W Mińsku Mazowieckim i gminie

- Jakie pytanie, taka odpowiedź – mówią pewni swych racji, a do takich zwykliśmy zaliczać ludzi dzierżących władzę. Radni są od pytań, a burmistrzowie i wójtowie od wyjaśniania i przekonywania. A co się dzieje, gdy pytania są naiwne lub napastliwe? Swego czasu jeden z wójtów nazwał namolnego radnego głupcem. Burmistrz Grzesiak i wójt Dąbrowski są mniej bezpośredni, ale też potrafią się odciąć

Niemoc pozorów

W Mińsku Mazowieckim i gminie / Niemoc pozorów

Listopadowe sesje miejskich i wiejskich mińszczan zdominowały interpelacje i zapytania, choć uchwał nie było aż tak mało. Ba, radni czujący rychły koniec sesji po czterech a nie na przykład ośmiu godzinach siedzenia, poczuli wiatr w ustach. Zaatakowani nie byli im dłużni.
Burmistrz Grzesiak podczas zadawania pytań krótko je notuje, a gdy radny wchodzi na szczyt krytycznej elokwencji, bierze głowę w ręce, tworząc z nich coś na kształt pancerza. Pozę cierpliwego słuchacza traci wraz z wejściem na mównicę.
- Panie radny, o gustach się nie dyskutuje – trafił odłamkowym w Kucia, pytającego o estetykę fontanny na bezimiennym placu w centrum miasta. Burmistrz też słyszał, że jej kolor nie jest dobry, ale do tych spraw powinien być miejski architekt. Skoro go nie ma, za styl nikt nie odpowiada. Jest więc oficjalne pozwolenie na schodkową zabudowę, kolorystyczną pstrokaciznę i sraczkowatą fontannę z pretensjonalną iluminacją.
- To powiat wydaje pozwolenia na budowę – tłumaczył się burmistrz, gdy Kuć nadal nie rozumiał, dlaczego miasto płaci za taki chłam.
I cały czas powtarzał, że nie zna się na pięknie, zaś fontanna to dzieło kamieniarza Zdzisława Ciszewskiego, które przemaluje się, gdy będzie taka potrzeba. Czy to wystarczy? Na pewno nie, bo problem tkwi w kształcie całej fontanny, a nie tylko w jej kolorze.
W podobny sposób burmistrz odrzucił podejrzenia, że waśnie ogólnokrajowe schodzą na politykę lokalną czyli radę miasta. - Tak nie napisałem – ripostował, zmuszając radnego Kucia do zakończenia ataku.
Miał też celną odpowiedź na zarzut radnej Szmidt o niszczenie drzewostanu. Przykładem są wycięte topole przy ośrodku zdrowia, a teraz kasztanowce naprzeciwko urzędu, które z podciętymi korzeniami długo nie pożyją. Zdaniem burmistrza miasto bez drzew liściastych wygląda ładniej, a wspomniane topole były zagrożeniem dla przechodniów z powodu wiatrołomów i... alergicznego pyłku.
Na konkretne pytanie Leona Jurka o zwiększeniu liczby miejsc postojowych dzięki budowie wielopoziomowego parkingu naprzeciwko starostwa nie miał zdania z braku koncepcji, a propozycję radnego Kirylaka o wycieczce do Ostrowi Mazowieckiej, by zobaczyć zbudowany tam basen,  po prostu zbagatelizował poza informacją, że zmieni się inspektor budowy.
W ogóle Mińsk na kilka nierozwiązywalnych problemów. Do estetyki i parkingów dochodzi wiadukt na ul. Siennickiej, niezagospodarowane skwery przy ul. Bankowej i Warszawskiej, tunele pod Wałką udrażniające wyjazd z miasta czy niedobór ulicznych śmietniczek. Tu burmistrz Grzesiak zaczeka na podatek śmieciowy narzucony miastu ustawą sejmową, bo – a tego nie przypomniał – radni odrzucili jego projekt na przejęcie przez miasto oczyszczania prywatnych posesji.
Nic także nie wynikło z wniosku radnego Kucia, by dogadać się z SKM w sprawie otwarcia linii z Mińska do Warszawy.
- Dyskutowaliśmy, ale taka przyjemność kosztuje milion złotych rocznie – uciął temat burmistrz Grzesiak, nie przyjmując do wiadomości, że skoro wagony SKM mają dojeżdżać do mińskiego ZNTK, to warto ten fakt wykorzystać.
- Warszawa jest twardym kontrahentem, ale zmusiliśmy marszałka Struzika do działania – podpowiadał radny sejmiku Leszek Celej w kontekście wspólnego biletu w aglomeracji
W kontekście modernizacji krajowej Dwójki częste i szybkie kursy pociągów to dla Mińska wprost idealne rozwiązanie. Zdaniem jednego z mińskich vipów, mogliśmy mieć wcześniej nie tylko pieszy tunel, ale też wiadukt. Nie wyszło, bo do realizacji trudnych pomysłów trzeba rozmów - także w kuluarach. Czyżby burmistrz Grzesiak potrafił przekonywać tylko swoich radnych! Fakt, idzie mu to wyśmienicie, choć ci się trochę indorzą, popadając zaraz w jeszcze większą niemoc. A do końca kadencji jeszcze dwa lata!
PS. Za tydzień o niemocy radnych w mińskiej gminie.

Numer: 2008 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *