64 rocznica wyzwolenia Mińska

- 30 lipca 1944 roku był tak samo piękny dzień, jak dzisiaj – przypomniał kombatantom w 64 rocznicę wyzwolenia Mińska Mazowieckiego Leszek Celej. Nie spodziewał się, że swym krótkim referatem wzbudzi aż takie emocje wśród gości MDK, gdzie też dochodziło do przesilenia władzy – od 1 sierpnia pełnoprawnym dyrektorem została Hanna Markowska. To ona dotychczas wymyślała im plakaty i zaproszenia na patriotyczne imprezy

Burza dyplomów

64 rocznica wyzwolenia Mińska / Burza dyplomów

Corocznie obchodzona rocznica oswobodzenia Mińska, a raczej przyjęcia władzy po uciekających w popłochu Niemcach zawsze wzbudzała emocje. Powodowali je sami akowcy publikujący wspomnienia jak i historycy dysponujący strzępami faktów, z których nie sposób napisać prawdziwe dzieje wojny i okupacji na mińskiej ziemi. Mimo prawie dwóch dekad nieskrępowanej myśli historycznej, tak jest do dzisiaj.
O czym wiemy naprawdę? Jarosław Orliński, wnuk Józefa – żołnierza AK obwodu „Mewa Kamień” pisze o gorączce i niepewności, jaka dotknęła partyzantów przed akcją Burza. Słuszny teoretycznie plan wyzwolenia miasta przed wejściem Sowietów był ograniczony m.in. uzbrojeniem, bo spośród 3400 akowców broń miał co trzeci (dokładnie 1253). Reszta była w rezerwie, licząc na broń zdobyczną. Ale rozbrojenia (jak w 1918 roku) nie było, gdyż hitlerowcy – po wysadzeniu komina, kilku hal fabrycznych Rudzkiego, dworca kolejowego i wieży ciśnień – już rano 30 lipca opuścili pośpiesznie miasto. O 11.00 brak okupantów wykrył rowerowy patrol AK, a tuż za nimi – zwiad Czerwonoarmistów. Jeszcze nie chcieli udowadniać, kto tu rządzi, więc o 15.00 Lubicz mógł wjechać do miasta odkrytym autem i odebrać defiladę swoich oddziałów. Szybko też ukształtowała się polska administracja. Burmistrzem mianowano Hipolita Konopkę, starostą – Stefana Janczaka a komendantem miasta – Bolesława Madraka.
– Na intencje Rosjan nie trzeba było długo czekać. Zbombardowali miasto już wieczorem – pociągnął wydarzenia sprzed 64 lat Leszek Celej.
– Nieprawda, bomby spadły na Mińsk Mazowiecki nazajutrz rano, kiedy ludzie wracali z dziękczynnej mszy – prostował Marian Paruzel, świadek tamtych wydarzeń.
– Być może, ale skąd historycy mogą o tym wiedzieć, kiedy ze źródłami na temat „Burzy” jest krucho – ripostował Celej, prosząc zebranych, by wreszcie po męsku zbiory prywatne uczynili publicznymi. No, i oczywiście - póki żyją. Za kilka lat będzie za późno, a historycznych dziur już nikt nie załata.
– Wspomnienia są dobre, ale mało historyczne i dokładne. Niech Towarzystwo Przyjaciół Mińska Mazowieckiego wynajmie ludzi, którzy fachowo napiszą historię miasta w latach wojny światowej i domowej – postulował Stefan Daniewicz, również uczestnik akcji „Burza”.
- Każdy ma prawo do pamiętników – obstawał przy swoim Celej, tłumacząc przy okazji, że on sam nie jest aż tak wielkim znawcą najnowszej historii Mińska Mazowieckiego i powiatu. Najlepsi są podobno Sławomir i Janusz Kuligowscy, ale ich nie było wśród zebranych.
Gdy już się wydawało, że burza ucichnie, doktor Szubiński, znany miński opozycjonista chciał koniecznie wiedzieć, gdzie tak naprawdę komendant Kubicz odbierał defiladę. Jedni piszą, że przy kościele, inni wspominają o schodach magistratu, a jeszcze inni o kamienicy Osetowskiego przy Warszawskiej.
- Ja wczoraj wróciłem z Borhholmu, proszę mnie nie męczyć – błagał Celej. Naoczni świadkowie „wyzwolenia” Mińska Mazowieckiego milczeli...
Na nieme uczestnictwo nie miała ochoty poseł Teresa Wargocka wspominając o losie szczęśliwszych niż kombatanci pokoleń i ich radości z kilku godzin wolności. Te kilka godzin to wejście do miasta NKWD, które – w odróżnieniu od frontowców – nie zamierzało się z akowcami cackać. Kto nie chciał iść do drugiej armii, poszedł do lasu, a gdy go złapali – do łagru. Także dziewczyny z WSK, czyli wojskowej służby kobiet, o które upomniała się Barbara Kamińska z Warszawy (92 lata).
Trochę zakłopotany niespodziewaną dyskusją Michał Wasilewski gratulował Hannie Markowskiej awansu, a dyrektorka obiecywała dalszą współpracę ze związkami kombatantów. Szczególnie tymi z akcji „Burza”.
Okazało się, że żyje ich jeszcze 24 i wszyscy otrzymali z rąk powiatowego prezesa dyplomy za udział w ostatnim zrywie wyzwoleńczym II wojny światowej. Wymieńmy ich dla historii. To Stanisław Buczek, Ryszard Dzięcioł, Kazimierz  Rumak, Feliks Walas, Stanisław Zadrożny, Jan Zwierz, Henryk Witek, Jerzy Kowalski, Stanisław Chojnowski, Stanisław Stosio, Marian Kroszczyński, Stefan Daniewicz, ks. płk Jan Sikora, Tadeusz Sztorc, Zygmunt Sankowski, Barbara Kamińska, Józef Orliński, Józef Romanowski, Stanisław Madrak, Apolonia Sienkiewicz, Marian Paruzel, Józef Adamczyk, Mirosław Lissowski i Henryk Gąsowski.
Gdy po tygodniu przepychanek z NKWD władze Mińska Mazowieckiego przestały istnieć, a AK poszło w rozsypkę, w Warszawie trwało w najlepsze powstanie. Sowieci robili porządki na zapleczu frontu, a kanałami płynęła krew. Aż do Wisły.

Numer: 2008 32   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *