Kto decyduje się zostać burmistrzem czy wójtem, musi co rok zdawać relację ze swego włodarstwa i to zarówno publicznego jak i prywatnego. Ostatni raz podliczyliśmy majątki najwyższej władzy w gminach po wyborach 2006 roku. Czas więc najwyższy, by je zweryfikować po ponad roku nowego włodarzenia
Miliony biedy
Przed dwoma laty zastanawialiśmy się, czy bogactwo lub bieda kandydatów przełożą się na ich wyniki wyborcze. Wszystko wskazuje, że nie miały większego wpływu, bo wygrali zarówno bogaci jak i biedniejsi, a wyjątek Zygmunta Kordalewskiego (przedostatni w rankingu) tylko potwierdza tę prawidłowość. Słowem – wyborcy nie utożsamiają prywatności ze służbą społeczną. Nie rażą ich ani miliony ani też brak jakichkolwiek oszczędności na koncie czy samochodzie swego wójta lub burmistrza.
W powiecie mińskim rządzą głównie mężczyźni, ale są dwa wyjątki w gminie Dębe Wielkie i Halinowie. Właśnie wójt Hanna Wodnicka urosła do powiatowej czempionki w sferze bogactwa, gromadząc na swym koncie ponad milionowy majątek – oparty głównie na nieruchomościach tj. dwóch domach i mieszkaniu wartych w sumie 850 tys. złotych. Na przeciwnym biegunie jest Jolanta Damasiewicz, która z mężem (bez jego sprzętu firmowego) zgromadziła 336 tysięcy w domu i ponad hektarowych działkach, które wyceniła na... 30 tysięcy. Pewnie to grunt orny, bo 80 arów swoich działek wójt Wojciech Witczak (drugi w rankingu) gotów sprzedać za 200 tysięcy.
Na trzecie miejsce wskoczył w tym roku (11 w 2006) wójt Sylwester Dąbrowski, którego majątek to głównie 160-metrowy dom (320 tysięcy) i półhektarowa działka warta 380 tysięcy.
Ponad półmilionowe bogactwo zgromadził jeszcze Dariusz Jaszczuk, Krzysztof Miklaszewski, Marian Soszyński, Waldemar Chachulski, Zbigniew Grzesiak i Grzegorz Zieliński. Tylko pięcioro nie przekroczyło tej kwoty, a ostatni w rankingu Krzysztof Radzio jest na wczesnym dorobku ze 115 tysiącami, wskazując np. że jego grunty o powierzchni 2,04 ha są warte 4 tysiące złotych.
On również, jak i wójt Witczak z Miklaszewskim, nie wskazał na swym stanie żadnego samochodu. Najdroższym autem jeździ zaś... Hanna Wodnicka. Jej Auria z 2007 roku jest warte 56 tysięcy. Pozostali mężczyźni mają wozy warte od 12 do 35 tysięcy, natomiast burmistrz Damasiewicz jeździ 6-letnim mercedesem A-170, który wyceniła na 33 tysiące. Burmistrz Chachulski ma dwa citroeny warte razem 60 tysięcy.
Widać wyraźnie, że włodarze nie lubią trzymać pieniędzy na koncie, nawet tym z blokadą. Tu krezusem jest jedynie Marian Soszyński z 300 tysiącami, a daleko za nim Krzysztof Miklaszewski (93 tys. zł), Bogdan Świątek-Górski (61 tys. zł) i Zbigniew Grzesiak (ponad 53 tys. zł). W ogóle nie oszczędzają Wodnicka i Chachulski, który na dokładkę zapożyczył się na ponad sto tysięcy, w tym 18 tysięcy pożyczki pracowniczej z budżetu miasta. Pozostali zgromadzili na kontach od trzech (Witczak) do 40 tysięcy złotych (starosta Tarczyński).
Skoro nie bank i akcje, to... nieruchomości. Każdy ze sprawujących władzę ma własny dom, a nawet dwa (oprócz Radzia), wielu kupiło lub nie pozbyło się mieszkania, a na dodatek odziedziczyło lub nabyło działki.
Niekiedy nieruchomości zamieniły się na dług bankowy. Ma go Hanna Wodnicka (50 tys. na Toyotę), Dariusz Jaszczuk (ponad 60 tys. na mieszkanie) i Marian Soszyński (ok. 20 tysięcy zł).
W porównaniu do sytuacji sprzed dwóch lat najbardziej zbiedniał burmistrz Chachulski (o 300 tysięcy) a wzbogaciła się Hanna Wodnicka, Sylwester Dąbrowski, Krzysztof Miklaszewski i Dariusz Jaszczuk (od 400 do 200 tys. złotych). Trzeba przy tym pamiętać, że przez ostatnie dwa lata ceny nieruchomości zwiększyły się nawet dwukrotnie. Dobrze więc, że nie trzymali oszczędności w banku i nie grali na giełdzie.
PS Niektóre oświadczenia majątkowe są tak niechlujnie wypełnione, że trudno je rozszyfrować. Jeśli więc w majątkach pojawią się błędy – z góry umywamy ręce.
Numer: 2008 31 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ