Burmistrz Grzesiak zauważył, że Mińsk Mazowiecki i część gminy otaczającej miasto stanowi już pewną całość funkcjonalno-przestrzenną. Uważa więc, że nadszedł czas, aby przedyskutować problem ich połączenia w jedną jednostkę samorządu terytorialnego. Argumenty Grzesiaka są liczne i przekonujące, więc bez dyskusji się nie obejdzie. Tylko co o tej pachnącej aneksją propozycji sądzi wójt Dąbrowski, podmiejscy radni i mieszkańcy proponowanych do wchłonięcia wsi...
Miasto widzi ogromne

Polski rząd coraz chętniej idzie na rękę mieszkańcom prowincji, o czym świadczy rozporządzenie z lipca br. o utworzeniu lub zmianie granic kilkudziesięciu miast i wsi. Dobremu i Mrozom nie udało się zostać miastami z różnych powodów, ale to pionki w porównaniu do stolicy powiatu, która nie może się rozwijać z powodu narastającej ciasnoty.
Burmistrz Grzesiak w piśmie do redakcji i zainteresowanych sprawą osób nie owija niczego w bawełnę. Informuje wójta, radę gminy Mińsk Mazowiecki, starostę, radnych powiatu a nawet posłów, że Mińsk jest klasyfikowany na 11 miejscu wśród najgęściej zaludnionych miast Polski, mając 2882 mieszkańców na kilometr powierzchni. Wyprzedzają nas m. in. Pruszków, Warszawa, Chorzów, Legionowo, Piastów i najgęściejsze Świętochłowice z 4097 os./km kw.
Kolejnym argumentem rozszerzenia miasta są zurbanizowane tereny gminy, stanowiące trzykrotną powierzchnię miasta. – Gdyby nie tablice informacyjne ustawione na granicach miejscowości, trudno byłoby się zorientować, gdzie się znajdujemy – dywaguje Grzesiak. Odkrywa przy okazji fakt, że obszar miasta jednak różni się od gminy infrastrukturą komunalną i uzbrojeniem terenu. To prawda, że poza granicami miasta często brak kanalizacji czy gazu, ale bywa i tak, że granica biegnie wzdłuż osi jezdni, a po obu jej stronach mamy miejskie i wiejskie rury wodociągowe. Brak tu logicznej współpracy, a w konsekwencji rozwoju, który nastąpi po włączeniu niedoinwestowanych wsi do miasta.
Ostatnim argumentem burmistrza jest 5-procentowa zwyżka udziału z podatku dochodowego od osób fizycznych jaką mielibyśmy po miejsko-wiejskiej unii.
A gdzie sedno propozycji Grzesiaka? Celem są przyszłoroczne wybory samorządowe, do których Mińsk przystąpiłby jako 50-tysięczna aglomeracja. Burmistrz chce, aby do 31 marca 2010 roku przeprowadzić wszystkie konsultacje, potem przygotować niezbędne dokumenty, by do końca lipca Rada Ministrów wydała decyzję o połączeniu miasta i gminy, dając w ten sposób możliwość przeprowadzenia wyboru władz lokalnych według nowego statusu, czyli miasto-gminy Mińsk Mazowiecki. A może cały obszar 125 km kw. z 70 procentowym udziałem pól i lasów stałby się miastem?
Wszystko może być ustalone podczas dyskusji i konsultacji, jeżeli w ogóle do nich dojdzie. To fakt, że miasto coraz bardziej się dusi, ale czy to władza gminna ma być jego lekarzem, lub – co gorsze – wasalem rządzonym przez mieszczuchów?! Na taki układ nikt nie pójdzie, o czym burmistrz Grzesiak wie od dawna. Dlaczego więc składa tak dziwne, by nie powiedzieć - naiwne propozycje. Na pewno nie tylko z powodu chęci zostania prezydentem, o czym przy kolejnej okazji.
Ciekawe, jaką reakcje wywołła propozycja na wójcie i radnych mińskiej gminy, którzy w najbliższy czwartek spotkają się na sesji. Czy tylko ironiczną salwę śmiechu...
Numer: 2009 36 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ