Drodzy Czytelnicy

Gdy w grę wchodzi miłość i upór, nawet największe zło może zmienić się w dobro. Może nie na co dzięń, ale warto walczyć chociażby o świąteczne okruchy spełnionych marzeń. Dowiódł tego w minioną sobotę Jacek Tomkiewicz, organizując przy pomocy MOSIR-u i sportowych zapaleńców rowerowy wyścig ulicami Mińska. Aspiracje ma także Ewa Chojnowska, która jako pierwsza w dziejach minszczanka zdobyła tytuł Miss Mazowsza, a teraz chce być najpiękniejszą Polką

Gra o marzenia

Drodzy Czytelnicy / Gra o marzenia

Czytelników mamy rozmaitych, jednak nie rzecz w inności, a rozumieniu oczywistej oczywistości – jak mawia klasyk krajowej sceny politycznej. Swego czasu mieliśmy raport o autorytetach. Ot, zwykłe dociekanie co robić, by zdobyć rozgłos, a być może i stać się osobowością. I tu nieopatrznie nasz redakcyjny erudyta zahaczył o Jezusa, którego metody zdobywania uczniów i słuchaczy nazwał kuglarskimi. Kontekst był ludzki, a nawet pozytywny, jednak i tak wywołał reakcję kilku czytelników. Wprawdzie nie wszyscy wytrzymali próbę odwagi i przysłali nam anonimy, ale pozostałym należy się wyjaśnienie.
Autor tych wynurzeń przyznaje, że być może zwrot nie był najszczęśliwszy, bo w tym wypadku kuglarza trzeba było zastąpić sztukmistrzem. Jako agnostyk nie zdecydowałby się na cudotwórcę, a tym bardziej na Zbawiciela. Nie była to jednak zniewaga Syna Bożego, o którego cześć każdy wierzący ma prawo się upomnieć. Rozumiem więc, że „bilet na parnas” był jak lot tanimi liniami, które okazały się droższe od kursu komunikacyjną klasyką, która nie dopuszcza do zbytniego gniewu pasażerów. Nie będę więc już wpuszczał naszych dociekliwych czytelników do przedziału drugiej klasy, a za kuglarza – przepraszam. Jednak nie gniewam się na autora tych bredni, bo przecież nawet one potrafią wiele nauczyć. Choćby tego, że ufając – trzeba wciąż kontrolować.
Podczas kolarskiego kryterium nie można było nie zauważyć rodziny Tomkiewiczów. Byli wszędzie i nawet sławy Rawskiego czy Śpiewaka nie zdołały ich przyćmić. To nie wyrzut, to uznanie, bo widać, że wszyscy mają jeden cel – promocję kolarstwa choćby przez sukcesy swoich synów i wnuków. Tak nie tylko można, ale trzeba działać. Na razie jest to gra o marzenia, ale one wcześniej czy później mogą się spełnić, byleby wystarczyło im serca i uporu.
Na dobrej drodze do realizacji marzeń jest także Ewa Chojnowska, która przez swoich ludzi zachęcała podczas imprezy do głosowania na nią w konkursie Miss Polonia. Dziewczyna jest ładna, słusznego wzrostu i wymiarów, więc dlaczego mamy odmawiać jej promocji. Tym bardziej, że wydaje się mniej naiwną od reszty śmiejących się z byle czego kandydatek. Jeśli więc nie jesteśmy zawistnikami lub skąpcami, wyślijmy SMS-a o treści Miss.11 na numer 72601. A nuż się uda i nasz sławny gród stanie jeszcze sławniejszy i nie mylony z Mińskiem Białoruskim. Oczywiście jeśli Ewa podkreśli podczas występów i wywiadów, że to my, mazowieccy mińszczanie wywindowaliśmy ją na misskowy piedestał. A jeśli się nie przyzna? Trudno, najwyżej poczujemy gorycz zawodu. Ale tego żadnemu z naszych czytelników nie życzę.
Za to mam życzenie dla mrozian, by im w najbliższą niedzielę wyszły dożynki trzech poziomów władzy – kościelnej, powiatowej i gminnej. Nie mogę też pozostawić bez felietonowych pozdrowień państwa Majchrzyków z Ostrów-Kani, którzy weszli w ósmą dekadę pożycia małżeńskiego – vide Ciche brylanty, s.9. O takie spełnienie marzeń grę warto podjąć już teraz, używając życia z umiarem. Każda przesada kończy się chorobą, sądem, wzdęciem lub – w najlepszym przypadku – ostracyzmem. Bądźmy więc wyraziści, ale nie ekstremalni.

Numer: 2009 04   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *