Jeśli wierzyć przepowiedniom, za cztery lata nastąpi kres panowania ludzi na planecie Ziemia. Królowa Saba opowiedziała zaś mądremu Salomonowi, że przed dniem sądu ujrzymy najpierw dwanaście a potem siedem znaków zwiastujących upadek homo sapiens. Wiele z tych znaków już mamy na co dzień, inne znienacka zaczynają nam przypominać, że tylko dobro i wiara mogą uchronić nas od nieszczęścia
W mocy natury
W sobotę 16 sierpnia nawet najwięksi twardziele mieli dosyć. To nie była chmura, a czarna ściana, otchłań pędzącego powietrza z gradem wielkości kurzego jaja. Kto nie widział poziomego deszczu, też mógł się przekonać o niszczycielskiej sile nawałnicy. Ulice stanęły w potokach wody, dachy i drzewa złowrogo trzeszczały, a w kilku przypadkach nie wytrzymały łamiąc się jak zapałki lub domki z kart.
Tymczasem komenda mińskiej policji omal nie utonęła, a strażacy wyjeżdżali z pomocą prawie sto razy. Głównie do drzew zwalonych wiatrem na budynki w Kiczkach, Goździówce czy Brzozowicy i Rudzie, ale również do Dębego Wielkiego z agregatem prądotwórczym, by ratować życie młodego mężczyzny podłączonego do „urządzenia medycznego”.
Brak energii po nawałnicy to norma, ale jak wytłumaczyć niedostatek sprzętu wytwarzającego awaryjny prąd. I to w instytucjach, które w czasie zagrożenia powinny koordynować pomoc a nie jej szukać u innych.
Wiele sobotnich i niedzielnych imprez skończyłoby się przy świecach, gdyby nie życzliwość postronnych osób. A ile instytucji, w tym urzędów miast i gmin, ma agregaty prądotwórcze odpowiedniej mocy?
– Pierwsze co teraz kupię, to agregat – bez wstydu planował sprawunki mój przygodny rozmówca. I nie chodziło im wcale o możliwość ciągłego oglądania TV, a o bezpieczeństwo, które w pierwszym rzędzie powinni zapewnić swojej rodzinie. Jeśli pogoda będzie nas nadal straszyła, to prócz agregatu przyda się także zapas żywności i porządny schron, jeśli ktoś nie wybudował piwnicy z grubym stropem.
Ale nawet najtwardsze skały nie uchronią nas przed dniem sądu. Jak rzecze Sybilla, wtedy pioruny będą biły przez siedem dni, a od ich straszliwego huku popękają mury miast, a ziemia zatrzęsie się wraz z obłokami. W końcu nadejdą ciemności i popękają skały, a gdy znowu wzejdzie słońce, wokół niego pojawi się pięć gwiazd, które uśmiercą wszystkich spoglądających nań ludzi.
To wszystko przed nami, bo zdziczenie obyczajów, brak wiary, ludobójstwo i wojny tyranów już się dokonały. Nawet takie wydawałoby się dziś standardy jak uniseksizm, rozwody, umiłowanie kłamstwa, nieposzanowanie postu czy lato w zimie i mróz w czasie kwitnienia sadów. Jeszcze nas straszą tornada, ale wkrótce i one staną się normą, jak wór medali Chińczyków i bohaterstwo Polaków, którzy ośmielili się sięgnąć po złoto. Ale nawet skośnoocy herosi są bezbronni wobec trzęsienia ziemi i... chęci bogacenia się. Oby tylko nie zachciało im się poszerzać przestrzeni życiowej, bo wrócą czasy Czingis Chana.
Już Nostradamus przewidział powtórne panowanie żółtej rasy, która zaleje świat po papieżu Polaku i ostatnim z papieży – Murzynie. Zdobędą nas nie bronią a podstępem. Ta bezkrwawa ekspansja podstęp to dziś produkty made in China, to również supermacja sportowa pokazująca światu, kto w nim naprawdę się liczy. Biadolimy, że nie szanują w Chinach praw człowieka, bo nie mamy pojęcia, co się stanie, gdy wybuchnie tam demokracja polityczna. Współcześni przepowiadacze już dawno jedzą marchew i krzywią sobie powieki... A niech tam dmuchają na zimne. Gorzej gdyby chcieli odebrać moc naturze lub posiąść wszechmoc Stwórcy.
Numer: 2008 34
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ