Dożynki w Dobrem

– Oceniając efekty całorocznej pracy, dziękujmy Panu Bogu za największy skarb rolniczego trudu, za chleb – mówił do zgromadzonych przed sceną dobrzan wójt Krzysztof Radzio. Był dobrze słyszalny, ale po sobotniej burzowej hekatombie omal nie doszło do dożynkowej katastrofy. Prąd w Dobrem popłynął w ostatniej chwili, więc nie było przeszkód do prezentacji wszystkich dożynkowych skarbów

Skarby z prądem

Dożynki w Dobrem / Skarby z prądem

Gmina Dobre kultywuje tradycję pierwszych dożynek w powiecie, nie zważając na krytykę że zboża mogą jeszcze lśnić w sierpniowym słońcu, a latosi chleb jeszcze niezbyt smaczny.
– Było Zielnej to i święto plonów może być – tłumaczą dobrzanie, zapraszając na dożynkowe obrzędy oraz zabawę rolników i ich gości.
To nic, że przed sceną stały tylko dwa wieńce, a tradycję ludowymi strojami kultywowały Kątowiaki zamiast Tęczy z Heleną Walewską. Z braku swoich, trzeba było sięgać po obce skarby. Wypróbowanym jest Grażyna Mańkowska w roli swojskiej i zachwyconej wydarzeniami konferansjerki oraz wspomniany już zespół dziecięcy z Kątów... otwockich. To właśnie Kątowiaki otworzyły worek z piosenkami wpadającymi w ucho i do tańca.
Ale tuż po przyjściu z kościoła scenę opanowały skarby wójta Radzia. Najpierw z rąk  gospodarzy dożynek – Hanny Kosim z Rudzienka i Jacka Dobrowolskiego z Czarnocina – otrzymał okazały bochen, którym potem częstował wszystkich zgromadzonych. A na scenie opowiadał o zagrożeniach powstających wskutek ludzkiego lenistwa i bezmyślności. Sobotnia nawałnica przypomina ostrzeżenia naszego papieża, że jeśli nowoczesna technika nie znajdzie właściwego współbrzmienia i zbawiennej równowagi z naturą, życie człowieka będzie narażone na coraz większe niebezpieczeństwa. Wójt podkreślił, że tegoroczne referendum za gospodarką śmieciową organizowaną przez gminę to trafny wybór służący ochronie środowiska. Ważna jest też woda, która popłynęła w ubiegłym roku w Kobylance i Sołkach, a tegoroczne 40 km wodociągu służy Czarnocinowi, Brzozowicy, Głęboczycy, Ryni, Wólce Kobylańskiej, Joaninie, Dropiu, Makówcowi i Adamowie. Tylko co piąte gospodarstwo nie ma jeszcze kranów, ale to kwestia przyszłego roku.
Obietnice wójta Radzia to kolejne skarby dożynek, ale na tym nie koniec. Na laureatów gminnego konkursu na piękną zagrodę – Barbarę Kalatę, Elżbietę Koseską i Zdzisława Pytkowskiego czekały kosiarki, a pozostali na pocieszenie otrzymali osiem podkaszarek.
Nie trzeba było ich używać, bo nawałnica wykończyła wszystko co miała po drodze, nie oszczędzając drzew. Wiatrołomy widziały także artystki z Zamościa, które w trzykrotnym wcieleniu wyśpiewały trzy babskie biesiady – sarmacką, góralską i rosyjską. Nawet ktoś ruszył do tańca, ale osamotniona para nie chciała wystawiać się na dłuższe plotki gawiedzi. Część z niej w ogóle nie miała ochoty na doznania artystyczne, wirując na ściennej karuzeli, próbując swej mocy z młotem, mechaniczną piłką lub bokserską rękawicą. Szkoda, bo po wysłuchaniu panegiryku Jana Dzienisa nawet najwięksi malkontenci zmieniliby opinię o rządach, Krzysztofa Radzia. A po kabarecie o niedzieli w Dobrem nie recytowaliby za Kochanowskim – wsi spokojna, wsi wesoła... Może dlatego, że dobrzanom wciąż pachnie miasto.
A co będzie za rok? O tym już późnym wieczorem śpiewał zespół Funtastic, a wie organizatorka dożynek – Mariola Chojecka, która na razie pełni obowiązki dyrektora GOK, ale gości przyjmowała jak prawdziwa gospodyni.

Numer: 2008 34   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *