Siankowski przed sezonem

Wygląda na to, że MKS Mazovia będzie jednym z najlepszych beniaminków IV ligi grupy południe. Mimo to wciąż pojawiają się złośliwe spekulacje na temat zarządu i sytuacji w klubie, które ostatecznie postarał się rozwiać prezes, Piotr Siankowski w rozmowie z Iwoną Padzik

Pełen dobrych myśli

Siankowski przed sezonem / Pełen dobrych myśli

- Jakich wzmocnień dokonała Mazovia przed nowym sezonem?
Okres  transferowy trwa do końca miesiąca i wciąż prowadzimy rozmowy z zawodnikami. Sprawą otwartą jest przejście obrońcy Adriana Sarny z Mazowsza Grójec, a także Karola Kopcia, grającego trenera klubu Prądnik Łaskarzew. Z kolei z obecnego składu odszedł Sebastian Grabek, który zakończył karierę, a wciąż nie są pewne występy Mariusza Zawadzkiego, którego sprawy osobiste skłaniają ku transferowi do Glinianki.
- Czy naprawdę nie dało się kupić chociaż jednego z czarnoskórych piłkarzy, którzy tak zachwycili swoją grą w sparingach?
Jest pewne, że zakup wszystkich czterech zrujnowałby nasz budżet na kilka lat. Po drugie, nie dysponujemy aż tak kosmicznymi sumami, jakich zażądano od nas za Afrykanów. Trwają jeszcze rozmowy w sprawie ewentualnego transferu Herberta Adindu Orlando, ale nie wiadomo, czy dojdzie on do skutku.
- Nie uważa pan, że dobrym rozwiązaniem byłoby dogadać się z którymś ze sponsorów, by wypłacał im pensje w zamian za reklamę?
Teoretycznie tak, ale szacuję, że wstępnie byłby to wydatek rzędu około 25.000 złotych rocznie nie licząc transferu 10.000 euro, mieszkania  i wątpię, czy ktoś podjąłby się, aby zapłacić tak dużą sumę za – podkreślam – jednego piłkarza, a co dopiero czterech. Następnie wyobraźmy sobie, jak zareagowaliby pozostali piłkarze, którzy nie dostawaliby takich lub podobnych pieniędzy.
- A jak jest z budżetem klubu? Podobno brakuje pieniędzy na płacenie pensji aktualnym zawodnikom i z tego powodu kilku piłkarzy wyraża chęć odejścia...
To są jakieś nieuzasadnione pomówienia. Gdyby któryś z zawodników chciał odejść, wiedziałbym o tym jako jeden z pierwszych. Poza tym, piłkarze Mazovii nie otrzymują pensji, ale premie za mecze, a z tymi jesteśmy na bieżąco. Nikomu z niczym nie zalegamy, a budżet jest stabilny.
- Podobno na boisku MOSiRu, na którym Mazovia gra jako gospodarz, miała być sztuczna murawa, ale ktoś nie zdołał dopełnić formalności...
Został ogłoszony przetarg, ale dostrzeżono w nim jakieś braki, bliżej mi nieznane, i... unieważniono go. Warto jednak podkreślić, że Mazovia już od prawie 30 lat korzysta z dóbr MOSiRu tj. z boiska i szatni. Między innymi również dzięki ośrodkowi jest w ogóle możliwa egzystencja klubu.
- Jak odniesie się pan do spekulacji, że czas zakończyć działalność obecnego zarządu?
W ogóle nie biorę takich zdań pod uwagę, bo zazwyczaj są to opinie jakichś dzieciaków, które nie mają po prostu pojęcia o prawdziwej sytuacji w klubie.
- A więc zarzut, że działa pan głównie tylko, żeby się wzbogacić jest bezpodstawny?
Jeszcze raz podkreślam, że to są po prostu śmieszne spekulacje, niemające nic wspólnego z prawdą. W ciągu prawie 11 lat mojej pracy tutaj może raz dostałem jakąś nagrodę, jednak to w ogóle nie jest istotne.
- A ile jest prawdy w stwierdzeniu, że na mecze Mazovii chodzi pan jedynie z przymusu reprezentowania klubu?
Prawda jest taka, że prezes nie musi być na meczach. Do rzadkości należy, kiedy na zawodach jestem nieobecny. Robię to, bo naprawdę kocham Mazovię, kocham ten zespół. Mam też pewne pytanie – gdzie byli ci wszyscy troskliwi kibice, kiedy był remont boiska? Mieliśmy wtedy mnóstwo roboty. Oni tylko narzekają, ale niechętnie dają coś od siebie. W zamian  nieźle wychodzi im krytyka, która zawsze jest najprostsza, gdy samemu nic się nie robi.
- Czyli nie zamierza pan rezygnować z pełnionej funkcji?
Absolutnie. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie narzekam na kontakt z zawodnikami. Ostatnio nawet sam pomagałem Jarkowi Krajewskiemu przy transferze do Elany Toruń, której włodarze chcieli go po prostu oszukać. Transfer był już przeze mnie podpisany, ale władze toruńskiego klubu chciały to wykorzystać i umniejszyły sumę jego kontraktu, na co słusznie nie chciał zgodzić się Jarek. Odkręcenie tego wszystkiego było naprawde trudne, gdyż był on już właściwie zawodnikiem Elany, nie grając tam nawet jednej minuty. Na szczęście udało się nam i Jarek będzie nadal reprezentował barwy Mazovii.
- Jakie ma pan myśli przed nowym sezonem?
Raczej dobre. Wiadomo, że priorytetem będzie utrzymanie się. Chłopcy świetnie spisywali się w sparingach. Dobrze prezentuje się linia ataku oraz środkowa, gorzej jest z obroną, ale jak już mówiłem, prowadzimy rozmowy z interesującymi nas piłkarzami. Jednak i tak potrzebna jest pomoc z zewnątrz, bo samemu niewiele mogę zdziałać. Mam nadzieję, że ktoś to dostrzeże.
- Co chciałby pan przekazać sympatykom Mazovii i czytelnikom naszego tygodnika?
Chciałbym, żeby wykazywali więcej wiary w możliwości klubu. Ci, co tak narzekają, chyba naprawdę nie zdają sobie sprawy, jak trudna pracę wykonujemy i to z niezłymi skutkami. Lepiej wyjaśniać pewne sprawy na bieżąco, a  jeżeli są jakieś niedomówienia – śmiało przychodzić. Z każdym porozmawiam o sytuacji w klubie.

Numer: 2008 33   Autor: Iwona Padzik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *