Walka roku mińszczanina
Stało się - Rafał Jackiewicz zdobył tytuł zawodowego mistrza Europy wagi półśredniej, pokonując w niedzielę na gali w Kielcach po ekscytującej 12-rundowej walce dotychczasowego czempiona Belga Jacksona Bonsu. Pięściarz z Mińska Mazowieckiego stał się tym samym drugim w historii polskiego boksu zawodowego, po Przemysławie Salecie, posiadaczem prestiżowego pasa EBU
Jackiewicz z tarczą

Pojedynek od pierwszego gongu przebiegał po myśli Jackiewicza, który był zdecydowanie szybszy i trafiał celniej od wysoko notowanego w światowych rankingach Bonsu. Polak oddał rywalowi inicjatywę w piątej rundzie, ale już w kolejnym starciu znów dominował.
W połowie siódmej. odsłony miński „wojownik” mocnym mierzonym w szczękę lewym sierpowym posłał przeciwnika na deski, jednak Bonsu dzięki swojemu doświadczeniu ringowemu zdołał uchronić się przed nokautem. Jackiewicz na moment znalazł się jeszcze w opałach w 12. rundzie, w której dał się zaskoczyć kilkoma mocnymi ciosami Belga udającego w tym okresie mańkuta. Rafał twierdzi, że wówczas był słabszy z wyrachowania, ale pamiętał do końca, ze nie może dać się trafić. I tak się stało - naszemu pięściarzowi udało się dotrwać do ostatniego gongu i o wyniku pojedynku zadecydowali sędziowie, punktując na korzyść Polaka 114:113, 117:110, 116:112.
- A nie mówiłem wam, że wygram!? – upewniał się i jednocześnie pytał retorycznie po walce uradowany zwycięstwem Jackiewicz, który tuż po wręczeniu mu mistrzowskiego trofeum padł w ringu na kolana, by oświadczyć się swojej narzeczonej Marcie Mrówce. Oświadczyny zostały przyjęte, ale ślub nastąpi dopiero w przyszłym roku. Może w maju...
Rafał nie chce mówić o zarobionych na walce z Bonsu pieniądzach. – Kasa jeszcze przede mną – oświadcza dyplomatycznie. Ważne, że obecnie wedrze się do pierwsze dziesiątki WBC, a to ciąg dalszy kariery – już chyba światowej. Teraz o tym nie myśli, poświęcając czas rodzinie. Czeka go wpraedzie następna walka już w listopadzie lub grudniu, ale nie wie jeszcze z kim będzie walczył. Może nawet z Bonsu, gdy ten zechce rewanżu. Inni się boją czarnoskórego Belga, więc przed mińszczaninem kolejna szansa okupiona stratą ponad 10 kg masy ciała. Jedno jest pewne – Jackiewicz już zawsze będzie myślał tylko o zwycięstwie.
Numer: 2008 38 Autor: (jzp)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ