Co jest najważniejsze w gminie Stanisławów? Oczywiście, że zdrowie, gdy już na drugi plan schodzi finiszująca właśnie budowa oczyszczalnia i leżąca w projektach obwodnica w preferowanym przez gminę wariancie południowo-wschodnim. Ostatnio władze tak się przejęły opieką zdrowotną, że postanowiły monitorować i sondować przychodnie w Stanisławowie i Pustelniku
Zdrowie kryzysowe

Już na początku sesji wójt Wojciech Witczak uprzytomnił radnym i zebranym gościom, że i do Stanisławowa dotarł kryzys. W związku z tym zalecił wszystkim instytucjom ograniczenie wydatków do celów wyłącznie utrzymaniowych. Na spotkaniu
z sołtysami zauważył dramatyczny spadek pogłowia bydła, a podczas kolejnej nasiadówki w sprawie obwodnicy omal nie opuścił sali. Wszystko z powodu czczych rozważań o jej wariantach. Mimo że firma projektowa - Euromosty jest za wersją południowo-wschodnią, MZDP wciąż się upiera przy północnych, a teraz zażyczył sobie uszczegółowienia projektu.
- Nie ma sensu marnować czasu, więc nie będę jeździł na spotkania – zapowiedział Witczak, rozgoryczony uporem mazowieckiego zarządu dróg.
Mając nadzieję, że wójt nie rozchoruje się z powodu obwodnicy, radni przystąpili do analizy kondycji ośrodków zdrowia.
O wynikach styczniowo-lutowego monitoringu mówiła radna Jolanta Endzelm, ubolewając przy okazji, że na sesję nie przybyli państwo Wiąckowie którzy od kilku lat świadczą usługi zdrowotne w gminie.
- Może dlatego, że w tym roku kończy się im umowa – ni to stwierdzili, ni pytali radni.
A jest niewesoło, bo brakuje specjalistów, nieprzestrzegany jest czas przyjęć, nie ma transportu sanitarnego a programy profilaktyczne tylko wiszą na ścianach. Słowem – ogólne niezadowolenie, choć na
13 wpisów do specjalnej księgi, aż 11 to opinie pozytywne. Zajmują one trzy strony a dwa wpisy negatywne – tyle samo.
Wójt Witczak tajemniczo się uśmiechał, pokazując tę ciekawostkę, a wywołany do tablicy krytyk Szostak opowiadał ze szczegółami o polityce personalnej doktor Wiącek, domagając się przywrócenia do pracy dwóch relegowanych lekarek.
- Wiąckowie tak są zajęci pracą w Mińsku, że nie mają czasu na Stanisławów – wyrokowała Halina Czapska, prosząc radę i wójta o ratowanie chorych, którzy nie chwalą doktorstwa Wiącków.
- Sprzyjają tylko ci, którzy się u nich nie leczyli - dodała z pewnością, że stanisławowski ośrodek nie służy zdrowiu, a robieniu pieniędzy.
- Przepisałem dzieci do Dobrego, bo tam pediatra przyjmuje codziennie – dokładała do pieca Agnieszka Sierhej, która również walczy o Stasiolandię, czyli gminny plac zabaw.
- Skoro jest tak źle, to dlaczego jest tak mało uwag,– dopytywał radny Andrzej Orych.
- Bo ludziom brakuje odwagi, by publicznie krytykować lekarzy – usłyszał z sali.
Ale nie brakuje odwagi na pochwały. Andrzej Kowalczyk stwierdził, że jest dużo lepiej niż za czasów mińskiego SP ZOZ kierowanego przez J. Sobolewskiego, co również potwierdził radny Kazimierz Prus. Natomiast sołtys Gryz z Sokóla w imieniu całej wsi ujawnił wielkie zadowolenie z działań ośrodka zdrowia, domagając się, by nadal pozostał w gestii państwa Wiącków.
To jeszcze nie przesądzone, ale lekarze na pewno otrzymają protokół z sesyjnej dyskusji, do którego winni się odnieść. Wójt na wszelki wypadek przypomniał krytykom, że nie zawsze przetarg na nowego kontrahenta jest opłacalny, bo może się okazać, że nie może on zawrzeć mowy z NFZ. A wtedy koniec z darmową opieką zdrowotną. Lepszy więc rydz niż nic.
Numer: 2009 10 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ