Harcerze i ekologia

- Bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy. Praca, by się zmartwychwstało – cytują Norwida harcerze z drużyny „Spadłych Listków Przyklejonych do Szyby Deszczu Kropelką”, organizatorzy akcji sprzątania doliny Świdra i jego dopływów. Nie bez przyczyny, ponieważ – jak twierdzą - ich rolą jest  edukować, a nie sprzątać po i za innych. Do tego na marne, bo polskie prawo nie dość karze śmieciarzy i po kilku tygodniach wszystko wraca do normy

Bat na śmieciorobów

Harcerze i ekologia / Bat na śmieciorobów

Od 11 lat harcerze z Ptaków łączą nadświdrzańską społeczność w szczytnym celu oczyszczenia lasów z zalegających w nich śmieci. Maja już tego dość i zwracają się z apelem do wszystkich ludzi dobrej woli, a szczególnie tych, którym leży na sercu dbałość o naturalne piękno polskich krajobrazów, aby poparli protest przeciwko przemysłowemu wywożeniu odpadów do lasów.
Mają dość, wiec  narzekają. A to na nierespektowanie umów międzynarodowych przez obywateli naszego kraju, przez co walka z rosnącymi w lasach hałdami śmieci staje się walką z wiatrakami. Cóż z tego, że co roku uczniowie, harcerze, strażacy, myśliwi, wędkarze i inni oczyszczają teren wokół malowniczej rzeki Świder. Efekty ich pracy po kilku dniach są przysypane nowymi, rosnącymi w zastraszającym tempie zwałami odpadków.
Przez lata sprzątania doliny Świdra i jego dopływów usuwali skutki akcji „Posesja”, podczas której (często na polecenie władz) wszystkie śmieci wywożone były z przydomowych podwórek tam, gdzie najbliżej i najłatwiej - do lasu. Było jak w PRL – posprzątaj, nieważne jak! Złe nawyki u ludzi pozostały. W lasach, na łąkach, w przydrożnych rowach śmieci przybywa w zastraszającym tempie. Nawet oni, harcerze, nie zdołają zatrzymać tego zjawiska.
Pytają więc, dlaczego nie ma kary dla kierowcy, który wyrzuca z samochodu niedopałek czy plastikową butelkę? Dlaczego nie można wyegzekwować od letników odpowiedzialności za porzucane codziennie worki śmieci? Dlaczego zdjęty z dachu eternit, gruz, odpadki wywożone są tonami do piaskowych wyrobisk czy dołków w lesie i czy nie można znaleźć w Polsce sposobu, by ukarać beztroskich i nietykalnych obywateli, którzy tak dbają o piękno naszej ojczyzny?!
Mają także wobec decydentów konkretne żądania. Chcą programu eko-edukacji i surowego prawa, aby osoby bezkarnie wywożące śmieci do lasu (często nie kryjąc się przed bezradnymi obserwatorami) wreszcie zostały pociągnięte do odpowiedzialności i dotkliwie ukarane. Nie godzą się na to, aby ktoś powtarzał „przyjdą harcerze, to posprzątają” i... dalej śmiecił.
Na koniec wołają za Tuwimem - niech prawo wreszcie prawo znaczy,  bo takiemu jak dzisiaj mówią stanowcze – nie!

Śmieci nie tylko panoszą się na wsi. Jeden z pracujących w Mińsku Mazowieckim siedlczan nazwał nas śmieciorobami. Dlaczego? Jego bank promował właśnie nowe kredyty lub depozyty umieszczając za wycieraczkami ulotki. Co się dzieje z szybą po jej zroszeniu płynem lub deszczem, wie każdy kierowca. Niestety, mińska straż miejska nie reaguje. Nawet wtedy, gdy wkurzony posiadacz auta wyrzuca je wprost na ulicę. Jeden z firmowych zaśmiecaczy powiedział wprost, że w innych miastach za taki proceder są mandaty. W Mińsku Mazowieckim nie ma, więc śmiecioroby czują się bezkarni.
Jak długo? Właśnie dojrzewa myśl założenia stowarzyszenia walki z autośmieciarzami. Przy jego pomocy za każdą ulotkę włożoną za wycieraczkę lub – jak się ostatnio dzieje – w drzwi samochodu, jego właściciel będzie pozwany do sądu grodzkiego. A jeżeli to nie przyniesie skutku – do cywilnego o odszkodowanie. Harcerze – pomóżcie. Włąśnie teraz nie rezygnujcie z walki o czystą naturę, o czyste lasy, przyjazną wieś i bezpieczne ulice.

Numer: 2009 37   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *