W Cegłowie

Najlepszą obroną (podobno) jest atak. Chociaż zwycięstwo może okazać się pyrrusowym. Tak właśnie stało się w Cegłowie. Obrona mandatu radnego Jana Mistewicza okazała  się zwycięstwem podobnym do starożytnego Pyrrusa. Nic nie dało radnemu, a i tak gminę czekają wybory

Kto za Mistewicza?

Sprawa mandatu Jana Mistewicza ma ponad roczną historię. Wypada jedynie przypomnieć, że sprawa bierze początek jeszcze na początku ub. roku. Wtedy wójt Krzysztof Miklaszewski uzyskał informację, że radny Jan Mistewicz został skazany prawomocnym wyrokiem za uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego. Radni, wbrew głosowi rozsądku radnego Tomasza Szczęśniaka, nie podjęli uchwały o wygaśnięciu mandatu Jana Mistewicza, czekając na decyzję wojewody w tej sprawie. I właśnie pod koniec lipca wojewoda w trybie zarządzenia zastępczego unieważnił mandat Mistewicza. Zarządzenie to przygotowane było już w lutym tego roku. Jednak dopiero w lipcu rozstrzygnięcie nabrało mocy prawnej, gdyż Jan Mistewicz wykorzystał wszystkie możliwe środki odwoławcze i wygaśnięcie mandatu stało się prawomocne. Teraz nie pozostaje nic innego, jak wybory uzupełniające do rady. Termin wyborów to pierwsza niedziela października.
W tym miejscu nasuwa się pytanie ­‑ po co i o co była ta wojna? Jan Mistewicz miał prawo bronić swoich racji, tak jak każdy obywatel. Miał chyba jednak świadomość, że stoi na straconej pozycji. Mówił o tym na pamiętnej sesji radny Szczęśniak. – O czym my tu dyskutujemy. Sprawa i tak jest przegrana, bo wojewoda będzie musiał mandat uchylić. Przegłosujmy wygaśnięcie mandatu wykazując tym samym zdrowy rozsadek. Tak mówił ponad  roku temu. Wtedy niewielu posłuchało Szczęśniaka, a dzisiaj... były już radny Mistewicz pozostał sam. Reszta wycofała się na z góry upatrzone pozycje.
Pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzialności moralnej. W imię tak naprawdę utrzymania większości w radzie toczyła się ta nierówna walka. Teraz gminę czekają nadzwyczajne wydatki na wybory, które odbyć się muszą, bo do końca kadencji jest jeszcze ponad rok. Wybory musiałyby się odbyć także wcześniej. Z tą jednak różnicą, że środki wydane na ten cel blisko półtora roku temu a teraz, to są jednak inne wartości. A gmina ciągle inwestuje. Nie tak dawno złożyła wniosek na 4 mln na dalszy etap kanalizacji. Jak w tej sytuacji zachowają się ci radni, którzy niczym okopów św. Trójcy bronili Mistewicza? Czy będą mieli cywilną odwagę przyznać się do błędu? Polityków, nawet tych lokalnych, ceni się dlatego, że potrafią powiedzieć mea culpa. Czy w Cegłowie znajdą się radni, którzy zamiast atakować wójta obiektywnie ocenią swoje postępowanie? To nic nie kosztuje, a może tylko wyjść im na dobre

Numer: 2009 34   Autor: (jac)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *