W Mrozach

Gwoździem programu podczas ostatniej sesji w mroziańskiej gminie był budżet. Właśnie na tej niwie perspektywiczne wizjonerstwo wójta Dariusza Jaszczuka zderzyło się z zachowawczym pragmatyzmem – a może populizmem, jak niedwuznacznie sugerował gospodarz Mrozów – radnego Zdzisława Sęktasa. Ale zaczęło się od uspokajania, że wszystko zmierza we właściwym kierunku

Hamletyzm liczb

W Mrozach / Hamletyzm liczb

W roku 2009 nie sposób mówić o forsie bez kryzysowego kontekstu, toteż i Jaszczuk go nie unikał. Nie zaprzeczał, że oznaki recesji są w Mrozach widoczne, co daje się rozpoznać zwłaszcza po mniejszym wpływie z podatków – w pierwszym półroczu był on niższy od zakładanego o ok. 300 tys., zaś w następnym według rządowych szacunków tendencja ta utrzyma się na poziomie bliskim 14 procent. I jest to w zasadzie jedyne realne zagrożenie, choć i jego raczej nie należałoby demonizować, gdyż na korzyść gminy paradoksalnie działają opóźnienia w zaplanowanych zadaniach inwestycyjnych.
Ale, jak uspokajał wójt, i one nie są duże. Konkretnie chodzi o odnowę centrum Jeruzala i wniosek o remont Gminnego Centrum Kultury. Umowy będzie można podpisać nie wcześniej niż w październiku, tak więc o ile z pracami w GCK da się częściowo ruszyć już zimą, o tyle odrodzenie ranczerskich Wilkowyj wymagające m. in. odnowienia elewacji tamtejszych budynków będzie musiało zaczekać do przyszłego roku.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło – podkreślał niezmordowanie optymistyczny Jaszczuk. Dowodził przy tym, że z uwagi na opóźnienia środki własne, które gmina przeznaczyła na inwestycje i tak nie będą wydane w całości. Szykuje się więc oszczędność i zrekompensowanie kryzysowej dziury, nie ma zatem potrzeby korekty budżetu – wszystko się wyrówna.
Natomiast zdecydowanie była potrzeba zaciągnięcia dwumilionowego kredytu na pokrycie deficytu i spłacenie wcześniejszych zobowiązań. I właśnie to stało się solą w oku radnego Sęktasa.
- Nie za dużo tych pożyczek? – przypuścił frontalny atak. – Czyim kosztem zostaną spłacone? Pewnie biednych rolników i rzemieślników?
Wójt Jaszczuk argumentację Sęktasa określił jako nadającą się na wiec a nie na sesję, po czym przypomniał, że Mrozy mają jedną z najniższych stawek podatkowych w powiecie. Następnie starał się przekonywać oponenta, że ryzyko jest nieodzowne, jeśli gmina ma nie popaść w stagnację. Zadłużenie może okresowo sięgnąć nawet 50 procent, ale w obliczu istnej powodzi środków unijnych, jakie będą spływać do naszego kraju jeszcze przez najbliższe trzy lata, jest to gra chyba warta świeczki. Szczególnie, że Mrozy są jeszcze het het od granicy możliwości składania wniosków do Brukseli. A fundusze kuszą, bo – przypomnijmy – mogą pokrywać aż 85 procent inwestycji. To jest najzwyklejszy koszt rozwoju – klarował dalej Jaszczuk – tym bardziej, że po roku 2013 unia znacznie przykręci pieniężny kurek.
- Oczywiście możemy zastopować – perorował zapamiętale – ci co nie złożyli nawet jednego wniosku mają na pewno spokojniejsze życie, coś tam wyżwirują, coś pobielą, tyle że na dłuższą metę za swoje asekuranctwo płacą stagnacją. Czy nie lepiej jednak spróbować do tego pędzącego pociągu postępu wskoczyć? – zakończył obrazowo mroziański wójt.
Radny Sęktas nie wydawał się przekonany. Prawdopodobnie przygniatał go ciężar odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń.
A więc brać czy nie brać? – oto dylemat iście hamletowski.

Numer: 2009 37   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *