Piłkarskie nadzieje

Ryś jak ryś – niby słodki kiciuś. Jednak w przypadku Ryszarda Piwka, obrońcy Mazovii Mińsk Mazowiecki, na boisku nie ma miejsca na sentymenty. Liczą się jedynie drapieżność i walka

Ambitny drapieżnik

Piłkarskie nadzieje / Ambitny drapieżnik

- W swojej karierze piłkarskiej miałeś okazję grać w kilku klubach. Jak wspominasz okres gry w Drukarzu Warszawa?
- Przede wszystkim była to fajna przygoda, dużo nowych znajomych. Jeśli chodzi
o poziom ligi, to na pewno wyższy niż siedlecka, gdyż graliśmy w lidze warszawskiej. Ważne było dla mnie też profesjonalne podejście działaczy zarówno do seniorów jak i juniorów.
- Czy łatwo było ci się przebić w tym zespole?
- Było ciężko, dopiero wchodziłem do drużyny, ale od razu wywalczyłem sobie miejsce w składzie. Udało mi się je utrzymać już do końca mojej gry w Drukarzu.
- Co spowodowało, że trafiłeś w szeregi Mazovii?
- W Drukarzu rozwiązali nasz rocznik
i musiałem szukać sobie nowego klubu. Poszedłem na treningi do Polonii Warszawa, następnie do Agrykoli, ale obie drużyny prezentowały podobny poziom co seniorzy Mazovii. Zdecydowałem, że nie ma sensu dojeżdżać
i zasiliłem skład mińszczan.
- Na jesieni trener Janusz Puchalski rzadko na ciebie stawiał, strzeliłeś jedną bramkę, ale mimo tego regularnie zacząłeś grać dopiero na wiosnę. Jak myślisz, dlaczego byłeś pomijany w rundzie jesiennej?
- Myślę, że to było spowodowane kłótnią
z trenerem i nieczęstym uczęszczaniem na treningi. Jednak w rundzie wiosennej wziąłem się porządnie za szlifowanie formy. Odbyło się to trochę kosztem nauki, ale dzięki temu udało mi się wejść do pierwszego składu.
- Przeciwko któremu rywalowi grało ci się najtrudniej?
- Z każdym rywalem było ciężko, nawet na chwilę nie mogliśmy odpuścić. Wiadomo, graliśmy pierwszy raz w IV lidze, więc łapaliśmy niezbędne doświadczenie, a ja jako junior tym bardziej.
- Dlaczego zdecydowałeś się odejść z Mazovii?
- Niestety, po roku gry w IV lidze spadliśmy do okręgówki. Chcę wciąż kształcić swe umiejętności, rozwijać się, także potrzebny mi jest klub z lepszymi perspektywami niż Mazovia. Wolałbym spróbować sił w wyższych ligach niż okręgowe.
- Czy masz już na oku jakiś klub, do którego chciałbyś przejść?
- Tak, mam kilka możliwości. Byłem na testach w jednym klubie, ale nie będę mówić jakim, żeby nie zapeszyć. Jadę tam ponownie ok. 15 lipca i wtedy już będzie wiadomo coś konkretnego. Gdyby się nie udało, mam parę innych opcji.
- Jak współpracowało ci się z trenerem Puchalskim?
- Na pewno ciężko, bo jest to człowiek wymagający od każdego zawodnika. Ode mnie – juniora – często dużo więcej niż od innych, ale myślę, że są tego efekty.
- Czego będziesz żałował, odchodząc
z Mińska?
- Przede wszystkim znakomitej atmosfery w szatni, na treningach było zawsze dużo śmiechu. Chyba jedyne, czego będzie mi brakowało, to właśnie humoru kolegów.
- Z kim w zespole trzymałeś sztamę?
- Ze wszystkimi starałem się mieć dobry kontakt, byliśmy jedną drużyną i trzymaliśmy się razem. Chociaż na treningach, gdy graliśmy z Kubą Popławskim i Adrianem Czmochem w „dziadka”, Bartek Kozakiewicz chciał do nas dołączyć, ale za nim nie przepadamy
i mu nie pozwalaliśmy (śmiech).
- Swoją grą imponowałeś w meczach z Wulkanem Zakrzew i Koroną Góra Kalwaria. Co cię motywuje przed takimi spotkaniami?
- Każdy mecz jest ważny, zawsze dążę do tego, aby zwyciężać. Moja gra w dużym stopniu zależała od postawy kolegów. Jeżeli cała drużyna gra dobrze, to i ja prezentuję się dobrze.
- Czy bramka w meczu z Pilicą Białobrzegi była dziełem przypadku, czy może ćwiczyłeś wcześniej zachowania w takich sytuacjach?
- Oczywiście, ćwiczyłem to na treningach, ale miałem też trochę szczęścia. Mogę to opisać w ten sposób: stałem najbliżej, kopnąłem, trafiłem i tyle. Radość tym większa, że ten gol dał nam cenne trzy punkty.
- A jeśli chodzi o mniej lub bardziej odległą przyszłość – w jakiej lidze chciałbyś spróbować swych sił?
- Jestem ambitny, ale na razie pozostanie to w sferze marzeń, a jak się to potoczy, zobaczymy.
- Czy chciałbyś coś komuś przekazać na łamach naszego tygodnika?
- Tak, pozdrawiam nauczycieli z mojej szkoły, rodzinę oraz znajomych. Dziękuję także za ten sezon.

Numer: 2009 29   Autor: Iwona Padzik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *