Mężczyzna miał zasądzony 60 dniowy wyrok, za jazdę rowerem w stanie nietrzeźwym, ale ani myślał odbyć karę. Wyjechał z domu w nieznanym kierunku. Policjanci z grupy poszukiwawczej postanowili namierzyć uciekiniera. Po kilku miesiącach żmudnej pracy wpadli w końcu na trop Sławomira S. Okazało się, że mieszka i pracuje w stadninie koni, w jednej z piaseczyńskich miejscowości. Policjanci podjechali pod stadninę i wtedy... Na wprost radiowozu wyszedł Sławomir S. Na widok kryminalnych stanął jak wryty. Nie spodziewał się, że funkcjonariusze odnajdą jego kryjówkę. W kajdankach trafił do policyjnej celi. O jego zdziwieniu świadczą słowa „paralizatora nie potrzeba”. Te słowa wypowiedział zaraz po zatrzymaniu, nie mógł uwierzyć w to, że tak szybko namierzyli go funkcjonariusze.