U mińskich emerytów (2)

Irena Kazimierska, zawieszona przez ponad rok szefowa mińskich emerytów, przerwała w ubiegłym tygodniu milczenie. Efekt był piorunujący – tuż za nią postanowił mówić Stefan Karwowski, który za zgodą zarządu głównego ZERiI pełni obowiązki prezesa zarządu rejonowego. Według Karwowskiego sytuacja w związku  jest stabilna dzięki jego mediacyjnym zdolnościom, które nie pozwoliły na niekontrolowany wybuch i upadek organizacji

Wymiatacz zła

U mińskich emerytów (2) / Wymiatacz zła

Stefan Karwowski jest policyjnym emerytem. Nie może się pogodzić z epitetami niezadowolonych członków związku, że teraz rządzi policyjno-ormowska mafia. On też nigdy by sobie nie pozwolił na chamskie odzywki lub prowokacyjne działania, a takich przez ostatni rok nie brakowało.
Z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy jako wiceprzewodniczący zajmował się remontem pomieszczeń na klub seniora i organizował transporty żywności. Zawsze jednak był zdania, że jeśli młodzi pomocnicy otrzymali zapłatę, chociażby po 30-40 zł, to nie był wolontariat.
– To poważny błąd pani Kazimierskiej, ale nie powinien decydować o jej zawieszeniu – tłumaczy Karwowski ten niuans społecznej działalności.
A sama żywność? Zasady jej dystrybucji w ogóle się nie zmieniły, więc nie rozumie, dlaczego są oskarżani o wybiórczość czy grabież darów. Nikt nie rozdaje między swoich i nie wywozi poza oczami emerytów. On sam stawia samochód poza placem, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń.
Wracamy do lipca ubiegłego roku. Karwowski przyznaje, że rzeczywiście narozrabiały Siedlce, tj. nowa przewodnicząca okręgu. Ale nic nie dzieje się bez przyczyny, a nią była zapowiedź Kazimierskiej o związkowym rozwodzie. To fakt, mińska organizacja liczyła wtedy ponad 4 tysiące członków i mogła się samodzielnie rozwijać, ale po co komu opowiadać o planach. To był błąd skutkujący kontrolami, a w ostatecznym rozrachunku wielką szkodą dla mińskich emerytów. Musieli się wtedy zgodzić na opieczętowanie szuflad i wymianę zamków, bo konsekwencją oporu byłoby zawieszenie nie tylko przewodniczącej, a całego rejonu.
– Od tamtego zamieszania ani przez chwile nie zwalczaliśmy Kazimierskiej. Nigdy nie mówiłem, że ona była niegospodarna czy zagarnęła związkowe pieniądze – wyjaśnia Karwowski. Wręcz odwrotnie, namawiali ją by przychodziła na zebrania, by się nie izolowała.
Stało się jednak inaczej. Może przez te opróżnione z dokumentów szuflady? Karwowski na takie oskarżenia wyraźnie się obrusza.
– To fakt, istniała konieczność ich sprzątnięcia, ale, proszę mi wierzyć, tam było wszystko prócz dokumentów – podkreśla.
Wspólny wyjazd do zarządu głównego, by szczerze porozmawiać z Arciszewską też zmarnowała Kazimierska, a nie on. Karwowski był w centrali dwa razy, nalegał na kontrolę dokumentów w Mińsku, ale Arciszewska nie chciała, upominając się tylko o zjazd rejonowy. Odwlekał jego termin na prośbę Kazimierskiej, ale już nie może, bo kara będzie dotkliwa. Początek września stanie się więc przełomowym okresem dla mińskich emerytów, a szczególnie dla ich wieloletniej przewodniczącej, którą centrala odsunęła od czynnego i biernego prawa wyborczego.
Stefan Karwowski oraz asystująca mu Stanisława Włodarczyk-Gielo wraz z Wiesławą Lewińską uważają, że to wielka niesprawiedliwość i do tego pozbawiona umocowania statutowego.
Co więc zrobią? Najprawdopodobniej przerwą zjazd do czasu wyjaśnienia oskarżeń przez sąd koleżeński. Wszystko w imię poszanowania prawa i ukrócenia spekulacji, że Karwowskiemu zależy na przejęciu władzy. Nigdy na nią nie czyhał, wyciszając konflikty i prowokacje. Często pochodziły one od osób szczególnie związanych z przewodniczącą. Nie będzie tutaj nikogo oskarżał, bo po co dalej jątrzyć. Wystarczą animozje w sprawie organizowania wycieczek. Gdy jednemu z turystów nie pozwolił na związkowe wyjazdy, ten się pogniewał.
– On ci nigdy nie wybaczy tego odebrania zabawek – mówiła wtedy Kazimierska.
– Nieprawda, wszystko, idzie ku dobremu i dobrze się skończy. Niech tylko nie prowokują – ostrzega Karwowski.
Co naprawdę dzieje się w mińskim ZERiI? Ukrywane przez lata konflikty interesów wreszcie ujrzały światło dzienne, ale to nie wszystko. Jak w każdej organizacji społecznej nastąpiło zmęczenie materiału, czy – jak kto woli – wypalenie autorytetów. Najgorsze, że do ich poniżenia przyczyniły się władze centralne, którym nie w smak wyraziste osobowości. A taką bez wątpliwości jest Irena Kazimierska. Bez niej mińscy emeryci nie doszliby do wielkiego rozwoju na miarę marzeń o radosnej starości. Komu zależy, by to wszystko zniszczyć?
Wrzesień pokaże, czy Karwowski jest skutecznym wymiataczem zła.

Numer: 2008 34   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *