwarantowane udzielanie porad bez kolejki w jeruzalskim ośrodku.
W Lipinach natomiast pełnia szczęścia po nerwowej nocy. Najżywiej wydarzenia przeżywała 91-letnia babcia Marianna. Babcia Genowefa już szykowała wyprawkę dla malca i jego mamy. Dziadek Zygmunt z błyskiem w oczach tylko się uśmiechał. Zresztą, poza Jackiem, mężczyźni byli milczący, a kobiety – wprost wylewne. Najstarsza z ich zaprasza nas na rodzinne opowieści o 10 wnuczkach, 14 prawnuczkach i 7 praprawnuczkach.
Z zaproszenia skorzystamy, ale ciekawi nas, czy wójt Dariusz Jaszczuk wprosi się w kumy i zostanie ojcem chrzestnym najmłodszego obywatela gminy, który przyszedł na świat w... samochodzie.

Numer: 2005 33   Autor: (jot)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *