Drodzy Czytelnicy

Jak wygląda Mińsk Mazowiecki po sobocie i niedzieli? Odpowiedź na to pytanie znają – wbrew pozorom – nie tylko miejscy sprzątacze. – Aż mi się serce kraje, gdy w poniedziałek wychodzę na spacer – żaliła się w redakcji wrażliwa mińszczanka. – A jak ta dzisiejsza młodzież rozmawia! To nie mowa, to wulgarny bełkot. Zróbcie coś, bo jak nie, to idę na policję. I poszła, nie dając nam ani słowem stanąć po czyjejkolwiek stronie

Dusz(ne) ogrody

Drodzy Czytelnicy / Dusz(ne) ogrody

Najbezpieczniej nie urządzać sobie spacerów w poniedziałkowy poranek. To rada dla estetów, bo ci, którzy szukają na ulicach wrażeń lub poweekendowego łupu, takich skrupułów nie mają. Nasza donosicielka wyraźnie się nudzi i szuka dziury w całym. Jakby nie wiedziała, że każde nowe pokolenie musi się choć trochę różnić od starego. Nie ma się czemu dziwić – 42 mln telefonów komórkowych, 26 mld minut rozmów i 700 smsów na łebka zrobiło swoje. Zamiast męczyć się spotkaniem – dzwonimy, zamiast pisać list – rzucamy w komórkę kilka wyrazów z uśmiechniętą lub skrzywioną mordką, a jeśli mamy wisielczy humor – z wywalonym językiem. Ot wszystko, bo wolimy wirtualną wygodę od ziemskiego trudu. W tę pułapkę wpadają coraz młodsi, a starsi tylko udają, że mogą się obyć bez rozmownej zabawki. Nawet babcie nauczyły się rozróżniać przyciski, bo nie chcą, by się z nich śmiały wnuczęta.
Lepiej więc spacerować z włączonym telefonem i udawać, że się tego poweekendowego bajzlu nie widzi. A jeszcze lepiej w okolice pałacu wybrać się wieczorem. A nuż będzie się coś działo! Jak w ubiegłą sobotę, gdy memoriałowy koncert NIK-u rozpędziła ulewa. Organizatorzy twierdzą, że to wszystko przez brak zadaszenia sceny i szczęścia, a nasz obserwator twierdzi, że to zemsta Nalepy i Lipińskiego za muzyczną bezduszność ich naśladowców.
Być może jedno i drugie, ale nie ma powodów do narzekań. Pogo młodzież zatańczy(!?) jeszcze nie raz, ale takich skąpanych słońcem i ulewą ogrodów już chyba nie zobaczę, a na pewno nie uwiecznię.
Jak widać, nie ma tego złego, co nie wyjdzie na dobre. Nawet przysłana nam mailem kałuszyńska działka z tabliczką SPSZEDAM. Szkoda, że właściciel nie wystawił jej NA SPSZEDARZ, bo efekt byłby jeszcze bardziej piorunujący. Ale i tak ma darmową reklamę w naszym tygodniku, co prawie na jedno wychodzi.
Skoro mowa o piorunach, one w minionym tygodniu biły z nieba i ziemi. Naziemne uderzyły w bezkrytycznych zwolenników jeszcze pełniącej obowiązki dyrektorki MDK, która przegrała konkurs ze swoją pracownicą (vide: Wygrała Markowska, s. 5). Na forach zawrzało od gniewu i złości, że to wybór polityczny i fobia Grzesiaka, który bardziej ceni klakierów od fachowców. Tymczasem prawda jest prosta jak drut – jeśli się weszło między wrony, trzeba krakać jak i one. Nie dotyczy to (krakanie) tylko niepodważalnych autorytetów i niezależnych twórców kultury, którzy tworzą własne, nie-duszne ogrody sztuk.
Mamy więc w Mińsku Mazowieckim przewrot pałacowy, ale czy dojdzie do rewolucji w kulturze? Jedno jest pewne – przydzielony MDK park będzie miał wreszcie skonkretyzowanego opiekuna, dzięki któremu wrażliwe mińszczanki bez oporów wyjdą na spacer. Nawet w poniedziałek!

Numer: 2008 29   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *