– Z wielką uwagą przeczytałem artykuł „Fastryga Grzesiaka” dotyczący planowanych zmian w nazwach osiedli w Mińsku Mazowieckim – napisał do nas Andrzej Gągol, mieszkaniec Wólki Mińskiej. Mimo iż nie jest mieszkańcem Mińska, to jednak przyznaje sobie prawo do zabrania głosu w tej sprawie., bo z Mińskiem jest związany od zawsze. Tu przyszedł na świat, chodził do szkoły, a Mińsk – jak pisze - jest jego miastem, jak i był miastem jego przodków
Tylko nie Grzesiakowo

Andrzeja Gągola zastanawia, dlaczego znamienici włodarze Mińska prowadzą politykę rabunkową, mianowicie zawłaszczają sobie nazwy sąsiednich miejscowości. Pyta więc, jak osiedle między ul. Boczną, a ul. Małaszczyckiej można tak po prostu ochrzcić Karoliną, a sąsiednie jako Królewiec? To samo jest z Targówką. Czy zapytał ktoś o zdanie choćby sołtysów tych wiosek, czy mieszkańcy nie będą mieli nic przeciwko użytkowaniu tych nazw?
– Takie postępowanie jest nie do przyjęcia – twierdzi nasz respondent, rozszerzając niedogodności powstałe wskutek zmian administracyjnych miasta. Nie dość, że przedstawione propozycje nie mają aktualnie wiele wspólnego z danym miejscem, to jeszcze wprowadzają zamieszanie administracyjne. Na pewno niejeden mieszkaniec okolicy Mińska miał przygody z właściwym podaniem adresu zameldowania odkąd wprowadzono na wsiach nazwy ulic. Kod w gminie mamy ten sam co w Mińsku. Ba, nawet nazwy ulic mamy podobne. Nie należy się więc dziwić, że przesyłki kurierskie i pocztowe zamiast trafić do adresata na wieś krążą po mieście, a potem wracają do nadawcy. Ile mamy w okolicy ulic Mazowieckich, Leśnych, Wspólnych, Polnych? Ciężko zliczyć. Podobnie może być i w nowo utworzonych osiedlach, tylko z tą różnicą, że listy będą krążyły po okolicznych wsiach.
Tyle pan Andrzej od strony praktycznej, ale to nie koniec. Odpowiadając na nasz apel o przedstawienie konkretnych propozycji nazw i granic osiedli, wymyślił alternatywę. Twierdzi, że nie bolało. Oto jego propozycje – poza osiedlami Kędzierak, Stankowizna, Anielina, Florencja, Nowe Miasto oraz Ogrody, do których nie ma zastrzeżeń.
Ale w miejsce Goździka proponuje Centrum, które zaczynałoby się na ul. Kazikowskiego, a kończyło na ul. Tartacznej. Dlaczego? Ponieważ w centrum następuje styczność z najważniejszymi instytucjami (sądy, banki, urzędy, centrum biznesowe – przedstawicielstwa firm itp.) Tam są podejmowane kluczowe decyzję. Tam przebywają najważniejsi ludzie w mieście.
Starówka jednoznacznie kojarzy się z Warszawą, Gdańskiem, czy Krakowem, z wielkim placem, szerokim deptakiem – miejscem spotkań, kawiarniami, restauracjami, galeriami itp. Po prostu centrum rozrywkowe. Czy urzędnicza propozycja spełnia te warunki? Oczywiście, że nie. Najbardziej rozrywkowa i dostatecznie stara jest ul. Piłsudskiego, ale to żadna Starówka. Lepsza nazwa to po prostu Stare Miasto, bo rzeczywiście jest to jego stara część. Są przynajmniej jakieś zabytkowe kamienice, a nie bloki z wielkiej płyty, jak na Nadrzecznej i Siennickiej.
Osiedle Szpitalna? Zamiast tej źle brzmiącej nazwy proponuję rozciągnięcie w jej miejsce osiedla Błonie, na jego zachodnią część (zasięg: od ul. Warszawskiej do torów kolejowych i od ul. Siennickiej do kirkutu). Błonie to nie tylko najbliższa okolica dzisiejszej ulicy o tej nazwie. Wystarczy spojrzeć na mapę dawnego Mińska, żeby się o tym przekonać.
Osiedle Targówka koniecznie do zmiany. Powinno nazywać się tak, jak wszyscy je znają, czyli Serbinów. Dołączyłbym do niego także wschodnią część Osiedla Szpitalna (osiedle domków jednorodzinnych między kirkutem, a wsią Targówka i na południe od ul. Dąbrówki w stronę torów kolejowych). Taki mały Serbinów.
Stasinów (Koszarka – dobrze, że nie Koszarówka, czy Koszarówa) – to bardzo rozległe osiedle. Do jego granic nie mam zastrzeżeń, tylko pozostaje problem nazewnictwa. No, bo jak pogodzić okolice Kościoła NNMP i cmentarza położonych daleko na zachodzie ze Stasinowem na wschodnich peryferiach. Stasinów to tereny za jednostką wojskową dzisiejsze ogródki działkowe. Ta nazwa nie pasuje do okolic kościoła. Nikt tam nigdy nie słyszał o żadnym Stasinowie. Zostaje jeszcze Pohulanka, jako stare określenie terenów przy koszarach. Proponuję jako wspólną nazwę Pohulanka-Kościelna. Będzie to ładne połączenie wschodu z zachodem (oczywiście z myślnikiem pośrodku), dające poprzez to wyobrażenie o zasięgu terytorialnym. Od Pohulanki do ul. Kościelnej.
Osiedle Karolina (też koniecznie do zmiany) są to właściwie tereny dawnej wsi Stefanówka i akurat w tym przypadku powinno się o tym pamiętać. Wieś była ulokowana w kwadracie między dzisiejszymi: ul. Boczną a ul. Kusocińskiego oraz między ul. Leśną a Krasickiego. Tej nazwy używają jeszcze najstarsi mieszkańcy pobliskich wiosek, ponieważ nie znają nazw ulic.
A co z Osiedlem Królewiec? Obszar ten rzeczywiście 30 lat temu w całości należał do wsi Królewiec. Os. Królewieckie? tak to powinno brzmieć. Jest już wprawdzie ul. Królewiecka, ale łatwiej zmienić nazwę jednej ulicy niż wprowadzać w błąd tysiące ludzi, że Królewiec to miasto. A jak nie, to zostało jeszcze Osiedle Północne – bardzo neutralne.
Nic, tylko podziękować za mądrą aktywność i niezgodę na osiedlowe Grzesiakowo.
Numer: 2008 35 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ