U mińskich emerytów (1)

Filozofowie wymyślili tezę, że milczenie jest złotem. Irena Kazimierska milczała przez ponad rok, a wraz z nią mińscy emeryci. Nikt jednak ich za to nie ozłocił. Wręcz przeciwnie – brak reakcji na szerzące się zło może spowodować upadek związku w powiecie i zniweczenie marzeń o klubie seniora. Zawieszona szefowa emerytów chce również walczyć o swój honor

Zmowa niszczenia

U mińskich emerytów (1) / Zmowa niszczenia

Pierwsi nie wytrzymali szeregowi członkowie związku, opisując w liście szerzące się patologie i błagając o pomoc. Oskarżają tymczasowy zarząd o niesprawiedliwy podział żywności, chamstwo, lenistwo i złe traktowanie. Marzą też o czasach, gdy związkiem w powiecie kierowała Kazimierska, która była dla nich jak córka lub siostra.
– Prosimy o pomoc. Zmieńcie tę policyjno-ormowską klikę. Jest nas dużo i będziemy walczyć o powrót naszej kierowniczki – radykalizują swe żądania rozczarowani emeryci.
Skąd te oskarżenia po roku milczenia? Irena Kazimierska również była niemową. Twierdzi, że to przez ustalenie z powołanym przez centralę nowym zarządem ze Stefanem Karwowskim na czele. Teraz dopiero zrozumiała, że to był wielki błąd. Nie należało milczeć, a walczyć o swoje od początku, czyli od jej zawieszenia 16 lipca 2007 roku.
– Wszystkie działania zarządu oddziału jak i krajowego były nieprawne, a oskarżenia pozbawione dowodów – twierdzi Kazimierska, opowiadając szczegółowo, jak doszło do tego kapturowego sądu.
Zaczęło się od rozgrywek personalnych w Siedlcach. Przewodnicząca Arciszewska wyrzuciła wtedy szefa siedleckiego oddziału Tadeusza Lewczuka i ponad sto osób z koła. Nowa szefowa – Mieczysława Danilczuk nie interesowała się problemami mińszczan, więc ci uchwalili ewentualne votum separatum. Siedlce już 5 lipca odpowiedziały kontrolą, która wykazała m.in., że sprzedawane cegiełki na budowę klubu seniora nie mają numerów a remontowany budynek stoi na działce bez dowodu wieczystej dzierżawy.
Już w tydzień po kontroli prezydium ZG ZERiI zawiesiło Kazimierską w pełnieniu funkcji wiceprzewodniczącej oddziału siedleckiego, a 16 lipca odebrało uprawnienia kierowania zarządem rejonowym w Mińsku. W obu przypadkach za... naruszenie zasad gospodarowania funduszami i majątkiem związku.
Dwa dni później Kazimierska dostała zawału, więc procedury odbierania władzy odbyły się podczas jej pobytu w szpitalu. Nakazano wymianę zamków, zaplombowani szafy i szuflady, a funkcję przewodniczącego powierzono Stefanowi Karwowskiemu.
– Nie mogłam wyjść na miasto, bo myślałam, że ludzie zaczną krzyczeć „złodziejko” i za chwilę mnie ukamienują – wspomina tamte dni pani Irena.
A gdy zadzwoniła do Arciszewskiej, ta ją zbyła brakiem czasu. Nie mogła pojąć, jak ta kobieta, chwaląca ją kiedyś jako przykład prowadzenia organizacji, mogła tak postąpić. Jak mogła uwierzyć kłamstwom bez kontroli pełnej dokumentacji?
– W końcu mogła przyjechać TAXI, jak to wielokrotnie czyniła za nasze pieniądze – podpowiada z sarkazmem Kazimierska, oskarżając Arciszewską o sobiepaństwo i dyktaturę.
Ale nie bez winy są obecne władze zarządu. Gdy wyznaczono im wizytę na 5 marca br., Karwowski zwołał zebranie i oświadczył, że nie pojedzie. A powinien, bo przecież to on odpowiadał za sprowadzanie żywności i prace remontowe. W końcu pojechał, ale sam i trudno mu uwierzyć, że postawił się Arciszewskiej, broniąc honoru swojej przewodniczącej i mińskiego koła.
– Nie mają żadnych podstaw do wykluczenia mnie ze struktur związku, bo na wszystkie działania są uchwały zarządu. Wcześniej postępowaliśmy tak samo, więc dlaczego kontrole od 2004 roku niczego nie wykazały? – pyta Kazimierska.
Zanim znajdzie odpowiedzi w wyroku sądu koleżeńskiego, postanowiła działać. Przede wszystkim nie chce dopuścić do wyborów, dopóki nie wyjaśnią się sprawy godzące w jej honor i... finanse rodziny. Według wyliczeń zarządu głównego do kasy związku ma zwrócić ponad 43 tysiące złotych. W sprzeciwie do nakazu zapłaty zasądzonym przez sąd rejonowy Warszawa-Środmieście Kazimierska zaskarża w całości wyrok uzasadniając, że jej działania były zgodne ze statutem związku i zasadami rachunkowości. Słowem – pochodzące z dobrowolnych składek i datków 33 tys. zł trzeba było wydać na wcześniej ustalony cel czyli remont pomieszczeń na klub seniora. Pozostałe 10 tysięcy zakwestionowano w wyniku szukania haków przez oddział w Siedlcach, którego władze nie mogły strawić groźby odejścia kolejnego rejonu.
Ponadto Kazimierska oświadczyła, że adaptację pomieszczeń w lokalu wydzierżawionym przez miasto zaakceptowało 4 tysiące mińskomazowieckich emerytów, a oddział rejonowy nie poniósł z tego powodu żadnej szkody. Wręcz odwrotnie, był zysk w postaci nieodpłatnej pracy uczniów szkół budowlanych w ramach praktyk i materiałów budowlanych od darczyńców. Niczego nie ukrywała przed zarządem okręgu w Siedlcach, a jego wcześniejsze kontrole też nie wykazały żadnych uchybień. Nie zwróci tych pieniędzy także dlatego, że wszystkie uchwały zarządu głównego podjęto zaocznie po odmowie spotkania wyjaśniającego. Takie działanie to niedozwolony i krzywdzący lobbing, który doprowadził ją do ciężkiego zawału serca i uszczerbku na zdrowiu.
Wszystkie wyjaśnienia i sprzeciwy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Będzie sąd koleżeński o wykluczenie Ireny Kazimierskiej z członka ZERiI, a w Mińsku Mazowieckim przygotowywany jest na 4-5 września zjazd delegatów kół z okolicznych gmin.
Tymczasem do redakcji zgłosił się również pełniący obowiązki przewodniczącego – Stefan Karwowski ze Stanisławą Włodarczyk-Gielo i Wiesławą Lewińską. Damy im głos już za tydzień. (cdn)

Numer: 2008 33   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *