Mińsk Mazowiecki ekologiczny
Z upartością maniaka wracam do tematu drzew w Mińsku. Po kolejnym powrocie do naszego miasta i zobaczeniu, iż wycięto kolejne drzewa jak np. przy skrzyżowaniu Kazikowskiego i Konstytucji 3 Maja, naprzeciwko domu handlowego Orion, kilkanaście wzdłuż Warszawskiej - odnoszę wrażenie, iż to po prostu sukces naszego burmistrza, który znalazł sposób na jesienne liście fruwające po naszych ulicach. On po prostu postanowił wyciąć wszystkie drzewa w mieście – przewiduje pan Paweł, nasz stały ekolog
Drzew nie zabraknie
Nasi czytelnicy mają jeszcze dalej idące propozycje. Uważają, że świetnym pomysłem byłoby również wycięcie parku! Po co przecież utrzymywać te niepotrzebne chaszcze? Dookoła Pałacu Dernałowiczów można w końcu wylać beton, a wszystkie drzewa sprzedać do tartaku i dobrze na tym zarobić! Dodatkowo mielibyśmy świetny teren
pod developerkę i markety! Zastanawiają się tylko, co jeszcze powstrzyma władze przed takim krokiem.
Ale sytuacja staje się poważna, bo widać jak na dłoni, że Mińsk Mazowiecki konsekwentnie pozbawia się terenów zielonych. Władze znalazły na to kilka sposobów. Po pierwsze wycinka starych drzew lub tych, które rzekomo czemuś lub komuś zagrażają. W ten sposób wycięto dwa piękne świerki, które zdobiły urząd miasta, bo chyba zagrażały... widokowi z okien urzędu. Po ich ścięciu do połowy, każde średnio rozgarnięte dziecko mogło stwierdzić, że drzewa były zdrowe. Oczywistym jest, iż stare drzewa trzeba wycinać, ale na ich miejsce powinno się sadzić kilka nowych drzew. Odtwarzanie zasobujest prawnym obowiązkiem władz samorządowych, więc brak działań zmierzających do
ochrony terenów zielonych może spowodować odpowiedzialność prawną. Drugi sposób to powolne zabijanie istniejących drzew. Jeśli już nie uda się naszym władzom dostać zgody na wycinkę, jakiegoś drzewa to... nic straconego. Wystarczy więc ułożyć kostkę idealnie wokół pnia i... już za rok, dwa drzewo samo padnie! Dla porównania w stolicy nie ma problemu, aby zostawić kilka metrów kwadratowych pustej ziemi wokół drzewa. W Mińsku Mazowieckim to niemożliwe. Dalej widzimy likwidację miejsc na zieleń przy pomocy modernizacji ulic. Przecież wiadomo, że przy remoncie ulicy chodzi o to aby zużyć jak największą ilość kostki brukowej. W tym celu nie wolno zostawić
ani kawałka zielonego terenu, choćby okolica się o to prosiła. Ot chociażby okolice kościoła św. Antoniego - małe uliczki, które można było uczynić miejscami spacerów, zostały zamienione w parkingi, mimo że zajętych
jest niewiele. Po śmierci drzew można wyrwać ich korzenie i posadzić w tym miejscy nowe? Nie - u nas dziurę po drzewie zastępuje kostka.Pan Paweł wciąż powraca do tematu zieleni, by spowodować zmianę działań. Nie zgadzając się na rzeź drzew, chwali spółdzielnię Mechanik, której tereny zawsze wyróżniały się zadbaną zielenią, urząd gminy i mińską gazownię za posadzenie kilku drzew przed swoimi siedzibami oraz nasz tygodnik za ustawiczne pisanie o problemie. Co więcej – twierdzi, że drzewa w mieście na siebie zarabiają! Brytyjskie badania
wykazały, że urządzenie terenów zielonych w zaniedbanych dzielnicach zmniejszyło przestępczość o 38%, wartość domów otaczających parki i tereny zielone jest o 25% wyższa, a ich właścicielom obniża się podatek od nieruchomości. W podobnym stylu tj. o rzezi rzekomo chorych drzew pisze do nas pan Kowalewski. Ostatnio takiego barbarzyństwa dokonano przy ul. Siennickiej 3 na życzenie wspólnoty mieszkaniowej, której ponoć te
drzewa zagrażały.
- Pracownicy magistratu związani z ochroną środowiska twierdzą, że prywatna własność jest dla nich świętością, więc muszą wyrażać zgodę na ścinanie drzew. Czyżby? – pyta Kowalewski, domagając się wizytacji fachowców przed podjęciem każdej decyzji. Marek Gogolewski nie zaprzecza, że w Mińsku Mazowieckim nie ma w zasadzie ograniczeń na ścinanie drzew. W 2008 roku jego wydział wydał 107 decyzji na ok. 130 podań, a do 2 maja 2009 roku już pod topór poszło
46 drzew. Kolejnych nie zabraknie, ale to nie powód do histerii, bo – jak szacują urzędnicy - Mińsk Mazowiecki z ok. stu tysiącami drzew na 130 hektarach powierzchni jawi się wciąż jako ekologiczna oaza.
Numer: 2009 28 Autor: J. Zbigniew Piątkowski

Komentarze
DODAJ KOMENTARZ