Mińska Mazowieckiego rally 2009

Niedziela była dniem, kiedy fani szybkiej jazdy, pisku opon i spalonej gumy zjawili się licznie przed budynkiem starostwa i z zapartym tchem śledzili poczynania kierowców. Ci zaś do pełni życia potrzebują ciągłego wzrostu adrenaliny. - Mamy dziś święto motoryzacji – powiedział, rozpoczynając rally, Witold Prószyński

Ostra jazda

Mińska Mazowieckiego rally 2009 / Ostra jazda

Rajd rozpoczęła widowiskowa parada wszystkich uczestników, a także sponsorów ulicami miasta. I choć rozgrywka miała zacząć się dopiero chwile później, to niektórzy zdążyli się już zbliżyć ze znakiem drogowym. Zawodnicy jednak nie zniechęcili się, wrzucili wsteczny, a później zahartowani ruszyli za kolumną. Koniec części oficjalnej nastąpił pod pomnikiem Konstytucji 3 Maja, gdzie złożono kwiaty. Uczynili to burmistrz miasta Zbigniew Grzesiak, oraz prezes Zarządu Automobilklubu Centrum – Witold Pruszyński.
Na rozluźnienie emocji na parkingu wystąpiła grupa taneczna. Dziewczyny pomachały rękami i nogami, położyły się trzy razy na ziemi i chyba były przekonane, że to balet. Brawa dostały, ale publiczność raczej nagrodziła ich odwagę.
Dzień wcześniej rozegrano 11 prób na bezpiecznej trasie obejmującej Mińsk Mazowiecki, Grzebowilk, Kałuszyn.
W niedzielę zaś odbyła się super próba o puchar burmistrza miasta oraz Grand Prix o puchar prezesa Automobilklubu Centrum.
Tradycyjnie stanowisko komentatora objął Grzegorz Traczewski, który korzystając z faktu, iż jest ojcem fundacji „Jedź bezpiecznie”, prosił o rozwagę za kółkiem oraz wspólnie z policjantami zaprosił na konkursy z nagrodami dla najmłodszych, odbywające się pod urzędem miasta. Chwile później na starcie ustawił się pierwszy zespół - kierowca Igor Bartołd z pilotem Mariuszem Kaczmarczykiem. Z każdą minutą coraz większa publiczność była pod wrażeniem. Jednak zgromadzeni nie wiedzieli, że każdy kolejny team będzie im dostarczał więcej emocji. Atmosferę wśród kibiców podgrzewał znający się na rzeczy komentator. Jego uwadze nie umknęły żadne niespodzianki, które przytrafiały się rajdowcom. Kibice o słabych nerwach niekiedy zakrywali sobie oczy krzycząc – rozbije się! A stało się tak tylko raz.
 Gdy ruszyła załoga nr 31 wielu wiedziało, że to będzie kultowy przejazd. Mknęli z ogromną prędkością, idealnie wchodzili w zakręty. Wśród widzów słychać było pojedyncze oklaski i niekiedy wulgarne głosy zachwytu. Ów zespół wówczas dostarczył więcej emocji niż cały rajd. Robert Kwaśniak wraz ze swym pilotem Adamem Reszutą uderzyli w krawężnik, pokonując kolejny etap próby. Gdy odważny kierowca wyszedł z samochodu (BMW 318is) kibice zaczęli bić brawo, niewątpliwie zasłużone. Rajdu nie ukończyli, ale z pewnością zostawili ślad po sobie.
Między próbami odbywały się prezentacje samochodów. Największym zainteresowaniem cieszył się niepowtarzalny trójkołowiec Corver One. Jest to pojazd nowej generacji, posiadający nieprzeciętną funkcje przechylania się na boki. I choć wielu marzy o tym dwuosobowym cacku, niewielu może go mieć, bowiem kosztuje prawie 40 tys.
Uczestnicy niedzielnego rajdu mogli nie tylko oglądać auta, ekscytować się ich widokiem, ale nawet zjeść, popić, skosztować waty cukrowej i kupić dziecku balon – niestety jeszcze nie w kształcie samochodu.
Gdy atrakcje się wyczerpały, mimo że publiczność chciała więcej, organizatorzy postanowili zakończy tegoroczne rally. Witold Pruszyński podziękował władzom miasta, mieszkańcom bloku przy ul. Kościuszki oraz kibicom, którzy rokrocznie wspierają rajd swoją obecnością. Przed uroczystym ogłoszeniem wyników, nastąpiło równie uroczyste sprzątanie.
Kiedy już zjawił się burmistrz Grzesiak i starosta Tarczyński zaczęto rozdawać nagrody. W klasyfikacji generalnej zwycięstwo odniósł Igor Bartold i pilot Mariusz Kaczmarczyk na BMW 318is. Zaraz za nimi dojechały załogi z nr 27 – Marcin Kopieczko i Wojciech Ferenc (Toyota Celica) oraz z nr 3 – Patrycjusz Kruślak i Przemysław Szymański w Subaru Legacy.  W super próbie o puchar burmistrza miasta wygrał Marcin Kurp jadący Hondą Civic, jednocześnie zgarniając puchar prezesa Automobilklubu Centrum. Euforia była ogromna, zresztą podobnie jak sukcesy na trasie. A i szampana pili jak zwycięzcy, bo z pucharów.

Numer: 2009 26   Autor: Daria Pacańska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *