Benefis Andrzeja Belkiewicza

Po 31 latach służby na strażacką emeryturę odszedł komendant powiatowy PSP, Andrzej Belkiewicz. Za wcześnie, bo nie wygląda na emeryta, ale zasłużenie. To opinia jego kolegów i przyjaciół, których mińskiemu komendantowi nie brakowało i – co udowodnili w dniu pożegnania – nie brakuje

Komendant przyjaciół

Benefis Andrzeja Belkiewicza / Komendant przyjaciół

Tuż po ukończeniu Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej rozpoczął służbę w Mińsku Mazowieckim na stanowisku inspektora. Już po 4 latach awansował na komendanta rejonowego, a w kwietniu 1999 roku starosta Mroczek powołał go na stanowisko komendanta powiatowego PSP. Był już wtedy magistrem pożarnictwa, a wkrótce ukończył podyplomowe studia zarządzania w stanie zagrożeń oraz bezpieczeństwa i higieny człowieka w środowisku pracy. Przełożeni docenili jego zaangażowanie Złotym Krzyżem Zasługi, Złotą Odznaką Zasłużonego dla ochrony przeciwpożarowej, a strażacy z OSP – Złotym Znakiem Związku.
Na wtorkowe popołudnie 30 czerwca przygotowano uroczysty apel w związku z zakończeniem służby st. brygadiera Andrzeja Belkiewicza. Stał on się szczególnym pożegnaniem, na które przybyło liczne grono przyjaciół komendanta. On zaś – jak zwykle skromny – dziękował za współpracę i okazaną mu życzliwość. Przede wszystkim żonie Barbarze, która poświęciła się rodzinie i wychowaniu trzech córek.
Przypomniał także, że w jego 24-letniej komendanturze były lepsze i gorsze okresy. Najmilsze okazały się czasy Polski powiatowej, bo wtedy był on rzeczywistym dysponentem finansowym. To w ostatniej dekadzie wyremontował budynek strażnicy, doposażył komendę w sprzęt, a liczbę zawodowych strażaków powiększył z 54 do 70 etatów.
Życzył więc swemu następcy – Jarosławowi Ufnalowi nie mniej sukcesów, bo wierzy, że władzę przekazuje w doświadczone ręce. Nowy komendant pełni służbę już 22 lata, ale – co podkreślił – u boku Belkiewicza, nieustannie ceniąc jego siłę spokoju.
Poseł Mroczek jako pierwszy z gości pochwalił beneficjenta za stworzenie atmosfery strażackich przyjaciół. Twierdził wręcz, że cechy osobowościowe Belkiewicza to kawałek Szwajcarii w Polsce.
Współpracę z komendantem chwalił sobie także starosta Tarczyński, nazywając go pierwszym rycerzem św. Floriana na mińskiej ziemi. Ale tym, co najbardziej podziwiał u druha Andrzeja była jego skromność i konsekwencja. To fakt, że odchodzi na emeryturę za wcześnie, ale starosta szanuje tę decyzję, prosząc go jedynie o dalszą aktywność społeczną.
Goście oklaskami potwierdzili tę prośbę, by zaraz ruszyć do komendanta z wiązankami kwiatów i prezentami. Oprócz służb mundurowych nie zabrakło wójtów z Siennicy, Mrozów, Latowicza, Stanislawowa i Debego, burmistrza Mińska Mazowieckiego i Kałuszyna, druhów z OSP oraz  przedsiębiorców z Adamem Wiąckiem i Waldemarem Komodą.
Dopełnieniem uroczystego apelu był obiad w klimatyzowanej sali stojeckiej OSP, gdzie odchodzącemu komendantowi przyjaciele zaśpiewali „sto lat”, a druhowie - heroiczne (…) nigdy nie zagaśnie. Oczywiście już nie ogień, a gwiazda cywilnej pomyślności.

Numer: 2009 27   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *