Hubertus w Mrozach

Podczas zimnego i wietrznego popołudnia 18 października, w Mrozach nagle znacząco zwiększyła się średnia koni przypadających na jednego mieszkańca gminy. Powodem tak niecodziennego spostrzeżenia statystycznego były odbywające się przy tutejszym stadionie obchody Hubertusa,. największego święta dla każdego myśliwego

Siodło za lisa

Hubertus w Mrozach / Siodło za lisa

W dawnych czasach, obchody Hubertusa były wielkimi polowaniami na dziką zwierzynę. Dziś raczej się już tego nie praktykuje, za to w tradycji łowieckiej dzień św. Huberta pozostał okazją do tzw. hubertowin - polowania na przysłowiowego „Lisa”, czyli specjalnie udekorowanego jeźdźca, który za zadanie ma, po prostu nie dać złapać się pozostałym uczestnikom zabawy. Wszystko utrzymane w szczególnie uroczystym charakterze, z zachowaniem historycznych wzorców i ceremoniałów. Na imprezę zorganizowaną przez starostwo, gminę Mrozy, Stowarzyszenie Przyjaciół Mrozów oraz Stowarzyszenie Szwadronu Kawalerii Ochotniczej w Barwach 7 Pułku Ułanów Lubelskich stawiło się około 20 uczestników. Każdy z nich na początek miał okazję zaprezentować się wraz ze swoim koniem przed garstką zgromadzonej na mroziańskim stadionie publiczności.
W międzyczasie obejrzeć można było wystawę przedstawiającą zabytkowe wyposażenie oraz dowiedzieć się, jak wyglądały dawne sprzęty łowieckie. Kto chciał, mógł wybrać się na darmową przejażdżkę oryginalną bryczką, sprowadzoną specjalnie na tą okazję aż z Nasielska. Wszystko to okraszone utrzymanymi w odpowiednim klimacie, dźwiękami tradycyjnych myśliwskich melodii. Do zgromadzonych uczestników oraz widowni zwrócił się wójt Dariusz Jaszczuk, wyrażając nadzieję, że  obchody Hubertusa wpiszą się na stałe w kalendarz imprez kulturalnych w Mrozach. Odznaczył on również pamiątkowymi kotylionami wszystkich uczestników. Wśród zaproszonych gości przybył także przewodniczący Marek Rudka,  a nad właściwą organizacją i prawidłowym przebiegiem uroczystości czuwał prezes SPM - Wojciech Malczyk.
Z czasem obchody przeniosły się na sąsiadującą ze stadionem polanę, gdzie odbył się punkt kulminacyjny uroczystości, tradycyjna pogoń za lisem. Tętent kopyt końskich przywodził na myśl najbardziej spektakularne sceny w westernów. Szarża  jednak nie trwała długo, bo  lis – Andrzej Koryciński szybko dał się złapać w zasadzkę Michała Białkowskiego z mlęcińskiej stajni za co otrzymał oryginalne jeździeckie siodło ufundowane przez starostę Antoniego Tarczyńskiego.
Dalsza część imprezy to już odbywające się na terenie pobliskiej leśniczówki ognisko zorganizowanie głównie dzięki zaangażowaniu Rafała Kulika, na którym to skosztować można było kiełbaskę lub też słynny myśliwski bigos.
Hubertus, obchodzony zwykle około 3 listopada. W Mrozach go przyspieszono, ale aura i tak nie dopisała, co mogło być głównym powodem dość niskiej frekwencji.

Numer: 2008 43   Autor: Michał Gołębiowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *